niedziela, 17 lutego 2013

fat Thursday

8 LUTEGO 2013
Gdy byłam dzieckiem uwielbiałam Tłusty Czwartek. Miałam swój własny kalendarzyk gdzie skreślałam dni, by wiedzieć ile jeszcze mi pozostało. To się nie zmieniło. Znaczy nie mam już kalendarzyka, ale nadal kocham TEN dzień. Niby pączki można jeść codziennie, ale czy daje to taką samą przyjemność jak zjedzenie ich w Tłusty Czwartek? Dla mnie zdecydowanie nie.
Obudziłam się o 5 rano. Nie mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok licząc że to coś da, ale myliłam się. Znowu bolała mnie głowa, choć dzisiaj do tego doszedł jeszcze ból brzucha - akurat DZISIAJ, kiedy miałam w planach zjeść tyle pączków ile zdołam. ,,W sumie mogłabym dzisiaj nie iść do szkoły. Mam tylko 3 lekcje, w tym lekcje wychowawczą, matmę i religię. Nic wartego uwagi.'' - walczyłam z myślami w łóżku. Bałam się trochę, że złapie jakieś choróbsko przed galą... Z drugiej jednak strony miałam dzisiaj po lekcjach trening siatkówki, a opuszczenie go wkurzyłoby trenerkę. Z niechęcią zwlekłam się z łóżka. Usiadłam przy biurku i załączyłam laptopa. Miałam dwie wiadomości na facebook'u. Jedną od Kate, drugą od Harrego. Moja przyjaciółka odpisała mi na poprzednią wiadomość ,,To była czysta przyjemność, mam nadzieje, że prezent Ci się spodobał. Widzimy się w szkole! :*''. Natomiast Harry napisał do mnie z zapytaniem o której dzisiaj kończę i czy mam czas po lekcjach. Widziałam, że jest online, więc od razu mu odpisałam.
*czat na facebook'u*
N: No cześć chłopaku. Dzisiaj kończę lekcje o 12, ale potem mam jeszcze trening na hali, więc o 14 powinnam być wolna. A co, planujesz kolejną niespodziankę?
H: Hej piękna! Nie mogę ciągle Cię zaskakiwać, bo za niedługo wyczerpie się mój limit pomysłów. To co powiesz na wspólne popołudnie?
N: Nie macie prób?
H: Mamy.
N: Słuchaj Harry...Nie chce żebyś przeze mnie zawalał przygotowania do trasy. Rozumiem przecież, że nie zawsze będziemy mogli się widywać, ale nie rezygnuj z Twojej pracy dla mnie. To słodkie i doceniam to, ale nie powinieneś...
H: Nie rezygnuję, dostaliśmy dzień wolnego od menadżera. Powiedział, że musimy odpocząć i odrobimy to w weekend.
N: A no to w takim razie okej. Więc gdzie się spotkamy?
H: Wpadnę na Twój trening.
N: No dobra. To ja lecę do szkoły, do zobaczenia kochanie!
H: No do zobaczenia! :*
Spojrzałam na zegarek, była 6. Miałam godzinę do przyjazdu Kate. Tak, moja przyjaciółka niedawno zdała swój egzamin na prawo jazdy. Dwa dni temu rodzice kupili jej samochód, bo stwierdzili że to będzie dużo wygodniejsze dla niej. Tak więc poszłam do łazienki wziąć orzeźwiający prysznic. Po 20 minutach wyszłam z kabiny i zabrałam się za rozczesywanie moich mokrych włosów. W między czasie brzuch przestał mnie boleć. Cieszyło mnie to, bo to była przepustka do udanego Tłustego Czwartku. Po wykonaniu wcześniej wspomnianych czynności udałam się do garderoby w celu wybrania zestawu ubrań. Za oknem zaczynała się już wiosna, tak w lutym. W naszym kraju pogoda była kapryśna i zaskakująca. Po dokonaniu odpowiedniego wyboru stroju przywdziałam go. Następnie wróciłam do swojego pokoju, zapakowałam torbę do szkoły i zeszłam na dół. Miałam 10 minut, w sam raz na szybkie śniadanie. ,,Tosty z serem'' - pomyślałam i zabrałam się do pracy. Wyrobiłam się idealnie. Słysząc klakson wybiegłam z domu. W drodze do szkoły rozmawiałyśmy o Kate i Robie. Nie układało im się odkąd wyjechał. Kłócili się. Pocieszałam Kate widząc jak bardzo jest tym przejęta.
*rozmowa w samochodzie*
N: Dzisiaj Tłusty Czwartek. Nic tak nie poprawia humoru jak pączki i czekolada. Do tego dobry film i będzie super. Wpadnę do Ciebie wieczorem jeśli nie chcesz być sama?
K: Haha, w takim razie muszę zrobić duże zakupy. Bardzo chciałabym spędzić ten wieczór z Tobą, ale jestem już umówiona z Niallem.
N: Z Niallem? - zapytałam zdziwiona.
K: No tak. Wiesz nie wspomniałam Ci o tym, ale ostatnio gdy nie ma Roba spędzamy ze sobą dużo czasu. Wspólne wypady do restauracji czy coś.
N: No proszę! Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz?
K: Nie było okazji wcześniej.
N: Żeby to było ostatni raz. Chcę być na bieżąco, jasne? - zapytałam robiąc groźną minę.
K: Tak, mamo. - odpowiedziała wybuchając śmiechem.
Byłyśmy już pod szkołą. Lekcje ciągnęły się jak nigdy. Z niecierpliwością czekałam na ostatni dzwonek. W końcu się doczekałam! Pobiegłam do szafki po rzeczy na trening i skierowałam się w stronę hali. Nigdzie nie widziałam Hazzy. Przebrałam się i poszłam na zbiórkę. Na początku pani trener mówiła nam o zawodach, które miały się odbyć w przyszłym tygodniu, w walentynki. Po krótkim wstępie wzięłyśmy się do pracy. Męczący trening sprawił, że nawet nie zauważyłam kiedy Harry pojawił się na widowni. Pomachał mi gdy nasze oczy się spotkały. Uśmiechnęłam się szeroko, starając się nie dekoncentrować. O 13.45 zabrzmiał gwizdek kończący trening. Pobiegłam do Harrego przywitać się. W ręku trzymał bladoróżowego tulipana. Uwielbiałam tulipany. Uściskałam go, ale z racji, że byłam nieco nieświeża po treningu, szybko od niego odskoczyłam i zakomunikowałam, że idę wziąć prysznic i widzimy się za 15 minut. W tym czasie Harry pobiegł do cukierni, o czym nie miałam pojęcia. Zakupił 10 pączków i wrócił na halę, gdzie na niego czekałam.
N: Gdzie byłeś?
H: Na małych zakupach, w końcu dzisiaj Tłusty Czwartek. - zza pleców wyciągnął 10 pączków, na których widok ślinka sama ciekła.
N: No proszę. To gdzie idziemy?
H: Najpierw mały spacer po parku. - na te słowa zabrał moją torbę i złapał za rękę.
Chodziliśmy po parku trzymając się za ręce. Zwykła rzecz, można by powiedzieć, ale dla mnie to było szalenie romantyczne. Chodziliśmy i zajadaliśmy się pączkami. Po 3 miałam już dość.
N: Reszta Twoja Harry, ja już nie dam rady. - powiedziałam łapiąc się za brzuch.
H: Ej no. Musisz zjeść jeszcze przynajmniej jednego. Dla mnie? - popatrzył na mnie, wiedząc że użył dobrego argumentu i mu nie odmówię.
N: Dobrze, ale potem.
H: Trzymam Cię za słowo.
Nagle Harry dostał sms'a.
H: O popatrz! Louis napisał mi, że robią imprezę u nas w domu. Masz ochotę pójść?
N: W sumie dawno nie widziałam się z chłopakami, więc z przyjemnością, ale muszę najpierw się przebrać.
Skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Po 30 minutowym spacerze byliśmy już na miejscu.
N: Przebiorę się szybko, a Ty czuj się jak u siebie w domu.
H: Dobrze.
Otworzyłam wielką szafę i nie mogłam się zdecydować. Wzięłam dwie sukienki i zbiegłam do Harrego na dół, aby mi doradził.
N: Harry, która?
H: Ta po prawej.
Wróciłam do łazienki i ubrałam wybraną przez chłopaka sukienkę. Mój chłopak znał się na modzie i miał dobry gust. Wszyscy z jego zespołu tak uważali. Dobrałam kilka dodatków, zrobiłam lekki makijaż i wróciłam do Harrego.
H: Wyglądasz nieziemsko! To co idziemy?
N: Dziękuję, jasne!
O 18 byliśmy już na miejscu. Impreza trwała w najlepsze. Dużo ludzi, dużo wódki, dużo tańca, dużo śmiechu, dużo pączków. Zauważyłam, że Niall mnie obserwował, ale z racji że ostatnio mnie unikał postanowiłam, że nie zrobię pierwszego kroku. To on ma problem nie ja. Zabawa była przednia, ale o 22 wróciłam do domu, bo jutro szkoła.


