poniedziałek, 11 lutego 2013

every moment is an eternity

25 STYCZNIA 2013
Nie wyspałam się dzisiaj, Może to dlatego że o 3 w nocy Harry mnie obudził, bo za oknem spadł śnieg. Czekałam na niego tak długo, że nie chciałam iść spać. Uwielbiałam patrzeć i obserwować spadający śnieg. Inspirował mnie i był piękny. Tak więc wstałam około 9. Za oknem wszystko było pokryte białym puchem. Pomimo lekkiego zmęczenia byłam szczęśliwa. Obudziłam Harrego. Okazało się że dzisiaj miał mieć od 9 próby z chłopakami z zespołu. Zaspał, a ich menadżer nie tolerował spóźnień. Zebrał swoje rzeczy, ucałował mnie w policzko na pożegnanie i wybiegł nieco zdenerwowany. Ja postanowiłam ubrać się i wyjść na dwór, wstąpić do Kate i zrobić zakupy do domu bo lodówka świeciła pustkami. Ubrałam się więc odpowiednio do pogody i wyruszyłam przed siebie. U Kate spędziłam przemiłe południe, piłyśmy kawę, jadłyśmy ciasto, zrobione przez jej mamę. Swoją drogą jej mama była dla mnie jak najbliższa ciocia, mimo braku pokrewieństwa krwi. Wiedziałam że zawsze mi pomoże. Moim rodzice świetnie się z nią dogadywali. A wracając do ciasta, była w tym świetna, dla mnie bezkonkurencyjna. Razem z Kate oglądałyśmy zdjęcia z ferii, które pojutrze się już kończył. Rozmawiałyśmy też o szkole. Wiedziałyśmy że teraz dopiero zacznie się prawdziwa szkoła życia. Chciała abym została na obiedzie, ale postanowiłam już wracać. Gdy kierowałam się w stronę sklepu dostałam od Harrego sms'a: Próby mam do 17. Jakieś plany na wieczór, ślicznotko? Tęsknie za Tobą niesamowicie. :* Uśmiechnęłam się i odpisałam Zaufam Twojej kreatywności i wyobraźni. Miałeś jakieś problemy z menadżerem za poranne spóźnienie? Nie minęły 2 minuty i dostałam kolejnego sms'a: Nie, był w dobrym humorze, poza tym kupiłem mu jego ulubioną kawę i ciastka. Nie taki diabeł straszny jak go malują. W takim razie wpadnę po Ciebie po próbach i pojedziemy do mnie. Byłam już pod sklepem, szybko napisałam do Harrego: Ok, do zobaczenia kocie :*. Weszłam do sklepu i zrobiłam zakupy. W domu byłam o 15, zrobiłam sobie obiad. Pierogi z jagodami - najlepszy obiad na świecie! Potem pogadałam chwilę z mamą na skypie i jakoś tak szybko zleciał czas. O 17.30 był u mnie Harry. Zabrałam torebkę i pojechaliśmy do niego. Zachowywał się dziwnie, jakby coś go gryzło. Nie był najlepszym aktorem więc szybko wyczułam że coś nie gra. Pytałam dwukrotnie czy wszystko w porządku na co odpowiedział skinieniem głowy. Dojechaliśmy do jego domu, w środku nikogo nie było. Chłopcy byli na mieście. Harry powiedział, żebym zostawiła torbę w domu bo mi się nie przyda a wychodzimy. Zabrał mnie na sanki, do pobliskiego parku. Marzyłam o czymś taki. To był świetny wieczór. Po kilkunastu zjazdach z górki wracaliśmy do domu rzucając w siebie śnieżnymi kulkami. Potem chciałam aby Harry pozwolił mi usiąść na sankach i żeby mnie ciągnął. Droczył się ze mną przez dobre 20 minut ciągnąć za sanki za każdym razem gdy próbowałam na nich usiąść. W końcu udało mi się go pokonać. Wróciliśmy do domu Harrego. Gdy piliśmy gorącą czekoladę rozmawialiśmy:
H: Musimy porozmawiać.
N: Wiedziałam..No słucham.
H: O czym wiedziałaś?
N: Spodziewam się ze te słowa nie wróżą nic dobrego. Poza tym w Twoim zachowaniu wyczułam coś niepokojącego. To powiesz mi o co chodzi?
H: Bo ja muszę wyjechać..
N: Wyjechać? Gdzie i na jak długo?
H: Na kilka dni, obiecałem mamie spędzić z nią kilka dni zanim zacznie się to całe szaleństwo z trasą i w ogóle.
N: Jasne, rozumiem. To kiedy jedziesz?
H: Jutro z samego rana, wracam 30 stycznia. Może chciałabyś jechać ze mną?
N: Nie sądzę żeby to był dobry pomysł, na pewno będziemy miały jeszcze niejedną okazję by spotkać i poznać wzajemnie. A tym czasem spędź trochę czasu z mamą, sam na sam. Jesteś jej ukochanym syn, który wyleciał z gniazda niespodziewanie szybko. Musi za Tobą niesamowicie tęsknić. Nacieszcie się swoim towarzystwem, a ja będę tutaj na Ciebie czekać.
H: Jesteś najukochańsza, najwspanialsza i najlepsza!
To miała być pierwsza taka rozłąka z Harrym od czasu kiedy jesteśmy razem. Każdy dzień spędzaliśmy razem. Ale zbliżała się trasa i musiałam się przyzwyczaić do tego że Harrego nie ma ze mną w każdej chwili. To była też dobra okazja być zaplanować jego 19 urodziny. O 20 poszliśmy jeszcze na ogród lepić bałwana. Świetnie się przy tym bawiłam. Uwielbiałam zimę, ale miała też ona swoje wady. Już czułam że moje gardło daje się we znaki. Po 22 Harry odwiózł mnie do domu. Nie pożegnaliśmy się jeszcze bo planowałam zaskoczyć go jutro na lotnisku. Pocałowaliśmy się na dobranoc. Potem poszłam do swojego pokoju, położyłam się na łóżku i nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

kolejna część, sama już nie mogę doczekać się rozwoju sytuacji!
xoxo.

1 komentarz: