poniedziałek, 25 lutego 2013

Valentine's SKYFUN

14 LUTEGO 2013
Obudziłam się o 7 rano. Zawody z siatkówki rozpoczynały się o 10. Byłam zwolniona ze wszystkich lekcji dzisiaj, dlatego też nie musiałam iść na dwie pierwsze matematyki, co było dla zwiastunem dobrego dnia. Zanim wstałam z łóżka intensywnie myślałam nad prezentem dla Harrego, którego nadal nie miałam. Wiedziałam, że uwielbia moje wypieki, więc zdecydowałam się na jego ulubione ciasto, które zawsze kupuję, gdy przechodzimy obok cukierni. Byliśmy ze sobą niespełna miesiąc. Znałam go jak nikt inny i ciężko było go czymś zaskoczyć. Właśnie dlatego było mi tak ciężko wybrać dla niego prezent. To nie mogło być nic banalnego. Każdy pomysł, który przychodził mi na myśl po chwilowej analizie był do kitu. Zdenerwowana poszłam do łazienki, by wziąć prysznic. Najlepsze pomysły zawsze przychodzą w najmniej spodziewanym momencie, więc liczyłam, że kąpiel pomoże. Po 30 minutach opuściłam kabinę. Zaplotłam ręcznik na ciele i wróciłam do pokoju wybrać jakieś ciuchy. Gdy już się zdecydowałam, wróciłam do łazienki, by założyć przygotowany zestaw. O 8 zeszłam do kuchni i zabrałam się za pieczenie ciasta. Zmiksowałam odpowiednie składniki, wlałam ciasto do formy i włożyłam do piekarnika. W celu przerwania panującej w domu ciszy włączyłam telewizor na VIVA i pogłośniłam na fula. Muzyka mnie uspokajała. Po 30 minutach wyjęłam ciasto z piekarnika, przełożyłam wcześniej przyrządzoną masą, ułożyłam truskawki i zalałam galaretką. Całość włożyłam do lodówki, by galaretka zastygła. Usłyszałam dźwięk mojego dzwonka, więc pobiegłam do góry po telefon. To był Harry.
*telefoniczna rozmowa z Harrym*
H: No cześć piękna. Jak się czujesz przed zawodami?
N: Dzień dobry, przystojniaku. Lekko zestresowana, wiesz ostatnio chyba straciłam formę.
H: Oj, pleciesz głupoty. Na pewno będziesz niezawodna, jak zawsze najlepsza zawodniczka meczu!
N: No tak, na to bym nie liczyła. - odpowiedziałam rozbawiona tym co powiedział. - Macie dzisiaj próby?
H: Nie, dziś mamy wolne. Także mam dzisiaj czas tylko i wyłącznie dla Ciebie.
N: Nawet nie wiesz jak się z tego powodu cieszę. No to o której się zobaczymy?
H: Przyjadę na Twoje zawody, ale nie wiem dokładnie o której godzinie, bo mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.
N: No dobrze, w takim razie do zobaczenia!
H: Powodzenia, kochanie! Pa.
Po zakończeniu rozmowy zeszłam na dół. Podeszłam do okna upijając łyk soku marchewkowego. Zobaczyłam jak listonosz zapełnia skrzynkę pocztową, więc żeby nie zapomnieć od razu założyłam kurtkę i wyszłam po korespondencje. Wróciłam do domu ze stosem listów, zaproszeń, rachunków itd. Większość korespondencji była do moich rodziców, widocznie nie wszyscy znali ich nowy adres zamieszkania. ,,Nuda, nuda, nuda...'' - powtarzałam odkładając kolejne koperty na stół. Moją uwagę przykuła niebiesko-żółta koperta zaadresowana do rodziców. Rozerwałam ją i wyjęłam z niej dwa rabaty -50 na dzisiejsze skoki spadochronowe. Przeczytałam adresata: SKY FUN - skoki spadochronowe. Moi rodzice często fundowali sobie takie atrakcje razem ze znajomymi, co uzasadnia obecność tej koperty w naszej skrzynce pocztowej. Nagle do głowy przyszedł mi świetny pomysł. ,,A gdyby tak...tak to będzie strzał w dziesiątkę.'' - pomyślałam robiąc zadowoloną minę. Szybko wzięłam telefon do ręki i wykręciłam numer mojej mamy.
*rozmowa z mamą*
N: Cześć mamo, co tam u Was słychać?
M: Witaj kochanie, jak dobrze Cię słyszeć. U nas w porządku, a Ty jak sobie radzisz?
N: Bardzo dobrze! A jak w pracy?
M: Wszystko dobrze. A Ty nie w szkole?
N: Mam dzisiaj zawody z siatkówki i zaczynamy dopiero o 10.
M: O, to pewnie się cieszysz.
N: Bardzo. Mamo, bo mam pytanie...
M: Słucham Cię córeczko?
N: Bo wiesz listonosz dzisiaj przyniósł korespondencje. No i wśród niej są dwa rabaty na skoki spadochronowe. Wiesz, że zawsze chciałam tego spróbować a dzisiaj jest ku temu idealna okazja. Dodatkowo nie mam prezentu dla Harrego na Walentynki, bo nie mogłam nic wymyślić. No i nie ukrywam, że bardzo mi na tym zależy. Mamo, tak bardzo Cię proszę!
M: Córeczko.. - zaczęła poważnym głosem. - Myślę, że to cudowny pomysł. Harry będzie zachwycony! Śmiało możesz wykorzystać nasze rabaty, my i tak teraz nie mamy do tego głowy. - powiedziała rozbawiona.
N: Nie wiem jak Ci dziękować, jesteś najlepszą mamą na świecie! Kocham Was!
M: My Ciebie też córeczko.
N: Mamuś, muszę już kończyć. Ucałuj ode mnie tatę. Miłych Walentynek. Do usłyszenia.
M: Powodzenia na zawodach, dbaj o siebie!
Odłożyłam telefon na stół i zaczęłam skakać ze szczęścia. Wiedziałam, że to będzie strzał w dziesiątkę z tym prezentem. Osobiście miałam cholerny lęk wysokości, ale to teraz nie miało znaczenia. Zadowolona pobiegłam do pokoju, spakowałam torbę na zawody i o 9.30 wyszłam z domu. Na hali byłam przed 10, przywitałam się z dziewczynami i poszłyśmy do szatni się przebrać. Ogólnie rzecz biorąc miałyśmy rozegrać 4 mecze. Przed pierwszym meczem porządnie się rozgrzałyśmy. Grałam na pozycji rozgrywającej i miałam małe obawy związane z ustawieniem na danej pozycji. Na szczęście razem z pierwszym meczem zmartwienia zniknęły. Koło 12 byłyśmy już po trzech rozgrywkach, wszystkie wygrałyśmy. Przyszedł czas na finał i na najcięższego rywala. Pech chciał, że przed ostatecznym starciem miałyśmy 30 minutową przerwę i nasze mięśnie nieco się ostały, więc musiałyśmy na nowo się rozgrzewać. Podczas meczu emocje wzięły górę. Byłam strasznie zestresowana, przez co nie grałam w pełni możliwości. Nagle na trybunach zobaczyłam Harrego. Pokazał mi jak mocno trzyma kciuki i przesłał buziaczka. Nasza pani trener poprosiła o czas dla naszej drużyny. To był ten moment kiedy potrzebowałam kilku minut na pozbieranie się do kupy. Wróciłam na boisko nieco spokojniejsza. Później było tylko lepiej. I wygrałyśmy. Po odebraniu medalu pobiegłam do Harrego na trybuny. Gdy miałam go już w zasięgu wzorku zobaczyłam mojego chłopaka trzymającego bukiet różowych róż w ręku. Był tak wielki, że zasłaniał połowę jego twarzy.
H: A nie mówiłem, że wygracie! Gratuluję, a to dla mojej najlepszej siatkarki i najpiękniejszej dziewczyny na świecie w jednym. Ale ze mnie farciarz! - zaśmiał się i wręczył mi kwiaty.
N: Haha, dziękuję Harry! Jesteś niemożliwy, ale właśnie za to Cię kocham, Ty moja gwiazdeczko! - rzuciłam się mu na szyję w podziękowaniu za piękny prezent.
H: To dopiero początek. Na resztę musisz zasłużyć. Szybko leć do szatni się przebrać.
N: Dobrze, ale dzisiaj to ja mam dla Ciebie niespodziankę.
H: Ej, to nie fair, a co z moją niespodzianką?! - zapytał robiąc smutną minkę.
N: Będzie musiała trochę poczekać, myślę że do 17 się wyrobimy. To lecę się przebrać, a Ty poczekaj na mnie przed wejściem.
H: Okej. - ucałowałam chłopaka w policzek i udałam się w stronę szatni.
Po 15 minutach opuściłam budynek i dołączyłam do Hazzy.
N: Teraz czekamy na taksówkę.
H: Nie mogę ja nas zawieźć?
N: Nie. - odpowiedziałam szybko, złapałam go za rękę i pociągnęłam do nadjeżdżającej taksówki.
Po godzinie byliśmy już na miejscu. Zawiązałam oczy Harremu żeby nie podglądał i opuściliśmy taksówkę. Następnie skierowaliśmy się w stronę czekającej na nas awionetki. Zajęliśmy miejsca i zapieliśmy pasy
H: Co to za hałas? - zapytał Harry kiedy startowaliśmy - Dlaczego boli mnie brzuch? Natalie!
N: Harry... - powiedziałam, po czym ściągnęłam chustkę z jego oczu. - Mam nadzieje, że Ci się spodoba. Proszę, załóż ten strój.
H: Czy...czy to...?
N: Ciii. Zrób co mówię proszę.
Po 15 minutach nasz instruktor otworzył drzwi i poczułam powiew świeżego powietrza.
N: Harry, mam nadzieję, że się nie boisz. Nie możesz się bać, bo ja się boje za nas dwoje. - powiedziałam, śmiejąc się tym samym starając się rozluźnić.
H: Nie wierzę, że to dla mnie robisz! Zawsze o tym marzyłem! Kocham Cię!
Po tych słowach instruktor zepchnął nas z podestu. Na początku krzyczałam jak głupia. Po chwili Harry wykrzyczał z całych sił ,,KOCHAM NATALIE GREEN.'' Wzięłam z niego przykład ,,KOCHAM HARREGO STYLES'A'' - krzyczałam. Swobodnie spadaliśmy przez dobre 20 minut. Widok z lotu ptaka zapierał dech w piersiach. Można było poczuć chwilową władzę nad całym światem. To uczucie jest nie do opisania. Jednak najważniejsze dla mnie było to, że pokonałam swój lęk! Z Harrym, dla niego. To był powód do dumy. Gdy już wylądowaliśmy zmęczeni na ziemi, po chwili odpoczynku Harry namiętnie mnie pocałował.
N: No i jak Ci się podobało?
H: To było niesamowite, w życiu niczego takiego nie przeżyłem, dziękuję kochanie! - zobaczyłam w jego oczach łzy.
N: Nie ma sprawy, ciężko być dziewczyną Harrego Styles'a, a co więcej go zaskoczyć. - zaśmiałam się ocierając spływającą po jego policzku łzę.
H: Doskonale sobie radzisz w tej roli! - powiedział i złożył długi pocałunek na moich ustach, chyba najdłuższy ze wszystkich.
O 17 siedzieliśmy już w taksówce trzymając się za ręce.
H: Teraz czas na moje niespodzianki.
N: Kto powiedział, że to koniec moich? - droczyłam się z nim. - Żartuję no. Więc gdzie jedziemy?
H: Do Ciebie!
Zdziwiłam się, ale w sumie pasowało mi to, bo mogłam mu dać jeszcze ciasto, o którym zapomniała przy takim nadmiarze emocji. Koło 18 byliśmy już na miejscu.
H: Wejdź do środka i poczekaj na mnie. - powiedział całując mnie w czoło. - Zaraz wracam.
N: Dobra.
Weszłam do domu, zaniosłam rzeczy do pokoju i zeszłam z powrotem na dół. Wyciągnęłam ciasto z lodówki i położyłam na stole. Po chwili do domu wszedł Harry, na rękach trzymał małego, ślicznego, rudego kociaka. Jak go tylko zobaczyłam ucieszyłam się jak dziecko. Podbiegłam do niego.
H: Oto Harold, Twój nowy współlokator. Będzie Ci towarzyszył, gdy będę w trasie. I przypominał o mnie, zawsze!
N: Jest prawie tak słodki jak Ty! Dziękuję! Jesteś najlepszy! Ostatnio za często Ci to mówię, co za nuda... - zaśmiałam się i rzuciłam się mu na szyję.
Po chwili na moich rękach smacznie sobie spał Harold. Był taki malutki, słodziutki i rudziutki, że nie mogłam oderwać od niego oczu. Zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia. A jego oczy były błękitne jak ocean. Ideał wręcz!
H: Hej, nie zapominaj że ja też tu jestem! - powiedział z nutką zazdrości.
N: No już, już. Ale jestem szczęściarą. Mieć dwóch Haroldów. To chyba zbyt piękne, żeby było prawdziwe... - na te słowa do moich oczu napłynęły łzy.
H: Nie waż mi się płakać. - powiedział i mocno mnie przytulił.
N: Potrzymaj. - przekazałam chłopakowi Harolda i poszłam do kuchni po ciasto. - Mam dla Ciebie coś jeszcze. Tadam, Twoje ulubione! - powiedziałam i postawiłam ciasto przed nim.
H: Zdecydowanie to jeden z najlepszych dni w moim życiu. Dzięki Tobie.
Potem siedzieliśmy chwilę przed telewizorem, bawiliśmy się z kociakiem i zajadaliśmy się ciastem.
N: Myślałam, że zaskoczenie Ciebie jest niemożliwe. Chyba mi się udało, co?
H: Udało to mało powiedziane. - po tych słowach pocałował mnie po raz kolejny, a następnie mocno przytulił.
N: Ale Ty dzisiaj jesteś całuśny, kocie!

Siedzieliśmy na kanapie i robiliśmy sobie w trójkę głupie zdjęcia. Jedno z nich Harry wstawił na Twittera podpisując ,,Najlepszy dzień w życiu, patrzcie jacy jesteśmy piękni.'' Nieco obawiałam się jak na to zdjęcie zareagują fanki, ale magia trwającej chwili nie pozwalała mi teraz o tym myśleć. O 23 Harry musiał iść, gdyż jutro z samego rana miały trwać próby do trasy. Pożegnaliśmy się. Potem wróciłam do salonu, posprzątałam i zabrałam Harolda na ręce. Był taki niewinny i tak słodko mruczał. Położyłam go w moim łóżku i poszłam wziąć prysznic. Przebrałam się w pidżamę i wskoczyłam do łóżka. Nawet nie zdawałam sobie sprawy ze swojego zmęczenia. To był dzień pełen wrażeń. Ostatkiem sił napisałam Harremu sms'a ,,KOCHAMY CIĘ STYLES!'' dołączając zrobione przed chwilą zdjęcie moje z Haroldem w łóżku. Odłożyłam telefon, wtuliłam się w mojego kociaka i zasnęłam...

ale mnie dzisiaj olśniło...
macie słodziaczki, taki suprajs, bo rozdział miał pojawić się jutro, 
ale tak Was kocham, że specjalnie dla Was dodaje dzisiaj!
z tejże racji kolejnej części spodziewajcie się w piątek!
trzymajcie się jakoś, byle do piątku. 
xoxo.

niedziela, 24 lutego 2013

thirteenth

13 LUTEGO 2013
Z reguły 13 dnień każdego miesiąca był dla mnie szczęśliwy. Nie uznawałam przesądu dotyczącego tego dnia. Oczywiście, że niekiedy zdarzały się wyjątki i faktycznie wtedy miałam więcej pecha, ale nie sądzę żeby to była wina dnia. Obudziłam się o 6.30. Wstałam i usiadłam przy biurku. Załączyłam laptopa i weszłam na facebook'a. Miałam jedną wiadomość od Nialla. ,,Hej Natalie, masz może dzisiaj czas wieczorem? Potrzebuje z kimś porozmawiać.'' - napisał. Byłam dość zdziwiona tą wiadomością, gdyż ostatnimi czasy się do mnie prawie w ogóle nie odzywał. Nie ukrywam, że zaraz po Harrym to on był moim najlepszym przyjacielem, ufałam mu i wiedziałam, że nigdy mnie nie okłamie. ,,Jasne, tylko do 19 mam trening.'' - odpisałam mu już w formie sms'a. Kilka minut później zadzwonił do mnie Harry. Zdziwiło mnie, że już nie śpi.
*telefoniczna rozmowa z Harrym*
H: Hej kochanie, co u Ciebie?
N: No cześć, nic nowego. Właśnie wstałam. Jakie macie plany na dziś?
H: Właśnie zaraz jedziemy do studia na próby i tak do wieczora, a wieczorem umówiłem się z mamą, że zjemy rodzinną kolację w restauracji. Mówiła, że mają mi coś ważnego do powiedzenia. Brzmiała dość tajemniczo. A Ty co planujesz robić?
N: Tradycyjnie, szkoła, korki z matmy, trening...No i wieczorem umówiłam się z Niallem. - powiedziałam z małym zawahaniem, nie wiedziałam jak mój chłopak na to zareaguje.
H: Z Niallem? - zapytał ze zdziwieniem.
N: No tak, pisał mi, że potrzebuje się komuś wygadać, ale nie wiem o co chodzi.
H: Faktycznie ostatnio coś miota się po kątach, chodzi przybity, co najdziwniejsze mniej je. Tylko dlaczego nie porozmawia z żadnym z nas? Przecież wie, że zawsze może na nas liczyć...
N: Na pewno to wie. Ale może w obecnej sprawie potrzebuje porady...no wiesz kobiecej porady.
H: Haha, no możliwe. Cieszę się, ze masz taki dobry kontakt z chłopakami. I jesteś przekonany, że mu pomożesz z jego ''problemem''.
N: Też mnie to cieszy.
H: A co z jutrem? Widzimy się?
N: No co do jutra to rano mam międzyszkolne zawody z siatkówki u nas na hali. Nie wiem ile będą trwały, bo zaczynają się o 10. A potem w sumie chyba zrezygnuje z korków, bo ostatnio wszystko rozumiem. Więc po zawodach powinnam być wolna.
H: Rewelacyjnie, w takim razie zobaczymy się jutro. Przepraszam, ale muszę kończyć. Miłego dnia, słońce! Kocham Cię.
N: No ja Ciebie też, pa!
Była 7. Poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Po 15 minutach wyszłam z kabiny i ubrałam wybrane ciuchy. Wróciłam do pokoju, spakowałam torbę i zeszłam na dół. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Kate była dzisiaj wyjątkowo wcześnie, więc nie zdążyłam nawet zjeść śniadania. W biegu udało mi się tylko zabrać zielone jabłko ze stołu i kilka minut później siedziałyśmy już w samochodzie przyjaciółki.
*rozmowa z Kate*
K: Pewnie dziwi Cię to, że dzisiaj przyjechałam po Ciebie tak wczas, ale musiałam. Wczoraj stało się coś strasznego i muszę z Tobą pogadać. Wiem, że nie zdążyłaś zjeść śniadania, ale wszystko Ci wynagrodzę. Co więcej mamy dzisiaj na 9 do szkoły, więc mamy trochę czasu.
N: Okej... - byłam nieco wstrząśnięta jej słowotokiem, gdyż nigdy wcześniej nie mówiła tak dużo za jednym razem. - A powiesz mi chociaż co się stało?
K: Nie, nie teraz. - po tych słowach pogłośniła radio na fula. Po 15 minutach byłyśmy w KFC czekając na nasze zamówienie.
N: No mów w końcu co się stało? Nie wytrzymam ani chwili dłużej.
K: Dobrze...już Ci wszystko mówię. - powiedziała, lecz zatrzymała się na chwilę, ponieważ wezwali nas po odbiór zamówienia. - Zostań tu, ja przyniosę.
N: Okej.
K: Już jestem, więc od czego by tu zacząć?
N: Najlepiej od początku. - powiedziałam z nutką ironii.
K: Powiem to raz, chcę mieć to już za sobą. Pocałowałam wczoraj Nialla.
N: Co?! - zatkało mnie, nie wiedziałam jak mam na to zareagować. Widziałam, że byłą przybita i nie chciałam jej dodatkowo dobijać słowami typu ,,Coś Ty najlepszego zrobiła?'' - Ale jak to możliwe, przecież jesteś z Robem....Jesteście szczęśliwi, czyż nie?
K: Rob ze mną zerwał. Zrobił to przez telefon, powiedział że poznał kogoś i zostaje na stałe w LA, dokąd wcześniej wyjechał z rodziną.
N: Dlaczego dopiero teraz mi to mówisz? Dlaczego nic nie zauważyłam? Jestem beznadziejną przyjaciółką...
K: Jesteś najlepszą przyjaciółką! Nie chciałam Ci o tym mówić, bo w sumie nie przeżywałam jakoś specjalnie naszego rozstania. Nasze uczucia po prostu wygasły. Niczego nie żałuję. Może właśnie dlatego nie zauważyłaś. Nie płakałam dużo, tylko przez chwilę tej nocy kiedy ze mną zerwał. Ale gorsze jest to, że nie wiem co czuję do Nialla.
N: Jak on zareagował na Twój pocałunek?
K: No właśnie nie odwzajemnił go, co więcej odsunął mnie delikatnie od siebie i powiedział tylko ,,Kate...jesteśmy przyjaciółmi i niech tak zostanie.''. Teraz mi cholernie głupio, bo w sumie ja też traktuję go tylko jak przyjaciela, nie wiem co mi odbiło. Po całej akcji z Robem nie mam ochoty na kolejny związek, przynajmniej teraz. Chcę zająć się sobą i skupić się na nauce i tańcu.
N: Próbowałaś mu to wyjaśnić?
K: Nie, póki co nie wiem co mam mu powiedzieć.
N: Wiesz...on poprosił mnie dzisiaj o spotkanie. Spróbuje dowiedzieć się co on o tym wszystkim myśli i wtedy będzie Ci łatwiej mu wszystko wyjaśnić.
