niedziela, 10 marca 2013

this is too good to be true

28 LUTEGO 2013
Dni bez Harrego strasznie mi się dłużyły. Nie mogłam usiedzieć w miejscu, a gdy usiłowałam coś robić nie mogłam się skupić. Pocieszający jest jednak fakt, że nie tęskniłam za nim, tak bardzo jak myślałam, że będę. Rozmawialiśmy codziennie, co sprawiało, że czułam jego obecność. Każda nasza konwersacja była dla mnie ważna, nawet te które trwały niecałe 3 minuty. Ostatnio miałam sporo czasu na naukę, nadrobienie zaległości w szkolę i zintegrowanie się z moją grupą taneczną. Wstyd się przyznać, ale wcześniej nie potrafiłam nawet powiedzieć kto jak ma na imię. Był jeden wyjątek - Annie. Z nią zazwyczaj rozmawiałam w szatni i spędzałam najwięcej czasu. Jednak poza treningami się nie spotykałyśmy. To właśnie z nią teraz miałam okazję poznać się dużo lepiej. W ogóle cała moja grupa taneczna przy bliższym poznaniu jest fajna. Tworzymy naprawdę zgraną paczkę. Każdy z nas jest inny i wprowadza coś swojego do całego zespołu. Z Kate też ostatnio nadrobiłam wszystkie zaległości. Spotykałyśmy się prawie codziennie. Tak jak za starych dobrych czasów. Oby dwie tego potrzebowałyśmy. Wygadałyśmy się sobie, powspominałyśmy stare dobre czasy. Wszystko toczyło się naprawdę dobrze. Wczoraj gdy układałam się do snu zadzwonił Harry i oznajmił mi, że wracają w nocy i już jutro się zobaczymy. Bardzo ucieszyła mnie ta nowina. Pomyślałam: ,,Jest zbyt pięknie, żeby było prawdziwie.'' I wykrakałam...
Rano obudziłam się dość wcześnie. Za oknem świeciło słońce. Była sobota, więc mogłam odpocząć po pracowitym tygodniu. I przede wszystkim spędzić cały dzień z moim chłopakiem, za którym porządnie się stęskniłam. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. Była 8:49. Przeciągnęłam się jeszcze kilka razy i wstałam z łóżka. Włączyłam radio i podeszłam do szafy.  Wyciągnęłam ubrania i skierowałam się do łazienki., gdzie spędziłam dobre 20 minut pod prysznicem. Następnie opuściłam kabinę, założyłam przygotowane ubrania i zrobiłam lekki makijaż. Włosy podkręciłam na lokówce i pozostawiłam rozpuszczone. Pełna pozytywnej energii wróciłam do pokoju i zaścieliłam łóżko. Po wykonaniu tej czynności zeszłam na dół i zabrałam się za robienie śniadania. Włączyłam wodę na kawę i cierpliwie czekałam aż zapali się zielona kontrolna na tosterze, która sygnalizowała ich gotowość do skonsumowania. Przyrządzone śniadanie zabrałam ze sobą do salonu i włączyłam telewizor, wygodnie siadając na kanapie. Gdy spożywałam tosty zadzwonił telefon. Byłam przekonana, że to Harry, ale się myliłam dzwoniła mama. Początkowo ucieszył mnie jej telefon, ale z każdą sekundą uśmiech znikał z mojej twarzy.
*rozmowa telefoniczna z mamą*
N: No hej mamo.
M: Córeczko... - usłyszałam jej zrozpaczony głos, wiedziałam że coś jest nie tak.
N: Coś się stało? - zapytałam zdenerwowana.
M: Chodzi o babcię... - nie zdążyła dokończyć, bo jej przerwałam.
N: Co z nią?! Mamo, mów szybko! - krzyczałam do słuchawki.
M: Ona jest w szpitalu. Rano zasłabła i dziadek wezwał pogotowie. Okazało się, że to zawał. Na szczęście jej stan jest teraz stabilny, ale musi dużo wypoczywać. Lekarze chcą zatrzymać ją na kilka dni w szpitalu, żeby zrobić wszystkie badania.  - mówiła, a ja nie byłam w stanie cokolwiek jej odpowiedzieć. - Niestety my z ojcem jesteśmy teraz na delegacji i nie mamy możliwości jechać do niej, do Polski. Chciałam Cię poinformować o tym wszystkim i zapytać czy może nie chciałabyś jej odwiedzić. Bardzo ją ucieszą Twoje odwiedziny.
N: Jasne, jeszcze dzisiaj zarezerwuję sobie lot i polecę do niej. Dziękuję mamo, za informację. - powiedziałam, starając się nie dać po sobie poznać, że płaczę.
M: Przekaż babci, że razem z tatą przyjedziemy do niej za 2 tygodnie. I dbaj o nią!
N: Wszystko przekażę, a teraz wybacz ale muszę już kończyć. Trzymajcie się!
M: Pa córeczko, kocham Cię!
Rzuciłam telefon na kanapę i pobiegłam do pokoju po laptopa. Zarezerwowałam lot na 11.00. Cały czas łzy leciały mi po policzkach, tylko teraz z mniejszą częstotliwością  Ręce drżały mi strasznie. Miałam ponad godzinę na spakowanie swoich rzeczy i dotarcie na lotnisko. Od razu zabrałam się do pracy. Zapakowaną walizkę zniosłam na dół. Nagle zadzwonił telefon. Tym razem to był Harry.
*rozmowa telefoniczna z Harrym*
N: Halo? - powiedziałam drżącym głosem.
H: Kochanie? Coś się stało? - zapytał wystraszony.
N: Tak, moja babcia jest w szpitalu. Wracam na jakiś czas do Polski. Muszę się nią zająć. Przepraszam, wiem że mieliśmy się spotkać... - oznajmiłam i dałam upust kolejnym łzom.
H: Daj spokój. O której masz samolot?
N: O 11.00, dlatego nie mogę dłużej rozmawiać jeśli chcę zdążyć. Wszystko Ci wynagrodzę obiecuję. Kocham Cię. Do szybkiego zobaczenia! - powiedziałam wciskając czerwoną słuchawkę.
Zamówiona wcześniej przeze mnie taksówka właśnie podjechałam pod mój dom. Szybko zabrałam walizkę i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz. Podczas jazdy starałam się uspokoić. Mój zapas łez został wyczerpany, już nie płakałam. Gdy byliśmy na miejscu zapłaciłam taksówkarzowi i opuściłam samochód. Szybkim krokiem udałam się w stronę kasy. Odebrałam wcześniej zamówiony bilet i zapłaciłam za niego. Złapałam walizkę i pobiegłam na odprawę. Po niecałych 10 minutach zajęłam miejsce w samolocie tuż przy oknie. Nagle obok mnie usiadł zdyszany facet w kapturze. ,,Już myślałem, że nie zdążę.'' - powiedział, a ja od razu rozpoznałam jego głos. To był nie kto inny jak mój cudowny chłopak. Był tym czego teraz potrzebowałam. I chyba zdawał sobie z tego sprawę. Gdy tylko zdjął kapuzę, a ja zobaczyłam jego zielone oczy wtuliłam się mocno w niego. Dzięki niemu oderwałam się na chwilę od zmartwień. Opowiadał mi o koncertach i wszystkich śmiesznych akcjach, których razem z chłopakami był uczestnikiem. Potem zasnęłam. Obudził mnie głos stewardessy. Właśnie podchodziliśmy do lądowania. Niesamowicie się ucieszyłam, że to już. Po 30 minutach razem z Harrym siedzieliśmy wygodnie w taksówce, która wiozła nas prosto do szpitala.  Gdy tylko opuściłam samochód uderzył mnie mocny podmuch świeżego, morskiego powietrza. Tak, moja babcia mieszkała nad morzem, a konkretniej w Sopocie. Morski klimat można było wyczuć od razu. Uwielbiałam tu wracać. Harry powiedział, żebym biegła szybko do babci, a on w tym czasie zawiezie nasze rzeczy do hotelu i wróci do mnie. To niesamowite, jak ten chłopak mnie znał. Doskonale wiedział czego pragnę w danym momencie. Pocałowałam go na pożegnanie, po czym pobiegłam w stronę wejścia. Jedna z pielęgniarek podała mi numer sali, w której znajdowała się moja babcia. Przed naciśnięciem odpowiedniej klamki wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Zobaczyłam dziadka trzymającego babcię za rękę. Gdy tylko mnie zobaczył od razu się uśmiechnął. Babcia spała, ale słysząc nasze powitanie otworzyła oczy. Wyglądała na dość słabą, ale czego innego się spodziewać. Zobaczyłam jak do jej oczu napływają łzy i cała moja teoria o wyczerpanym zapasie łez pękła niczym bańka mydlana. Ale tym razem płakałam ze szczęścia, że ją widzę. Ona podobnie. Przez bite 2 godziny siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. W między czasie odwiedził babcię lekarz, który oznajmił że widzi znaczne postępy i jest dużo lepiej niż rano. Babcia wtedy powiedziała mu, że to dzięki moim odwiedzinom. Gdy lekarz opuścił salę, zostawiłam kobietę na chwile z dziadkiem, bo chciałam porozmawiać z doktorem. Powiedział mi, że najgorsze mamy za sobą. Jutro czeka ją jeszcze kilka badań, ale myśli że po południu będzie już mogła wrócić do domu. Ucieszyłam się na tą wiadomość. Gdy wracałam do babci dostałam sms'a od Harrego: ,,Jestem na miejscu, w której sali Was znajdę?'' Szybko wystukałam numer pomieszczenia, w którym leżała moja babcia i postanowiłam poczekać na niego przed drzwiami. Po kilku minutach zobaczyłam jego rozpromienioną twarz, która sprawiło że zrobiło mi się cieplej na sercu. W ręku trzymał siatkę pełną owoców, co jeszcze bardziej mnie ucieszyło.
*rozmowa z Harrym*
H: Przepraszam, że to tak długo trwało, ale już jestem.
N: Nic się nie stało. - powiedziałam po czym pocałowałam go w policzek. - Chodź poznasz moich cudownych dziadków.
Weszliśmy do sali trzymając się za ręce.
*rozmowa pomiędzy dziadkiem, babcią, Harrym, a mną*
N: Babciu, dziadku, chciałabym Wam kogoś przedstawić. To jest Harry, mój chłopak. - powiedziałam z dumą.
H: Miło mi państwa poznać. Natalie dużo mi o państwu opowiadała. - powiedział podając rękę dziadkowi. -  Mam coś dla pani. Kupiłem trochę owoców, bo zawierają wiele witamin i pozwalają szybciej wrócić do dobrej formy. Proszę. - rzekł i wyłożył zakupione smakołyki na szafkę obok łóżka.
B: Ale z pana dobry chłopak, miło mi poznać, choć wolałabym to zrobić w innych warunkach. - powiedziała uśmiechnięta staruszka.
D: Bardzo ładnie razem wyglądacie. - dodał dziadek, na co się trochę zarumieniłam. - Mam nadzieje, że zostaniecie dłużej w Sopocie i będziemy mogli razem z Harrym się lepiej poznać. - delikatnie zasugerował. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo nie rozmawiałam z Harrym o tym. Jednak zanim zdążyłam otworzyć buzię, mój chłopak mnie uprzedził.
H: Będzie co do tego jeszcze okazja, bo planujemy zostać w Sopocie najbliższy tydzień. - powiedział obejmując mnie ręką. Popatrzyłam się na niego i przesłałam dziękujące spojrzenie. Byłam szczęśliwa. Chciałam mu tyle tu pokazać, a on dał mi taką możliwość.
B: Możecie zamieszkać u nas, jakoś się pomieścimy. - zaproponowała babcia.
N: Nie ma takiej potrzeby, zatrzymamy się w hotelu, ale będziemy Was codziennie odwiedzać. - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
Potem rozmawialiśmy jeszcze przez dwie godziny. Wieczorem razem z dziadkiem i Harrym opuściłam szpital. Pożegnaliśmy się z babcią i obiecaliśmy wrócić do niej jutro. Odwieźliśmy dziadka do domu i pojechaliśmy do hotelu. Nasz pokoik był bardzo przytulny z dużym tarasem i pięknym widokiem na morze. Zmęczona zdołałam jedynie wziąć prysznic i przebrać się w pidżamę. Położyłam się na łóżku, wtulając się w tors mojego mężczyzny.
N: Dziękuję Ci, za bycie najwspanialszą osobą z jakąkolwiek miałam w życiu do czynienia. Dzięki Tobie jestem szczęśliwa.
H: Uszczęśliwianie Cię to dla mnie czysta przyjemność. Będę to robił do końca życia, bo jesteś moją prawdziwą miłością. Też jestem szczęśliwy. Kocham Cię mała.
N: Ja Ciebie też. - powiedziałam i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Ponownie wtuliłam głowę w jego tors i zasnęłam.

mam nadzieje, że Wam się spodoba.

nie umiem powiedzieć kiedy dodam następną część.
myślę że jakoś wtorek/środa.
po raz kolejny zapraszam Was na naszego nowego bloga: 
cholernie przyda mi się wasze wsparcie, więc liczę na Was!
xoxo.

3 komentarze:

  1. [ SPAM ]
    Na http://be-with-me-baby.blogspot.com/ pojawił się 3 rozdział. Serdecznie zapraszam i liczę na szczerą opinię Eve;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już wspominałam rozdział jest BOSKI i mi to oceniać :P
    Mam nadzieję, że Twoja samoocena wzrosła :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak romantycznie sie na koncu zrobilo ;-)
    No, no:)

    OdpowiedzUsuń