zapraszam na mój profil na Allani
czytasz = komentujesz.
xoxo.

4 komentarze:

  1. Swietny rozdzial. Bardzo ciekawie piszesz i fajnie sie to czyta. Naprawde super blog i chetnie bede czytala dalej. Czekam na nowosci :)

    Wpadnij - http://littlethingsclaudia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z poprzednia osobą,rozdział jest świetny <3
    kurde przez Ciebie mam znowu ochote na pączki :D
    Czeekam na następny :)
    www.sameemistakess.blogspot.com -Mam nadzieje,że wpadniesz i skomentujesz <3

    OdpowiedzUsuń
  3. [ SPAM ] " Grzeczna dziewczynka, mam pierwszą prośbę..prośbę, czy może rozkaz? Trzymaj się daleko od szkolnej elity, a od Louisa tym bardziej. Mam dla Ciebie też ciekawą informację. Twój nowy przyjaciel - Chris jest gejem, pozdrawiam! "

    http://everything-little-things.blogspot.com/ Pojawił się rozdział trzeci, zapraszam do komentowania i przepraszam za spam. Cece ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział.Miałam zaległości bo niedawno dopiero odkryłam twój blog ale szybko to nadrobiłam.ie moge doczekać się jutrzejszego rozdziału!

    Zapraszam do siebie:
    dreams-do-not-even-dreamed.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń