niedziela, 3 lutego 2013

piece of luck

7 STYCZNIA 2013
,,Jeszcze kilka godzin dzieli mnie od weekendu i upragnionych ferii'' - pomyślałam zaraz po otworzeniu oczu. Szybko wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Założyłam przyszykowane wcześniej ubrania i dobrałam kilka dodatków.

W szkole o dziwo czas szybko zleciał. Pani z matmy oddała nam sprawdziany, dostałam 4. Byłam z siebie zadowolona, bo nie uczyłam się na niego. Nie miałam czasu. Dzisiaj byłam umówiona z Harrym na zakupy. Po lekcjach miał czekać na mnie pod szkołą. I tak było. Stał przy swoim samochodzie, trzymając w ręku dwie kawy. Ucieszyłam się na jego widok. Nie widzieliśmy się kilka dni. Co prawda rozmawialiśmy, ale to nie to samo, Uściskałam go na powitanie. Postanowiliśmy jechać do największej galerii handlowej w naszym mieście. ,,Tam na pewno coś znajdziemy'' - powiedział z uśmiechem Harry. Dojechaliśmy na miejsce koło 16. Chodziliśmy po sklepach w poszukiwaniu czegoś wyjątkowego. Znalazłam kilka interesujących rzeczy. Nie mogłam zdecydować się na jedną sukienkę, więc kupiłam dwie.












Nie wiedziałam jeszcze, którą z nich założę. Do tego potrzebowałam butów. Nigdzie nie mogłam znaleźć mojego rozmiaru. W końcu w jednym ze sklepów wybrałam te:
Po dwóch godzinach chodzenia po sklepach zgłodnieliśmy, więc udaliśmy się do KFC i zamówiliśmy przekąski. Po 30 minutowym odpoczynku udaliśmy się tym razem do sklepu sportowego w poszukiwaniu sprzętu snowboardowego. Harry był świetnym towarzyszem jeśli chodzi o zakupy. Doradzał mi jak nikt inny. Sam kupił sobie garnitur, muszkę i dwie pary butów. Po godzinnym dylemacie zdecydowałam się na tę deskę.
Do tego dokupiłam wiązadła, buty, kurtkę i gogle. Była mega zadowolona z zakupów. Jak nigdy, być może to zasługa Harrego. Pewnie zastanawiacie się skąd mam tyle pieniędzy. Moi rodzice zarabiają bardzo dużo pieniędzy, co miesiąc doładowują mi kartę bankomatową sporą sumką. Tak jakby kasą mogli załatwić wszystko. Harry dokupił sobie gogle, kask i rękawiczki. Potem powiedział, że musi iść do toalety. Uznałam, że to świetny moment na poszukanie prezentu urodzinowego dla niego. Nie miałam dużo czasu. Ciężko było wymyślić prezent dla kogoś tak specyficznego jak Harry, a zarazem wyjątkowego dla mnie. Zdecydowałam się na koszulkę z napisem ,,I'm sexy and I know it'' i zegarek z grawerem ,,Na zawsze razem, przyjacielu''. Koło 20 zadzwoniłam do Harrego, bo nie mogłam go nigdzie znaleźć. W końcu się odnaleźliśmy. Poszliśmy jeszcze na gofry z bitą śmietaną i owocami. Były pyszne. Potem Harry odwiózł mnie do domu. Słuchając muzyki milczeliśmy, ale nie przeszkadzało nam to. W końcu Harry przemówił. ,,Natalie, bo ja chciałem Cie zapytać czy nie poszłabyś ze mną na imprezę z racji rozpoczęcia ferii i w ogóle. Będą chłopaki z zespołu, Rob z Kate niestety nie mogą, zresztą sama wiesz czemu. Jutro o 18.00 w naszym domu. Pójdziesz ze mną?'' - zapytał. ,,Z chęcią'' - odpowiedziałam.,,W takim razie wpadnę po Ciebie o 17.30.'' - dodał Harry. Chwile milczeliśmy, utonęłam na moment w jego pięknych oczach. Ale na szczęście po chwili się opamiętałam, bo Bóg wie jakby się to mogło skończyć. Harry odprowadził mnie do drzwi, niosąc tym samym moje wszystkie zakupy, a było ich trochę. Zaproponowałam aby został na herbatę, ale powiedział, że musi wracać bo mieli z chłopakami ustalić szczegóły imprezy. Powiedziałam że chętnie im pomogę, ale Harry powiedział że nie trzeba. ,,I tak upiekę ciasto.'' - dodałam z dumą. Podziękowałam mu za wspaniały dzień i się pożegnaliśmy. Czułam się przy nim taka wolna i jednocześnie szczęśliwa. Nie musiałam się o nic martwić. Zabrałam rzeczy do pokoju. Weszłam na skypa i gadałam z Kate do 24. Pokazałam jej moje sukienki, buty i sprzęt snowboardowy oraz prezent urodzinowy dla Harrego. Była zachwycona. Opowiedziałam jej o zaproszeniu Harrego na imprezę. Ona opowiedziała mi jak się bawi z Robem na wspólnym weekendzie. Wracała dopiero w niedziele wieczór, a już w poniedziałek nad ranem o 4 mieliśmy zarezerwowany lot do Włoch, więc zapowiadało się że dopiero wtedy się zobaczymy. Tęskniłam za nią bardzo! Ale ona za mną też, obiecałyśmy sobie że odbijemy. Jak wspomniałam o 24 skończyłyśmy rozmawiać. Nie miałam nawet siły się przebierać w pidżamę. To był cudowny dzień. Jutro miała odbyć się dobra impreza więc byłam pozytywnie nastawiona. ,,Jutro muszę zacząć się pakować bo w niedziele mam jechać do siostry na obiad, bo dawno się nie widziałyśmy.'' - pomuślałam. Chwile jeszcze słuchałam muzyki i zasnęłam...

1 komentarz:

  1. świetna rewelacja :)
    czekam na nn
    życzę dużo weny

    Zapraszam na rozdział I opowiadania HEART ATTACK - o One Direction;
    http://imaginy1direction.blogspot.com/2013/02/heart-attack-cz1.html

    OdpowiedzUsuń