piątek, 1 marca 2013

driver license

18 LUTEGO 2013



Dzisiaj będzie prawdopodobnie jeden z ważniejszych i jednocześnie cholernie stresujących dni. Nadszedł czas na zdawanie egzaminu na prawo jazdy. Nigdy wcześniej się tak nie denerwowałam. Miałam ciężką noc za sobą, spałam może raptem 3 godziny. Najkrótszy sen w życiu. Między drzemkami studiowałam znaki drogowe. Wszystko mi się już pieprzyło. Ilość kofeiny w mózgu przyprawiła mnie o mocny ból głowy. Koło 1 w nocy rozmawiałam z Harrym na facebook'u. Ostatnio widzieliśmy się 14 lutego. Oboje byliśmy dość zajęci, ale rozmawialiśmy codziennie. Dzisiaj mieliśmy się w końcu spotkać. Mimo wszystko stęskniłam się za nim, a dzisiaj jego obecność przy mnie była wyjątkowo ważna. Mieliśmy się spotkać po moim egzaminie i iść coś zjeść. Harry wspominał też, że musimy o czymś porozmawiać. Zazwyczaj na widok tych słów zaczynałam się zamartwiać i snuć domysły o co może chodzić, jednak starałam się o tym nie myśleć. Usiłowałam się skupić tylko i wyłącznie na egzaminie. Pogoda za oknem nie była dość przyjazna. Wprawiło mnie to w zły nastrój. O godzinie 7 zwlekłam się z łóżka nie mogąc wysiedzieć w jednym miejscu. Z nerwów wysprzątałam cały dom, czego dawno nie robiłam i zajęło mi to dość sporo czasu. Skończyłam koło 11. Zdecydowałam się na długą, relaksującą kąpiel. Włączyłam radio najgłośniej jak się dało, po czym napuściłam wody do wanny dodając 2 rodzaje olejków. Ciepło, które poczułam wchodząc do wody wywołało gęsią skórkę na moim ciele. Zamknęłam oczy i nie myślałam o niczym. Wsłuchałam się w grającą muzykę. Nie sądziłam, że mi się to uda, ale tak odprężyłam się. Tak jakbym zmyła z siebie 90% stresu. Po godzinie opuściłam wannę i przywdziałam wybrane wcześniej ubrania. Zeszłam na dół, by zrobić sobie coś na śniadanie. Wcześniej nic nie przeszłoby mi przez gardło, ale teraz nabrałam apetytu. Zrobiłam sobie tosty, a do tego wypiłam świeży sok z pomarańczy. Dochodziła 13. Egzamin rozpoczynał się o 14, ale z racji, że nie chciałam się spóźnić wolałam już wyjść z domu. Założyłam kurtkę, buty i wyszłam z domu. Na miejscu byłam 15 minut przed rozpoczęciem egzaminu. Widząc tłum ludzi siedzących w poczekali znowu nerwy wzięły górę. Stres bowiem jest zaraźliwy. Wybiła godzina 14. Jakaś pani wyszła z sali wywołując moje nazwisko. ,,Czas na egzamin teoretyczny.'' - pomyślałam i skierowałam się w stronę kobiety. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam Harrego.
*rozmowa z Harrym*
H: No już myślałem, że nie zdążę.
N: Co Ty tu robisz?
H: Jak to co? Wspieram Cię. - uśmiechnęłam się szeroko.
N: Muszę już iść. Trzymaj kciuki. - pocałowałam go w policzek, a on w zamian dał mi porządnego kopniaka w tyłek na szczęście.
Obecność Harrego nieco mnie uspokoiła. Głęboko oddychając weszłam do sali. Egzamin nie był taki trudny jak myślałam. Miałam jeden błąd, a dopuszczalne są dwa. Ale to dopiero teoria... Po ukończeniu tej części egzaminu zadowolona opuściłam salę. Zobaczyłam Harrego bawiącego się włosami. Zawsze tak robił jak się stresował. Podeszłam do niego uśmiechnięta, na co wstał.
H: I jak? Mów szybko.
N: No Harry, spokojnie. Stres jest tutaj niewskazany. Poza tym jest zaraźliwy! - zmierzyłam go wzrokiem drocząc się z nim. - No zdałam, ale to dopiero teoria. Najgorsze przede mną. - słysząc te słowa Harry mocno mnie przytulił i uniósł nad ziemią.
H: Wiedziałem, że dasz radę. Moja zdolniacha.
Przez następne 30 minut czekaliśmy na mojego egzaminatora. W końcu na końcu korytarza dostrzegłam niskiego, siwego pana z dość pokaźnym brzuszkiem. Nie wyglądał na miłego. Wywołał moje nazwisko, na co zerwałam się na równe nogi.
N: No to idę.
H: Oddychaj głęboko, dasz radę, Czekam tu na Ciebie.
Na placu poszło mi bardzo dobrze, wszystko tak jak być powinno. Kłopoty zaczęły się gdy opuściłam ośrodek. Pan egzaminator widocznie nie miał dobrego humoru, bo przyczepiał się do najdrobniejszych szczegółów. Z kilkoma trudnościami przejechałam miasto wzdłuż i wszerz i po godzinie jazdy kierowaliśmy się w stronę ośrodka. Byłam dobrej myśli, robiłam wszystko o co mnie prosił instruktor. Skręć w prawo - skręcałam, zatrzymaj się - zatrzymałam. Pech chciał, że na ostatnim zakręcie jakieś 20 metrów od ośrodka wymusiłam pierwszeństwo na rowerzyście. To była solidna podstawa do oblania mnie. Egzaminator wydarł się na mnie, uświadamiając mi jednocześnie jaka jestem beznadziejna i że mogłam zabić człowieka. Z trudem powstrzymałam się od płaczu. Wypisał odpowiednie papiery, zaznaczając dość mocno wynik egzaminu jako NEGATYWNY. Byłam na niego wściekła, ale na siebie bardziej. Nie mogłam sobie wybaczyć, że w takim momencie mogłam tak spieprzyć sprawę. Gdy egzaminator skończył oddał mi wypisany świstek i wysiadłam z auta. Kierowałam się w stronę ośrodka gdzie czekał na mnie Harry. Nie chciałam płakać, ale to było zbyt trudne. Przystanęłam na chwilę i pooddychałam głęboko. Gdy tylko Harry mnie zobaczył od razu do mnie podbiegł.
H: I jak?!
N: Harry...ja...ja...nie udało się. - powiedziałam z trudnością.
H: Nic się nie martw, najlepsi zdają za drugim razem. Ustalimy kolejny termin egzaminu i będzie dobrze. Poćwiczysz sobie i wtedy na pewno się już uda.  Opowiesz mi wszystko w domu, chodźmy stąd.
Nic nie odpowiedziałam tylko wtuliłam się w jego silne ramiona. Mimowolnie dałam upust łzom, ale tak żeby mój chłopak nie widział. Emocje były ogromne. Przez całą podróż do domu milczeliśmy. Ja musiałam wewnętrznie się uspokoić, Harry widocznie to rozumiał doskonale, bo nie zadawał żadnych pytań. Koło 17 byliśmy już u mnie. Mieliśmy z Harrym wyjść na miasto coś zjeść, więc poszłam na górę wziąć szybki prysznic i się przebrać. Mój chłopak w między czasie zrobił mi ciepła herbatę i oglądał jakiś program rozrywkowy. Po 30 minutach zeszłam na dół. Czułam się już znacznie lepiej. Było minęło. Teraz musiałam tylko wziąć się w garść i natępnym razem nie zaliczyć takiej gafy. Człowiek uczy się na błędach. Tak to mnie bardzo pocieszało. Uśmiechnięta podeszłam do Harrego.
N: To gdzie mnie zabierasz?
H: Do naszej ulubionej restauracji, może być?
N: Jasne. To chodźmy.
O 18.30 siedzieliśmy już w ulubionej knajpie zajmując ''nasz'' stolik. Gdy kelner podszedł do nas zamówiliśmy jedzenie.
N: Harry, o czym chciałeś pogadać? Zupełnie wyleciało mi to z głowy, a Ty po to chciałeś się spotkać.
H: No tak...Nie tylko po to, ale to ważne. - przerwał mu kelner przynoszący jedzenie. - Więc Natalie chodzi o to, że za dwa dni wyjeżdżamy w trasę. Przepraszam, że wcześniej Ci tego nie mówiłem, ale ten temat zdecydowanie nie jest moim ulubionym.
W ogóle się tego nie spodziewałam. Nieco mnie to dobiło, poczułam lekkie ukłucie w sercu. Czułam jak łzy napływają mi do oczu., ale dzielnie z nimi walczyłam.
N: To przecież cudownie Harry, tak ciężko pracowaliście i teraz czas na efekty. Kochacie to robić i jedziecie spełniać marzenia. Powinieneś się cieszyć, a nie smucić... - powiedziałam próbując to zrobić najbardziej naturalnie jak tylko mogę.
H: Tak wiem, ale w tym wypadku ciężko mi się cieszyć. Wiesz co to oznacza? Będziemy się bardzo rzadko widywać, ja...ja nie wiem czy dam radę żyć bez Ciebie.
N: Co Ty wygadujesz?! Damy radę, jest Skype, poza tym co jakiś czas będziesz wracał tutaj, prawda?
H: Postaram się jak najczęściej, ale wiesz jak to jest.
N: Ty pesymisto. Wierzę w nas jak w nic innego na świecie. I nie zamierzam zwątpić choć na moment. Damy radę, musimy. Już nieraz rozstawaliśmy się przecież na jakiś czas.
H: Ale nie na tak długo...
N: No to w takim razie to będzie świetny sprawdzian dla nas i dla naszego uczucia. Myśl o pozytywach. Ja zawsze tu będę na Ciebie czekała. - wpiłam się w jego usta.
H: Nie wiem co ja zrobię bez Ciebie, Twoich pocałunków i Twojego wsparcia.
N: Moje wsparcie zawsze masz i będziesz miał!
H: Dziękuję...
N: To ja dziękuję. Za to że jesteś tu dzisiaj ze mną. Chodźmy stąd.
Zapłaciliśmy rachunek i opuściliśmy lokal. Udaliśmy się do parku. Było już dość ciemno, dzięki czemu gwieździste niebo robiło wrażenie. Położyliśmy się na zielonej trawie koło fontanny. Patrzyliśmy w niebo przytulając się do siebie. Cudowne uczucie, cudowny widok, magiczna chwila. Mimo że w środku strasznie bałam się naszej rozłąki starałam się tego nie okazywać w żaden sposób. Po chwili leżenia na trawie, uniosłam się do góry i spojrzałam Harremu głęboko w oczy. Widziałam w nich przejęcie i smutek.
N: Harry, spójrz na mnie. Jestem tutaj i zawsze będę. Moje miejsce jest tam gdzie Ty jesteś. Niezależnie od tego jak długo Cię nie będzie to nigdy się nie zmieni. Nie będzie tak źle. Raz Ty będziesz wracał do mnie, raz ja będę odwiedzać Ciebie. Jakoś damy radę, nie możemy się poddać, po tym wszystkim co przeszliśmy.
H: Głupi byłbym gdybym chciał się poddać. Utrata Ciebie to ostatnie czego chcę...
N: Nie stracisz. Moje serce zawsze będzie należało tylko do Ciebie. Przestań się tym martwić. Skup się na tym co Cię czeka. A przed Tobą i chłopakami jest wielka trasa koncertowa, mnóstwo piszczących fanek, dużo muzyki i zabawy temu towarzyszącej. Będziesz się świetnie bawił zobaczysz. Jasne, że na początku będzie nam trudno się przestawić na ''inny tryb życia''. Ale z czasem będzie dużo łatwiej. I nie waż mi się myśleć inaczej. - pocałowałam go, przerywając nasz kilkuminutowy kontakt wzrokowy.
H: Ja nie wiem co powiedzieć...Kocham Cię.
N: Ja Ciebie też.
Musiałam być silna dla niego, nie mogłam pokazywać mu że też mam obawy i że nie umiem bez niego żyć. Jednak nie kłamałam mówiąc, że wierze że z czasem będzie łatwiej. Spacerowaliśmy po parku do 21. Umówiliśmy się na następny dzień. Harry chciał go spędzić tylko ze mną, żebyśmy mogli nacieszyć się swoją obecnością. Później mój chłopak odprowadził mnie pod dom i się pożegnaliśmy. Weszłam do domu. Byłam strasznie zmęczona tym całym dniem i wrażeniami jakie mu towarzyszyły. Bez zastanowienia przebrałam się w pidżamę i udałam się do łóżka. W między czasie dostałam sms'a od Harrego ,,To co dzisiaj mi powiedziałaś...to najpiękniejsze słowa jakie kiedykolwiek słyszałem. Dzięki Tobie wiem, że nasza miłość pokona wszystko. Nawet nie wiesz jak bardzo Cię kocham, śpij słodko!''. Odpisałam tylko ,,Ja też Cię kocham, dobranoc.'' i lada moment zasnęłam...



uf, co to było za wyzwanie.
pisanie bez weny jest bardzo trudnym zadaniem, 
dlatego średnio jestem zadowolona.
mam nadzieje, że Wam się spodoba. 
nie wiem kiedy następna część, nic nie chcę obiecywać.
najpóźniej we wtorek, ale to tak naj najpóźniej.. 
xoxo.

6 komentarzy:

  1. Zostałaś nominowana do Liebster Award! Więcej informacji na moim blogu, pod adresem: http://letmefeeloursicklove1d.blogspot.com/2013/03/liebster-award-notatka-dla-czytelniczek.html Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. FAJNY WIERSZYK NA KOŃCU. : )
    To jedna z moich 12 historii. Opowiadanie o Layli Tomlinson- siostra sławnego gwiazdora. Dziewczyna wpada w nałóg nie jest to ani alkoholizm, ani narkotyki a nawet nie pali. Więc co? To hazard. Hazard wkroczył w jej życie i odegrał ważną rolę. Dla niego możesz kraść, a nawet zabić. Tak jest i to prawda. Jak z tym problemem poradzi sobie Layla? Kto się o nim dowie?
    Przeczytaj owe opowiadanie. Dziękuję
    http://overgame-hazard1d.blogspot.com/
    resztę znajdziesz w zakładce moje blogi
    Historia o Kopciuszku? Tak. Eveline jest 19-letnią dziewczyną, a zarazem służącą swoich przybranych sióstr i macochy. Przekonana przez przyjaciółkę zgłasza się do konkursu, który na zawsze odmieni jej życia. Na lepsze? Przekonaj się czytają to opowiadanie http://onedirection-and-cinderella.blogspot.com/
    http://polskie-dziewczyny-w-londynie.blogspot.com/
    http://madeline-and-one-direction.blogspot.com/
    http://horan-and-tomlinson-dziewczyny-story.blogspot.com/
    http://alice-louis-sophie-withroadofthemusic.blogspot.com/
    http://maybelly-and-i-can-not-stop-loving.blogspot.com/
    http://1d-wramionach-angel.blogspot.com/
    http://modern-school-emotions-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem jakie ciężkie jest pisanie bez weny..
    Mimo wszystko rozdział jest idealny !
    Nic dodać, nic ująć ! ;*
    Dobra robota !! :D
    Mam nadzieję że nn będzie bardzo szybko ! ;p






    my-world-and-one-direction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne jak zawsze:* Piszesz takim fajnym językiem , nie mam pojęcia jak to robisz ale podoba mi się ;*
    Na moim blogu pojawił się kolejny rozdział ;] Zapraszam!
    http://onedirectiontujulia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Strasznie mi się podobał.Na pewno przetrwają!Rozdział świetny.:)

    dreams-do-not-even-dreamed.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że jej się nie udało, ale cóż trzeba próbować:)
    Harry jest na serio wspaniały w twoim opowiadaniu. Taki opiekuńczy <3
    Nie będę za bardzo się rozpisywać, bo muszę skupić się na wypracowaniu na poniedziałek, ale rozdział cudowny. Jak zawsze zresztą;)
    Czekam na nn:)

    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń