poniedziałek, 25 lutego 2013

Valentine's SKYFUN

14 LUTEGO 2013
Obudziłam się o 7 rano. Zawody z siatkówki rozpoczynały się o 10. Byłam zwolniona ze wszystkich lekcji dzisiaj, dlatego też nie musiałam iść na dwie pierwsze matematyki, co było dla zwiastunem dobrego dnia. Zanim wstałam z łóżka intensywnie myślałam nad prezentem dla Harrego, którego nadal nie miałam. Wiedziałam, że uwielbia moje wypieki, więc zdecydowałam się na jego ulubione ciasto, które zawsze kupuję, gdy przechodzimy obok cukierni. Byliśmy ze sobą niespełna miesiąc. Znałam go jak nikt inny i ciężko było go czymś zaskoczyć. Właśnie dlatego było mi tak ciężko wybrać dla niego prezent. To nie mogło być nic banalnego. Każdy pomysł, który przychodził mi na myśl po chwilowej analizie był do kitu. Zdenerwowana poszłam do łazienki, by wziąć prysznic. Najlepsze pomysły zawsze przychodzą w najmniej spodziewanym momencie, więc liczyłam, że kąpiel pomoże. Po 30 minutach opuściłam kabinę. Zaplotłam ręcznik na ciele i wróciłam do pokoju wybrać jakieś ciuchy. Gdy już się zdecydowałam, wróciłam do łazienki, by założyć przygotowany zestaw. O 8 zeszłam do kuchni i zabrałam się za pieczenie ciasta. Zmiksowałam odpowiednie składniki, wlałam ciasto do formy i włożyłam do piekarnika. W celu przerwania panującej w domu ciszy włączyłam telewizor na VIVA i pogłośniłam na fula. Muzyka mnie uspokajała. Po 30 minutach wyjęłam ciasto z piekarnika, przełożyłam wcześniej przyrządzoną masą, ułożyłam truskawki i zalałam galaretką. Całość włożyłam do lodówki, by galaretka zastygła. Usłyszałam dźwięk mojego dzwonka, więc pobiegłam do góry po telefon. To był Harry.
*telefoniczna rozmowa z Harrym*
H: No cześć piękna. Jak się czujesz przed zawodami?
N: Dzień dobry, przystojniaku. Lekko zestresowana, wiesz ostatnio chyba straciłam formę.
H: Oj, pleciesz głupoty. Na pewno będziesz niezawodna, jak zawsze najlepsza zawodniczka meczu!
N: No tak, na to bym nie liczyła. - odpowiedziałam rozbawiona tym co powiedział. - Macie dzisiaj próby?
H: Nie, dziś mamy wolne. Także mam dzisiaj czas tylko i wyłącznie dla Ciebie.
N: Nawet nie wiesz jak się z tego powodu cieszę. No to o której się zobaczymy?
H: Przyjadę na Twoje zawody, ale nie wiem dokładnie o której godzinie, bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
N: No dobrze, w takim razie do zobaczenia!
H: Powodzenia, kochanie! Pa.
Po zakończeniu rozmowy zeszłam na dół. Podeszłam do okna upijając łyk soku marchewkowego. Zobaczyłam jak listonosz zapełnia skrzynkę pocztową, więc żeby nie zapomnieć od razu założyłam kurtkę i wyszłam po korespondencje. Wróciłam do domu ze stosem listów, zaproszeń, rachunków itd. Większość korespondencji była do moich rodziców, widocznie nie wszyscy znali ich nowy adres zamieszkania. ,,Nuda, nuda, nuda...'' - powtarzałam odkładając kolejne koperty na stół. Moją uwagę przykuła niebiesko-żółta koperta zaadresowana do rodziców. Rozerwałam ją i wyjęłam z niej dwa rabaty -50 na dzisiejsze skoki spadochronowe. Przeczytałam adresata: SKY FUN - skoki spadochronowe. Moi rodzice często fundowali sobie takie atrakcje razem ze znajomymi, co uzasadnia obecność tej koperty w naszej skrzynce pocztowej. Nagle do głowy przyszedł mi świetny pomysł. ,,A gdyby tak...tak to będzie strzał w dziesiątkę.'' - pomyślałam robiąc zadowoloną minę. Szybko wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer mojej mamy.
*rozmowa z mamą*
N: Cześć mamo, co tam u Was słychać?
M: Witaj kochanie, jak dobrze Cię słyszeć. U nas w porządku, a Ty jak sobie radzisz?
N: Bardzo dobrze! A jak w pracy?
M: Wszystko dobrze. A Ty nie w szkole?
N: Mam dzisiaj zawody z siatkówki i zaczynamy dopiero o 10.
M: O, to pewnie się cieszysz.
N: Bardzo. Mamo, bo mam pytanie...
M: Słucham Cię córeczko?
N: Bo wiesz listonosz dzisiaj przyniósł korespondencje. No i wśród niej są dwa rabaty na skoki spadochronowe. Wiesz, że zawsze chciałam tego spróbować a dzisiaj jest ku temu idealna okazja. Dodatkowo nie mam prezentu dla Harrego na Walentynki, bo nie mogłam nic wymyślić. No i nie ukrywam, że bardzo mi na tym zależy. Mamo, tak bardzo Cię proszę!
M: Córeczko.. - zaczęła poważnym głosem. - Myślę, że to cudowny pomysł. Harry będzie zachwycony! Śmiało możesz wykorzystać nasze rabaty, my i tak teraz nie mamy do tego głowy. - powiedziała rozbawiona.
N: Nie wiem jak Ci dziękować, jesteś najlepszą mamą na świecie! Kocham Was!
M: My Ciebie też córeczko.
N: Mamuś, muszę już kończyć. Ucałuj ode mnie tatę. Miłych Walentynek. Do usłyszenia.
M: Powodzenia na zawodach, dbaj o siebie!
Odłożyłam telefon na stół i zaczęłam skakać ze szczęścia. Wiedziałam, że to będzie strzał w dziesiątkę z tym prezentem. Osobiście miałam cholerny lęk wysokości, ale to teraz nie miało znaczenia. Zadowolona pobiegłam do pokoju, spakowałam torbę na zawody i o 9.30 wyszłam z domu. Na hali byłam przed 10, przywitałam się z dziewczynami i poszłyśmy do szatni się przebrać. Ogólnie rzecz biorąc miałyśmy rozegrać 4 mecze. Przed pierwszym meczem porządnie się rozgrzałyśmy. Grałam na pozycji rozgrywającej i miałam małe obawy związane z ustawieniem na danej pozycji. Na szczęście razem z pierwszym meczem zmartwienia zniknęły. Koło 12 byłyśmy już po trzech rozgrywkach, wszystkie wygrałyśmy. Przyszedł czas na finał i na najcięższego rywala. Pech chciał, że przed ostatecznym starciem miałyśmy 30 minutową przerwę i nasze mięśnie nieco się ostały, więc musiałyśmy na nowo się rozgrzewać. Podczas meczu emocje wzięły górę. Byłam strasznie zestresowana, przez co nie grałam w pełni możliwości. Nagle na trybunach zobaczyłam Harrego. Pokazał mi jak mocno trzyma kciuki i przesłał buziaczka. Nasza pani trener poprosiła o czas dla naszej drużyny. To był ten moment kiedy potrzebowałam kilku minut na pozbieranie się do kupy. Wróciłam na boisko nieco spokojniejsza. Później było tylko lepiej. I wygrałyśmy. Po odebraniu medalu pobiegłam do Harrego na trybuny. Gdy miałam go już w zasięgu wzorku zobaczyłam mojego chłopaka trzymającego bukiet różowych róż w ręku. Był tak wielki, że zasłaniał połowę jego twarzy.
H: A nie mówiłem, że wygracie! Gratuluję, a to dla mojej najlepszej siatkarki i najpiękniejszej dziewczyny na świecie w jednym. Ale ze mnie farciarz! - zaśmiał się i wręczył mi kwiaty.
N: Haha, dziękuję Harry! Jesteś niemożliwy, ale właśnie za to Cię kocham, Ty moja gwiazdeczko! - rzuciłam się mu na szyję w podziękowaniu za piękny prezent.
H: To dopiero początek. Na resztę musisz zasłużyć. Szybko leć do szatni się przebrać.
N: Dobrze, ale dzisiaj to ja mam dla Ciebie niespodziankę.
H: Ej, to nie fair, a co z moją niespodzianką?! - zapytał robiąc smutną minkę.
N: Będzie musiała trochę poczekać, myślę że do 17 się wyrobimy. To lecę się przebrać, a Ty poczekaj na mnie przed wejściem.
H: Okej. - ucałowałam chłopaka w policzek i udałam się w stronę szatni.
Po 15 minutach opuściłam budynek i dołączyłam do Hazzy.
N: Teraz czekamy na taksówkę.
H: Nie mogę ja nas zawieźć?
N: Nie. - odpowiedziałam szybko, złapałam go za rękę i pociągnęłam do nadjeżdżającej taksówki.
Po godzinie byliśmy już na miejscu. Zawiązałam oczy Harremu żeby nie podglądał i opuściliśmy taksówkę. Następnie skierowaliśmy się w stronę czekającej na nas awionetki. Zajęliśmy miejsca i zapieliśmy pasy
H: Co to za hałas? - zapytał Harry kiedy startowaliśmy - Dlaczego boli mnie brzuch? Natalie!
N: Harry... - powiedziałam, po czym ściągnęłam chustkę z jego oczu. - Mam nadzieje, że Ci się spodoba. Proszę, załóż ten strój.
H: Czy...czy to...?
N: Ciii. Zrób co mówię proszę.
Po 15 minutach nasz instruktor otworzył drzwi i poczułam powiew świeżego powietrza.
N: Harry, mam nadzieję, że się nie boisz. Nie możesz się bać, bo ja się boje za nas dwoje. - powiedziałam, śmiejąc się tym samym starając się rozluźnić.
H: Nie wierzę, że to dla mnie robisz! Zawsze o tym marzyłem! Kocham Cię!
Po tych słowach instruktor zepchnął nas z podestu. Na początku krzyczałam jak głupia. Po chwili Harry wykrzyczał z całych sił ,,KOCHAM NATALIE GREEN.'' Wzięłam z niego przykład ,,KOCHAM HARREGO STYLES'A'' - krzyczałam. Swobodnie spadaliśmy przez dobre 20 minut. Widok z lotu ptaka zapierał dech w piersiach. Można było poczuć chwilową władzę nad całym światem. To uczucie jest nie do opisania. Jednak najważniejsze dla mnie było to, że pokonałam swój lęk! Z Harrym, dla niego. To był powód do dumy. Gdy już wylądowaliśmy zmęczeni na ziemi, po chwili odpoczynku Harry namiętnie mnie pocałował.
N: No i jak Ci się podobało?
H: To było niesamowite, w życiu niczego takiego nie przeżyłem, dziękuję kochanie! - zobaczyłam w jego oczach łzy.
N: Nie ma sprawy, ciężko być dziewczyną Harrego Styles'a, a co więcej go zaskoczyć. - zaśmiałam się ocierając spływającą po jego policzku łzę.
H: Doskonale sobie radzisz w tej roli! - powiedział i złożył długi pocałunek na moich ustach, chyba najdłuższy ze wszystkich.
O 17 siedzieliśmy już w taksówce trzymając się za ręce.
H: Teraz czas na moje niespodzianki.
N: Kto powiedział, że to koniec moich? - droczyłam się z nim. - Żartuję no. Więc gdzie jedziemy?
H: Do Ciebie!
Zdziwiłam się, ale w sumie pasowało mi to, bo mogłam mu dać jeszcze ciasto, o którym zapomniała przy takim nadmiarze emocji. Koło 18 byliśmy już na miejscu.
H: Wejdź do środka i poczekaj na mnie. - powiedział całując mnie w czoło. - Zaraz wracam.
N: Dobra.
Weszłam do domu, zaniosłam rzeczy do pokoju i zeszłam z powrotem na dół. Wyciągnęłam ciasto z lodówki i położyłam na stole. Po chwili do domu wszedł Harry, na rękach trzymał małego, ślicznego, rudego kociaka. Jak go tylko zobaczyłam ucieszyłam się jak dziecko. Podbiegłam do niego.
H: Oto Harold, Twój nowy współlokator. Będzie Ci towarzyszył, gdy będę w trasie. I przypominał o mnie, zawsze!
N: Jest prawie tak słodki jak Ty! Dziękuję! Jesteś najlepszy! Ostatnio za często Ci to mówię, co za nuda... - zaśmiałam się i rzuciłam się mu na szyję.
Po chwili na moich rękach smacznie sobie spał Harold. Był taki malutki, słodziutki i rudziutki, że nie mogłam oderwać od niego oczu. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. A jego oczy były błękitne jak ocean. Ideał wręcz!
H: Hej, nie zapominaj że ja też tu jestem! - powiedział z nutką zazdrości.
N: No już, już. Ale jestem szczęściarą. Mieć dwóch Haroldów. To chyba zbyt piękne, żeby było prawdziwe... - na te słowa do moich oczu napłynęły łzy.
H: Nie waż mi się płakać. - powiedział i mocno mnie przytulił.
N: Potrzymaj. - przekazałam chłopakowi Harolda i poszłam do kuchni po ciasto. - Mam dla Ciebie coś jeszcze. Tadam, Twoje ulubione! - powiedziałam i postawiłam ciasto przed nim.
H: Zdecydowanie to jeden z najlepszych dni w moim życiu. Dzięki Tobie.
Potem siedzieliśmy chwilę przed telewizorem, bawiliśmy się z kociakiem i zajadaliśmy się ciastem.
N: Myślałam, że zaskoczenie Ciebie jest niemożliwe. Chyba mi się udało, co?
H: Udało to mało powiedziane. - po tych słowach pocałował mnie po raz kolejny, a następnie mocno przytulił.
N: Ale Ty dzisiaj jesteś całuśny, kocie!

Siedzieliśmy na kanapie i robiliśmy sobie w trójkę głupie zdjęcia. Jedno z nich Harry wstawił na Twittera podpisując ,,Najlepszy dzień w życiu, patrzcie jacy jesteśmy piękni.'' Nieco obawiałam się jak na to zdjęcie zareagują fanki, ale magia trwającej chwili nie pozwalała mi teraz o tym myśleć. O 23 Harry musiał iść, gdyż jutro z samego rana miały trwać próby do trasy. Pożegnaliśmy się. Potem wróciłam do salonu, posprzątałam i zabrałam Harolda na ręce. Był taki niewinny i tak słodko mruczał. Położyłam go w moim łóżku i poszłam wziąć prysznic. Przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam do łóżka. Nawet nie zdawałam sobie sprawy ze swojego zmęczenia. To był dzień pełen wrażeń. Ostatkiem sił napisałam Harremu sms'a ,,KOCHAMY CIĘ STYLES!'' dołączając zrobione przed chwilą zdjęcie moje z Haroldem w łóżku. Odłożyłam telefon, wtuliłam się w mojego kociaka i zasnęłam...

ale mnie dzisiaj olśniło...
macie słodziaczki, taki suprajs, bo rozdział miał pojawić się jutro, 
ale tak Was kocham, że specjalnie dla Was dodaje dzisiaj!
z tejże racji kolejnej części spodziewajcie się w piątek!
trzymajcie się jakoś, byle do piątku. 
xoxo.

4 komentarze:

  1. So sweet !! <3
    Kocham !
    Rozdział boski ! :*
    Czekam na nn :D


    nowy rozdział :
    my-world-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Maatko dopiero w piątek.Ja nie wytrzymam!Super rozdział nie mogę doczekać się kolejnego.
    Czekam wiec na next!

    http://dreams-do-not-even-dreamed.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dopiero w piątek ? Będe musiała jakoś wytrzymać :)
    Pozdrawiam i życzę weny, ten rozdział jest naprawdę dobry :)

    zapraszam do nas : wildworld69.blogspot.com/
    .xx

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko <3 Jaki świetny *.* Zakochałam się w Twoim blogu! Widzę tu jakieś zmiany albo dawno mnie tu nie było. Przepraszam ,że tu nie zaglądałam ale nie miałam zbytnio czasu ; c Mam nadzieję ,że mi wybaczysz ;*
    Zapraszam do mnie na bloga ^^ Pojawiła się kolejna część. życzę Ci weny! ^^
    http://onedirectiontujulia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń