

H: No cześć piękna. Jak się czujesz przed zawodami?
N: Dzień dobry, przystojniaku. Lekko zestresowana, wiesz ostatnio chyba straciłam formę.
H: Oj, pleciesz głupoty. Na pewno będziesz niezawodna, jak zawsze najlepsza zawodniczka meczu!
N: No tak, na to bym nie liczyła. - odpowiedziałam rozbawiona tym co powiedział. - Macie dzisiaj próby?
H: Nie, dziś mamy wolne. Także mam dzisiaj czas tylko i wyłącznie dla Ciebie.
N: Nawet nie wiesz jak się z tego powodu cieszę. No to o której się zobaczymy?
H: Przyjadę na Twoje zawody, ale nie wiem dokładnie o której godzinie, bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
N: No dobrze, w takim razie do zobaczenia!
H: Powodzenia, kochanie! Pa.
Po zakończeniu rozmowy zeszłam na dół. Podeszłam do okna upijając łyk soku marchewkowego. Zobaczyłam jak listonosz zapełnia skrzynkę pocztową, więc żeby nie zapomnieć od razu założyłam kurtkę i wyszłam po korespondencje. Wróciłam do domu ze stosem listów, zaproszeń, rachunków itd. Większość korespondencji była do moich rodziców, widocznie nie wszyscy znali ich nowy adres zamieszkania. ,,Nuda, nuda, nuda...'' - powtarzałam odkładając kolejne koperty na stół. Moją uwagę przykuła niebiesko-żółta koperta zaadresowana do rodziców. Rozerwałam ją i wyjęłam z niej dwa rabaty -50 na dzisiejsze skoki spadochronowe. Przeczytałam adresata: SKY FUN - skoki spadochronowe. Moi rodzice często fundowali sobie takie atrakcje razem ze znajomymi, co uzasadnia obecność tej koperty w naszej skrzynce pocztowej. Nagle do głowy przyszedł mi świetny pomysł. ,,A gdyby tak...tak to będzie strzał w dziesiątkę.'' - pomyślałam robiąc zadowoloną minę. Szybko wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer mojej mamy.
*rozmowa z mamą*
N: Cześć mamo, co tam u Was słychać?
M: Witaj kochanie, jak dobrze Cię słyszeć. U nas w porządku, a Ty jak sobie radzisz?
N: Bardzo dobrze! A jak w pracy?
M: Wszystko dobrze. A Ty nie w szkole?
N: Mam dzisiaj zawody z siatkówki i zaczynamy dopiero o 10.
M: O, to pewnie się cieszysz.
N: Bardzo. Mamo, bo mam pytanie...
M: Słucham Cię córeczko?
N: Bo wiesz listonosz dzisiaj przyniósł korespondencje. No i wśród niej są dwa rabaty na skoki spadochronowe. Wiesz, że zawsze chciałam tego spróbować a dzisiaj jest ku temu idealna okazja. Dodatkowo nie mam prezentu dla Harrego na Walentynki, bo nie mogłam nic wymyślić. No i nie ukrywam, że bardzo mi na tym zależy. Mamo, tak bardzo Cię proszę!
M: Córeczko.. - zaczęła poważnym głosem. - Myślę, że to cudowny pomysł. Harry będzie zachwycony! Śmiało możesz wykorzystać nasze rabaty, my i tak teraz nie mamy do tego głowy. - powiedziała rozbawiona.
N: Nie wiem jak Ci dziękować, jesteś najlepszą mamą na świecie! Kocham Was!
M: My Ciebie też córeczko.
N: Mamuś, muszę już kończyć. Ucałuj ode mnie tatę. Miłych Walentynek. Do usłyszenia.
M: Powodzenia na zawodach, dbaj o siebie!

H: A nie mówiłem, że wygracie! Gratuluję, a to dla mojej najlepszej siatkarki i najpiękniejszej dziewczyny na świecie w jednym. Ale ze mnie farciarz! - zaśmiał się i wręczył mi kwiaty.

H: To dopiero początek. Na resztę musisz zasłużyć. Szybko leć do szatni się przebrać.
N: Dobrze, ale dzisiaj to ja mam dla Ciebie niespodziankę.
H: Ej, to nie fair, a co z moją niespodzianką?! - zapytał robiąc smutną minkę.
N: Będzie musiała trochę poczekać, myślę że do 17 się wyrobimy. To lecę się przebrać, a Ty poczekaj na mnie przed wejściem.
H: Okej. - ucałowałam chłopaka w policzek i udałam się w stronę szatni.
Po 15 minutach opuściłam budynek i dołączyłam do Hazzy.
N: Teraz czekamy na taksówkę.
H: Nie mogę ja nas zawieźć?
N: Nie. - odpowiedziałam szybko, złapałam go za rękę i pociągnęłam do nadjeżdżającej taksówki.
Po godzinie byliśmy już na miejscu. Zawiązałam oczy Harremu żeby nie podglądał i opuściliśmy taksówkę. Następnie skierowaliśmy się w stronę czekającej na nas awionetki. Zajęliśmy miejsca i zapieliśmy pasy
H: Co to za hałas? - zapytał Harry kiedy startowaliśmy - Dlaczego boli mnie brzuch? Natalie!
N: Harry... - powiedziałam, po czym ściągnęłam chustkę z jego oczu. - Mam nadzieje, że Ci się spodoba. Proszę, załóż ten strój.
H: Czy...czy to...?
N: Ciii. Zrób co mówię proszę.
Po 15 minutach nasz instruktor otworzył drzwi i poczułam powiew świeżego powietrza.
N: Harry, mam nadzieję, że się nie boisz. Nie możesz się bać, bo ja się boje za nas dwoje. - powiedziałam, śmiejąc się tym samym starając się rozluźnić.
H: Nie wierzę, że to dla mnie robisz! Zawsze o tym marzyłem! Kocham Cię!
Po tych słowach instruktor zepchnął nas z podestu. Na początku krzyczałam jak głupia. Po chwili Harry wykrzyczał z całych sił ,,KOCHAM NATALIE GREEN.'' Wzięłam z niego przykład ,,KOCHAM HARREGO STYLES'A'' - krzyczałam. Swobodnie spadaliśmy przez dobre 20 minut. Widok z lotu ptaka zapierał dech w piersiach. Można było poczuć chwilową władzę nad całym światem. To uczucie jest nie do opisania. Jednak najważniejsze dla mnie było to, że pokonałam swój lęk! Z Harrym, dla niego. To był powód do dumy. Gdy już wylądowaliśmy zmęczeni na ziemi, po chwili odpoczynku Harry namiętnie mnie pocałował.
N: No i jak Ci się podobało?
H: To było niesamowite, w życiu niczego takiego nie przeżyłem, dziękuję kochanie! - zobaczyłam w jego oczach łzy.

H: Doskonale sobie radzisz w tej roli! - powiedział i złożył długi pocałunek na moich ustach, chyba najdłuższy ze wszystkich.
O 17 siedzieliśmy już w taksówce trzymając się za ręce.
H: Teraz czas na moje niespodzianki.
N: Kto powiedział, że to koniec moich? - droczyłam się z nim. - Żartuję no. Więc gdzie jedziemy?
H: Do Ciebie!
Zdziwiłam się, ale w sumie pasowało mi to, bo mogłam mu dać jeszcze ciasto, o którym zapomniała przy takim nadmiarze emocji. Koło 18 byliśmy już na miejscu.
H: Wejdź do środka i poczekaj na mnie. - powiedział całując mnie w czoło. - Zaraz wracam.
N: Dobra.
Weszłam do domu, zaniosłam rzeczy do pokoju i zeszłam z powrotem na dół. Wyciągnęłam ciasto z lodówki i położyłam na stole. Po chwili do domu wszedł Harry, na rękach trzymał małego, ślicznego, rudego kociaka. Jak go tylko zobaczyłam ucieszyłam się jak dziecko. Podbiegłam do niego.
H: Oto Harold, Twój nowy współlokator. Będzie Ci towarzyszył, gdy będę w trasie. I przypominał o mnie, zawsze!
N: Jest prawie tak słodki jak Ty! Dziękuję! Jesteś najlepszy! Ostatnio za często Ci to mówię, co za nuda... - zaśmiałam się i rzuciłam się mu na szyję.
Po chwili na moich rękach smacznie sobie spał Harold. Był taki malutki, słodziutki i rudziutki, że nie mogłam oderwać od niego oczu. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. A jego oczy były błękitne jak ocean. Ideał wręcz!
H: Hej, nie zapominaj że ja też tu jestem! - powiedział z nutką zazdrości.
N: No już, już. Ale jestem szczęściarą. Mieć dwóch Haroldów. To chyba zbyt piękne, żeby było prawdziwe... - na te słowa do moich oczu napłynęły łzy.
H: Nie waż mi się płakać. - powiedział i mocno mnie przytulił.
N: Potrzymaj. - przekazałam chłopakowi Harolda i poszłam do kuchni po ciasto. - Mam dla Ciebie coś jeszcze. Tadam, Twoje ulubione! - powiedziałam i postawiłam ciasto przed nim.
H: Zdecydowanie to jeden z najlepszych dni w moim życiu. Dzięki Tobie.
Potem siedzieliśmy chwilę przed telewizorem, bawiliśmy się z kociakiem i zajadaliśmy się ciastem.
N: Myślałam, że zaskoczenie Ciebie jest niemożliwe. Chyba mi się udało, co?
H: Udało to mało powiedziane. - po tych słowach pocałował mnie po raz kolejny, a następnie mocno przytulił.
N: Ale Ty dzisiaj jesteś całuśny, kocie!
Siedzieliśmy na kanapie i robiliśmy sobie w trójkę głupie zdjęcia. Jedno z nich Harry wstawił na Twittera podpisując ,,Najlepszy dzień w życiu, patrzcie jacy jesteśmy piękni.'' Nieco obawiałam się jak na to zdjęcie zareagują fanki, ale magia trwającej chwili nie pozwalała mi teraz o tym myśleć. O 23 Harry musiał iść, gdyż jutro z samego rana miały trwać próby do trasy. Pożegnaliśmy się. Potem wróciłam do salonu, posprzątałam i zabrałam Harolda na ręce. Był taki niewinny i tak słodko mruczał. Położyłam go w moim łóżku i poszłam wziąć prysznic. Przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam do łóżka. Nawet nie zdawałam sobie sprawy ze swojego zmęczenia. To był dzień pełen wrażeń. Ostatkiem sił napisałam Harremu sms'a ,,KOCHAMY CIĘ STYLES!'' dołączając zrobione przed chwilą zdjęcie moje z Haroldem w łóżku. Odłożyłam telefon, wtuliłam się w mojego kociaka i zasnęłam...
ale mnie dzisiaj olśniło...
macie słodziaczki, taki suprajs, bo rozdział miał pojawić się jutro,
ale tak Was kocham, że specjalnie dla Was dodaje dzisiaj!
z tejże racji kolejnej części spodziewajcie się w piątek!
trzymajcie się jakoś, byle do piątku.
xoxo.
So sweet !! <3
OdpowiedzUsuńKocham !
Rozdział boski ! :*
Czekam na nn :D
nowy rozdział :
my-world-and-one-direction.blogspot.com
Maatko dopiero w piątek.Ja nie wytrzymam!Super rozdział nie mogę doczekać się kolejnego.
OdpowiedzUsuńCzekam wiec na next!
http://dreams-do-not-even-dreamed.blogspot.com
Dopiero w piątek ? Będe musiała jakoś wytrzymać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny, ten rozdział jest naprawdę dobry :)
zapraszam do nas : wildworld69.blogspot.com/
.xx
O matko <3 Jaki świetny *.* Zakochałam się w Twoim blogu! Widzę tu jakieś zmiany albo dawno mnie tu nie było. Przepraszam ,że tu nie zaglądałam ale nie miałam zbytnio czasu ; c Mam nadzieję ,że mi wybaczysz ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na bloga ^^ Pojawiła się kolejna część. życzę Ci weny! ^^
http://onedirectiontujulia.blogspot.com/