K: A nie mówiłam, że jesteś najlepsza? - powiedziała, po czym pierwszy raz tego ranka się uśmiechnęła i mocno mnie przytuliła.
N: Też Cię kocham, ale powinnyśmy się już zbierać, bo zaraz spóźnimy się do szkoły.
K: W takim razie chodźmy.
Godziny spędzone w szkole niesamowicie się dłużyły. W czasie przerw rozmawiałam z Kate o Walentynkach.
K: Masz już prezent dla Harrego?
N: No właśnie nie, co mnie kompletnie przeraża, bo nawet nie wiem co mu kupić. A Ty co planujesz robić?
K: Planowaliśmy razem z Niallem spędzić ten dzień u nich w domu, bo wszyscy chłopcy gdzieś wychodzą i urządzić sobie maraton filmowy, ale po wczorajszym pocałunku nie wiem czy to aktualne.
N: Nic się nie przejmuj, Niall to dobry chłopak i myślę że nie zmieni stosunku do Ciebie po tym wszystkim.
K: Mam nadzieje.
Po skończonych lekcjach Kate odwiozła mnie do domu, gdzie zjadłam obiad i pouczyłam się trochę. W między czasie dostałam sms'a od Nialla: ,,Przyjadę po Ciebie na trening. O 19 tak?'' Popatrzyłam na zegarek, była już 17. Odpisałam mu szybko ,,Tak, to do zobaczenia.'' i wybiegłam z domu, by nie spóźnić się na trening. Wracając do propozycji trenerki sprzed kilku dni to...nie zdecydowałam się na zawody. Stwierdziłam, że są lepsi ode mnie, tacy jak Kate, którzy bardziej zasługują na to wyróżnienie. Taniec był moją pasją. Dla innych był on całym światem, dlatego postanowiłam odrzucić propozycję. Poza tym to było by za dużo dla mnie. Trening był bardzo męczący. Wychodząc z szatni kompletnie nie miałam siły na spotkanie z Niallem, jednak musiałam pomóc i jemu i Kate. Gdy wyszłam z szkoły tanecznej, blondyn czekał na mnie opierając się o swój samochód.
*rozmowa z Niallem*
Niall: Cześć Natalie, dawno się nie widzieliśmy. - powiedział przytulając mnie.
Natalie: Hej, to raczej Ty unikałeś spotkań ze mną i się nie odzywałeś, nie ja. - powiedziałam sarkastycznie, bo nie ukrywam irytowało mnie to, że o mnie ''zapomniał''
Niall: No tak, przepraszam. Kolacja w Nando's w ramach przeprosin, co Ty na to?
Natalie: Niech będzie.
W drodze do restauracji rozmawialiśmy o ich próbach do trasy. Nie chciałam zaczynać wtedy odnośnie Kate. Czekałam na jego ruch. Po jakiś 20 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy stolik w rogu. Po przeglądnięciu menu zdecydowaliśmy się na standardowy zestaw.
Niall: To ja pójdę zamówić.
Natalie: Okej.
W momencie kiedy Niall odszedł od stolika zadzwonił mój telefon. To był Harry. Odebrałam.
*rozmowa z Harrym*
H: Wiem, że jesteś zajęta ale chciałem usłyszeć Twój głos.
N: Aż tak się za nim stęskniłeś? - zapytałam śmiejąc się.
H: Oj nawet nie wiesz jak bardzo. Jak spotkanie z Niallem?
N: W porządku, jesteśmy w Nando's. A jak spotkanie z rodzinką?
H: Właśnie czekam na nich w wyznaczonym miejscu. - po tych słowach zobaczyłam zbliżającego się do stolika Nialla.
N: Przepraszam Cię, ale muszę już kończyć. Trzymaj się!
H: Pa kochanie!
Niall przyszedł z naszym zamówieniem. Był głodny jak zwykle, co mi się zawsze w jego towarzystwie udzielało.
Natalie: No to o czym chciałeś pogadać?
Niall: Ech...O Kate, bo wiesz... - zaczął nieśmiało.
Natalie: Wiem. - przerwałam mu. - Rozmawiałam rano z Kate.
Niall: No i co Ci powiedziała?
Natalie: Że zupełnie nie wie czemu to zrobiła. Ona też uważa Cię tylko i wyłącznie za przyjaciela i chciałaby żeby tak zostało.
Niall: Naprawdę? - zapytał z zadowoloną miną. - To kamień spadł mi z serca. Wiesz zależy mi na niej, ale jako na przyjaciółce. Ale w takim razie nic nie stoi na przeszkodzie, by nadal nią była.
Natalie: Miło mi to słyszeć. Wiesz mógłbyś dzisiaj zadzwonić do niej czy coś, żeby przerwać ciszę...Ona chciałaby Ci to wszystko wytłumaczyć, ale boi się że nie będziesz chciał z nią gadać.
Niall: Z pewnością zadzwonię. No to koniec o mnie, opowiadaj co u Ciebie.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez godzinę. Brakowało mi tego. O 21 Niall odwiózł mnie do domu.
Niall: Dziękuję za wszystko, dobrze mieć taką przyjaciółkę, Kate ma wielkie szczęście.
Natalie: Eee...myślałam, że Ty też je masz, bo nie jestem tylko jej przyjaciółką?
Niall: No tak, w takim razie i ja jestem szczęściarzem.
Natalie: Obiecaj mi, że już nigdy nie będzie takiej sytuacji między nami, że będziesz mnie unikał czy coś. Swoją drogą, czemu to robiłeś?
Niall: Kiedyś Ci powiem.
Natalie: Super. - powiedziałam robiąc niezadowoloną minę. - To ja lecę, na razie Niall. - pocałowałam go w policzek.
Niall: No trzymaj się.
Wysiadłam z auta i weszłam do domu. Napisałam Harremu sms'a: ,,Z Niallem wszystko wyjaśnione, mam nadzieję, że Ty również miałeś udany wieczór. Tęsknie i już nie mogę doczekać się jutra. Kocham Cię mocno.'' Poszłam do łazienki wziąć gorącą kąpiel się i przebrać w pidżamę. Później wróciłam do kuchni i zrobiłam sobie płatki z mlekiem. Usiadłam na chwilę przed teewizorem. Oglądałam jakiś serial kiedy dostałam sms'a od Kate: ,,Dziękuję Ci, JESTEŚ NAJLEPSZA I NIGDY O TYM NIE ZAPOMINAJ!'' Odpisałam jej: ,,Cieszę się że wszystko sobie wyjaśniliście, do jutra!'' Wyłączyłam telewizor i poszłam do pokoju. Położyłam się do łóżka i znowu usłyszałam dźwięk nadchodzącego sms'a. Tym razem był od Harrego: ,,Wieczór pełen wrażeń, wszystko Ci opowiem jutro. Dobranoc słodziaku. :* Kocham Cię.'' Po odczytaniu wiadomości usnęłam z uśmiechem na twarzy..

ło, ale mnie poniosło. następnego rozdziału spodziewajcie się we wtorek/środę.
dodam jeszcze, że JESTEŚCIE NIESAMOWICI 
I BARDZO WAS KOCHAM, MISIE PYSIE.
dziękuję za wszystkie miłe słowa na temat mojego bloga, rozdziałów.
potraficie wywołać uśmiech na twarzy!
xoxo.

piątek, 22 lutego 2013

you have passed the test

11 LUTEGO 2013
Impreza po gali była świetna. Niestety z racji, że dzisiaj jest poniedziałek i musiałam iść do szkoły, zdecydowałam się na wcześniejszy powrót do domu. Harry chciał wracać ze mną, ale nie chciałam żeby przeze mnie rezygnował z dobrej zabawy, więc przekonałam żeby został razem z chłopakami. W sercu pragnęłam z nim zostać, lub z nim wrócić do domu, po prostu żeby z nim być. Byłam lekko zazdrosna. Nie, nawet nie zazdrosna. Bardziej zaniepokojona faktem, że na tej samej imprezie była Taylor. Bałam się co wymyśli ta dziewczyna, prasa czy ktokolwiek inny. Jednak ufałam Harremu i wczorajszy wieczór potraktowałam jako swego rodzaju test. Wiecie potrzebowałam tej pewności, że mnie nie zawiedzie. Harry nie chciał żebym wracała sama, więc poprosił jednego z ochroniarzy, aby podwiózł mnie do domu. O 23 byliśmy na miejscu, pożegnałam się z ochroniarzem i weszłam do domu. Myślami nadal byłam z Harrym. Nie miałam siły na robienie kolacji, więc od razu poszłam do swojego pokoju. Zabrałam pidżamę i udałam się do łazienki, by wziąć prysznic. Ciepła woda spływająca po moim ciele działała na mnie tak kojąco i relaksująco jak nigdy. Po 20 minutach wróciłam do pokoju. Zabrałam telefon do ręki. Miałam jedną nową wiadomość od Harrego. Ucieszyłam się jak głupia. Miło było wiedzieć, że nawet gdy się bawi ze znajomymi myśli o mnie. ,,Impreza bez Ciebie już nie jest taka fajna...'' - napisał. Szybko zabrałam się za odpisywanie. ,,Na pewno nie jest tak źle. Duchem jestem z Tobą, zawsze, wszędzie! Baw się dobrze przystojniaku. Zadzwoń rano jak wstaniesz. :*'' Czekając na jego odpowiedź zastanawiałam się nad prezentem dla mojego chłopaka na Walentynki. Zazwyczaj byłam dość sceptycznie nastawiona do tego dnia. Uważałam, że dawanie sobie prezentu tylko z racji tego święta jest bezsensu. Dla mnie powinno się okazywać miłość cały rok, a nie tylko 14 lutego. Może moje myślenie było mylne, bo jeszcze nie miałam PRAWDZIWEGO chłopaka wcześniej, więc nie było z kim i czego świętować. Aktualnie nadal uważam, że to święto jest bezsensu, ale wiem że ten dzień chcę spędzić z Harrym. Tylko co mu kupić? Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk sms'a. ,,Odezwę się rano, śpij dobrze księżniczko! :*'' W sumie nie lubiłam jak mnie tak nazywał, bo wcale nie czułam się jakbym nią była, ale to tylko szczegół. Odłożyłam telefon i powróciłam do rozmyśleń na temat Walentynek. Starałam się myśleć o wszystkim innym, byle nie dopuścić do siebie złych myśli odnośnie Taylor i imprezie. Nie z obaw, braku zaufania czy coś. Bardziej z powodu mojego charakteru...Miałam skłonność do wmawiania sobie najgorszych scenariuszy danych sytuacji, przez co często płakałam. Dzisiaj nie chciałam do tego dopuścić. I udało się. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Wstałam o 7 rano, byłam bardzo niewyspana. Ledwo zwlekłam się z łóżka. Udałam się do kuchni z nadzieją, że kawa pomoże. Niestety okazało się, że nie mam w domu mleka. Sam poranek przyczynił się do mojego złego humoru. Jeśli nie kawa, to jedynie orzeźwiający prysznic mógł pomóc, więc wróciłam na górę i poszłam się kąpać. Potem założyłam wybrany wcześniej zestaw ubrań i spakowałam torbę do szkoły. W między czasie dostałam sms'a od Kate, że spóźni się dzisiaj do szkoły i będzie dopiero na drugiej lekcji. Oznaczało to, że muszę iść pieszo. W sumie wizja porannego spaceru przypadła mi do gustu. Po drodze planowałam wpaść do Starbucks'a po upragnioną kawę. O 7.45 wyszłam z domu. Pogoda była całkiem przyjemna. Promyki słońca przebijały się przez chmury. Założyłam słuchawki i ruszyłam w stronę szkoły. Tak jak planowałam po drodze wstąpiłam do kawiarni po kawę. Po jej wypiciu poczułam się znacznie lepiej. Lada moment doszłam do szkoły. Lekcje zleciały dość szybko. O 13 byłam już po zajęciach. Harry nie dawał znaku życia, wiedziałam że jest wielkim śpiochem, ale zaczynałam się pomału denerwować. Jednakże nie chciałam go budzić i starałam się cierpliwie czekać na jakieś znaki życia od niego. Kate odwiozła mnie do domu. To było chyba pierwsze popołudnie od dawna kiedy miałam aż nadmiar czasu wolnego. Może właśnie z tego powodu nie wiedziałam co z nim zrobić. Ugotowałam sobie kluski z jagodami na obiad i usiadłam przed telewizorem. Włączyłam MTV. Leciał jakiś program o gwiazdach. Mówili głównie o wczorajszej gali Grammy. Komentowali głównie stroje obecnych na przyjęciu i występy na żywo. Już podnosiłam się z kanapy gdy usłyszałam imię i nazwisko swojego chłopaka. Prowadząca program powiedziała ,,Harry Styles wraz z resztą zespołu o 1 w nocy opuścili afterparty. Oto zdjęcia...'' - usiadłam z powrotem i pogłośniłam. ,,Gwiazdy po imprezie udały się do McDonald's aby uczcić swój sukces. Zastanawia nas jednak kim była tajemnicza dziewczyna, z którą przyszedł najmłodszy członek 1D. Jej kreacja robiła wrażenie.'' - mimowolnie uśmiechnęłam się do siebie. Gdy prezenterka skończyła mówić o 1D wyłączyłam telewizor i odniosłam naczynia do zmywarki. Usłyszałam sygnał dzwonka do drzwi. Nikogo się nie spodziewałam. Podeszłam do drzwi i otworzyłam. Ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam Harrego. A może w sumie nie powinnam się już temu dziwić? Ten chłopak jest nieobliczalny i zaskakujący! Stęskniona rzuciłam mu się na szyję. Resztę dnia spędziliśmy na oglądaniu filmów i zajadaniu się popcornem.
*rozmowa z Harrym*
N: To opowiesz mi w końcu jak było na afterparty po moim wyjściu?
H: W sumie to nudno. Znaczy no wiesz...pobawiliśmy się w piątkę, ale koło 1 zdecydowaliśmy się opuścić klub. Swoją drogą... - zaczął nieśmiało - Rozmawiałem z Taylor. Znaczy ona do mnie podeszła. Wyjaśniliśmy sobie wszystko. Postanowiliśmy nie mieć o nic do siebie pretensji, nie komentować żadnych plotek na nasz temat i ustaliliśmy, że nasz związek nie był tym czego szukamy. Zatańczyliśmy też jeden taniec, ale do niczego nie doszło. Mówię to na wypadek gdybyś zobaczyła jakieś zdjęcia na internecie czy w gazecie. Nie chciałbym żebyś źle zinterpretowała te plotki. Wiesz jakie są brukowce... - przerwałam mu, przykładając palec wskazujący do jego ust uciszając go.
N: Ufam Ci, jeśli mówisz że do niczego nie doszło to tak było. Cieszę się, że mi o tym mówisz. - pocałowałam chłopaka w policzek.
Byłam szczęśliwa. Mój chłopak udowodnił mi, że można mu zaufać w stu procentach i że nigdy mnie nie zawiedzie. Przełomowa chwila.
H: Wczoraj sobie coś uświadomiłem...Że to czego szukałem w życiu znalazłem. Miłość, która dodaje mi skrzydeł. Ciebie, która sprawia że jestem najszczęśliwszym facetem na świecie.
N: Miło mi to słyszeć. Wiesz....kocham Cię mocno, mocno, mocno! - uściskałam Harrego.
H: No ja Ciebie też, ale tak troszkę... - zażartował - Żartuję. Kocham Cię najbardziej na świecie!
Reszta dnia była równie przyjemna. Rozmawialiśmy też o fankach, najgłupszych plotkach na temat każdego z 1D. Dużo się śmialiśmy. Taki zwykły niezwykły dzień z Harrym. Nie potrzebowałam niczego więcej do szczęścia. Mogliśmy się cieszyć sobą nawzajem i to było piękne.

Boże co za dzień, niech on się już skończy..
wiecie tak sobie myślę, że jeśli chodzi o plotki,
to chyba najbardziej boimy się o to, że okaże się ona prawdą..
takie o! rozmyślenia z ostatniej chwili.
myślę że dodam coś jeszcze w weekend..więc see you soon
xoxo.

wtorek, 19 lutego 2013

grammy awards 2013

10 LUTEGO 2013
Nadszedł wielki dzień, uroczystość rozdania nagród Grammy 2013. Byłam cholernie zestresowana. Szczególnie, że od samego rana miałam nieciekawe przygody. Rano wstałam przerażona, bo miałam koszmar. Śniło mi się, że na dzisiejszej imprezie była też Taylor. W sumie zdawałam sobie sprawę, że taka osoba jak ona nie przepuści takiego wydarzenia, mimo to cicho liczyłam, że jej nie spotkam. Wracając do mojego snu...Nie pamiętam go dokładnie. Wiem, że Taylor zgarnęła jedną z nagród i szpanowała nią przed moim chłopakiem. Po zakończeniu gali Harry po prostu ze mną zerwał. Powiedział, że nasz związek mocno wpłynął na ich karierę. Nic więcej nie pamiętam. Obudziłam się o 8 rano. Poszłam do kuchni zrobić kawę i dla relaksu obejrzeć jakiś film. Już na wstępie potknęłam się na schodach schodząc na dół. Potem było już tylko gorzej...Przesłodziłam kawę, wylałam mleko i zepsułam pilota od telewizora. ,,Niczym trzynastego w piątek'' - powiedziałam pod nosem siłując się z niedziałającym pilotem. Bałam się jak skończy się dzisiejszy dzień, wiecie jaki poranek taki dzień...Nieco zdenerwowana wróciłam do pokoju. Poszłam do łazienki ubrać się i ogarnąć. Po chwile wróciłam do pokoju i załączyłam laptopa. Z nudów weszłam na pierwszą lepszą stronę plotkarską. Wszędzie pisali o gali. O występach i nominacjach. ,,Taylor Swift wystąpi jako pierwsza! Co za zaszczyt!'' - oto nagłówek, który najbardziej przykuł moją uwagę. Nie spodziewałam się, że Taylor będzie tam śpiewać. Przeczytałam cały artykuł, aby dowiedzieć się więcej. Oczywiście nie zabrakło nawiązania do Harrego i jego ,,nowej zdobyczy''. Domyśliłam się, że chodzi o mnie, ale użyte określenie nie przypadło mi do gustu. Zjechałam na dół strony, by przejrzeć komentarze. Więcej z nich dotyczyła na szczęście samej Taylor. Było kilka osób, które pod uwagę wzięły też mnie i Harrego. Nie należałam do osób, które lubią czytać rzeczy na swój temat w internecie. W sumie to była pierwsza taka sytuacja. Ale już tego nie lubiłam. Jasne, że ludzie wiedzieli o nas...Byli świadomi tego, że Harry Styles ma dziewczynę, bo sam się do tego otwarcie przyznawał w każdym wywiadzie, w którym padło pytanie o ich związki. Przeczytałam kilka komentarzy, ale nie chciałam psuć sobie zbytnio humoru, więc wyłączyłam komputer. Zerknęłam na zegarek, dochodziła 11. Z racji, że na gala rozpoczynała się o 19 z Harrym umówiłam się o 18. Wcześniej jeszcze musiałam załatwić fryzjera i kosmetyczkę. Miałam jeszcze kilka godzin wolnego. Próbowałam się zmusić do nauki, ale nie mogłam się skupić. W końcu wzięłam słuchawki, włączyłam muzykę na fula i położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i próbowałam się uspokoić. Nagle poczułam, że ktoś musnął mnie w szyję. Delikatnie otworzyłam oczy. Harry nachylał się nade mną. Zdjęłam słuchawki.
*rozmowa z Harrym*
N: A to my byliśmy umówieni, kolego?
H: Nie, ale nie mogłem znaleźć sobie miejsca w domu i przyszedłem do Ciebie. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
N: Bardzo gniewam. - zażartowałam, na co zaczął mnie łaskotać. - Dobra, koniec, żartowałam no. - błagałam gdy już nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. - Zrobię wszystko, tylko mnie zostaw.
H: Na pewno wszystko? - Harry wypuścił mnie ze swojego stalowego uścisku. - To znaczy co? - droczył się ze mną bawiąc się moimi włosami.
N: Na nic fajnego nie zasłużyłeś, sorry mistrzu. - odpowiedziałam próbując podnieść się z łóżka, lecz to nie było takie proste.
H: Nie wypuszczę Cię, chyba że... - zaczął. Nie za bardzo wiedziałam czego mam się spodziewać, więc posłałam mu znaczące spojrzenie.
N: Że co?
H: Że dasz mi tu buzi. - wskazał palcem na swoje usta.
N: Głupek! - powiedziałam nieco zmieszana, spodziewałam się innego dokończenia zdania, ale byłam zadowolona z tego co powiedział mój chłopak.
H: O czym Ty myślałaś, zboczuchu? - zapytał śmiejąc się.
Czułam, że robię się czerwona jak burak, a nie chciałam żeby on to zauważył, więc go pocałowałam. Potem leżeliśmy sobie na łóżku, słuchając muzyki.
N: Zaśpiewaj mi coś.
H: Ale co?
N Nie wiem, liczę na Twoją kreatywność.
Harry najpierw zaczął nucić, a zaraz po tym dołączył też słowa piosenki. Mojej ulubionej, najlepszej na świecie. Oczywiście Eda Sheerana. Mianowicie ,,Kiss me''.

Settle down with me 
Cover me up 
Cuddle me in 
Lie down with me 
And hold me in your arms  

And your heart's against my chestyour lips  

Pressed to my neck 
I'm falling for your eyes, but they don't know me yet 
And with a feeling I'll forgetI'm in love now  

Kiss me like you wanna be loved 

You wanna be loved 
You wanna be loved 
This feels like falling in love 
Falling in love 
We're falling in love

Potem na chwilę zamilknął. Pochylił się nade mną, popatrzył mi prosto w oczy i wypowiedział kolejne słowa piosenki:

Settle down with me 
And I'll be your safety 
You'll be my lady

Utonęłam w tej chwili, w jego oczach. Szczerość wymawianych przez niego słów sprawiała, że miałam na całym ciele ciarki. Pocałowałam go namiętnie. Potem leżeliśmy jeszcze chwilę i rozmawialiśmy, zapytałam go o Taylor i opowiedziałam o moim koszmarze.
H: Głuptasie, nigdy Cię nie zostawię dla żadnej innej. Jesteś najlepszą dziewczyną na świecie. Każdy chłopak mi zazdrości. Poza tym kocham Cię i nie potrafię bez Ciebie normalnie funkcjonować. - na te słowa popłynęły mi łzy. Nigdy wcześniej nie słyszałam tak pięknych słów na swój temat. - Dodatkowo przy Tobie czuje się prawdziwy, sprawiasz że jestem lepszą osobą.
N: Dziękuję... - tylko tyle zdołałam z siebie wykrztusić. Harry otarł moje łzy i mnie pocałował. Koło 14.00 zgłodnieliśmy.
N: To co zamawiamy coś?
H: Może pójdziemy na miasto coś zjeść?
N: Dobra tylko o 15 mam fryzjera, a potem kosmetyczkę.
H: Ach, no tak. Jak mogłem zapomnieć... - powiedział z nutką ironii, na co ja odpowiedziałam obrażoną miną. - No już, już. Nie złość się.
Zebraliśmy się i wyszliśmy z domu.Zjedliśmy przepyszny ''obiad'' w McDonald's. Później Harry zawiózł mnie pod salon fryzjerski. 
H: Widzimy się o 18. Pa kochanie!
N: Tak! Do zobaczenia.
Wizyta u fryzjera minęła bardzo szybko. W między czasie przeglądnęłam Twittera w telefonie. Potem udałam się do kosmetyczki. Zrelaksowałam się i oderwałam na chwilę od zmartwień związanych z dzisiejszym wieczorem. Do domu wróciłam o 17. Miałam wystarczającą ilość czasu na przebranie się i dobranie dodatków. O 18 zeszłam już do salonu, gdzie postanowiłam czekać na Harrego. Był jak zawsze punktualnie. 
H: Łaaał...
N: CO?! - zapytałam przerażona.
H: Wyglądasz wyśmienicie. Proszę to dla Ciebie. - w ręku trzymał czerwoną różę.
N: Dziękuję bardzo. Ty też wyglądasz niczego sobie. - zażartowałam pokazując mu język. - To co idziemy?
H: Panie przodem. 


Na miejscu byliśmy przed 19. Jechaliśmy tam wielką czarną limuzyną razem z resztą chłopaków i ich osobami towarzyszącymi. Moje pierwsze wrażenie po opuszczeniu samochodu? Nie od opisania. Wszędzie roiło się od fotografów, gwiazd, ochroniarzy. Czerwony dywan...to było coś. Pozowaliśmy z Harrym do zdjęć przez dobre 20 minut, potem zostawiłam go samego z resztą chłopaków, by razem też mieli zdjecia. Odeszłam na bok i zobaczyłam Taylor...Zmierzyła mnie wzrokiem po czym skierowała się w stronę fotografów. Na szczęście za chwilę podszedł do mnie Harry i poszliśmy zająć swoje miejsca. Gala była ogromnym wydarzeniem. Wszystko było perfekcyjne...Organizacja, wystrój sali, prowadzący. No wszystko! Chłopcy wygrali w kategorii Najlepsza piosenka o miłości z What makes you beautiful. Widać było po nich, że się tego nie spodziewali. Skakali ze szczęścia...DOSŁOWNIE! Gdy Harry podszedł do mnie zanim jeszcze wyszli na scenę po odbiór nagrody szepnęłam mu do ucha: ,,Wiedziałam, że wygracie! Jesteście najlepsi, gratuluję!'' Pozostała część wieczoru była równie wspaniała jak ta wcześniejsza. POZNAŁAM ED'A SHEERAN'A i kilka innych osób. Po przyjęciu udaliśmy się na after party do pewnego klubu...


oj ciężko było, ale jest 30 już część!
miłego dnia!
xoxo.

niedziela, 17 lutego 2013

fat Thursday

8 LUTEGO 2013
Gdy byłam dzieckiem uwielbiałam Tłusty Czwartek. Miałam swój własny kalendarzyk gdzie skreślałam dni, by wiedzieć ile jeszcze mi pozostało. To się nie zmieniło. Znaczy nie mam już kalendarzyka, ale nadal kocham TEN dzień. Niby pączki można jeść codziennie, ale czy daje to taką samą przyjemność jak zjedzenie ich w Tłusty Czwartek? Dla mnie zdecydowanie nie.
Obudziłam się o 5 rano. Nie mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok licząc że to coś da, ale myliłam się. Znowu bolała mnie głowa, choć dzisiaj do tego doszedł jeszcze ból brzucha - akurat DZISIAJ, kiedy miałam w planach zjeść tyle pączków ile zdołam. ,,W sumie mogłabym dzisiaj nie iść do szkoły. Mam tylko 3 lekcje, w tym lekcje wychowawczą, matmę i religię. Nic wartego uwagi.'' - walczyłam z myślami w łóżku. Bałam się trochę, że złapie jakieś choróbsko przed galą... Z drugiej jednak strony miałam dzisiaj po lekcjach trening siatkówki, a opuszczenie go wkurzyłoby trenerkę. Z niechęcią zwlekłam się z łóżka. Usiadłam przy biurku i załączyłam laptopa. Miałam dwie wiadomości na facebook'u. Jedną od Kate, drugą od Harrego. Moja przyjaciółka odpisała mi na poprzednią wiadomość ,,To była czysta przyjemność, mam nadzieje, że prezent Ci się spodobał. Widzimy się w szkole! :*''. Natomiast Harry napisał do mnie z zapytaniem o której dzisiaj kończę i czy mam czas po lekcjach. Widziałam, że jest online, więc od razu mu odpisałam.
*czat na facebook'u*
N: No cześć chłopaku. Dzisiaj kończę lekcje o 12, ale potem mam jeszcze trening na hali, więc o 14 powinnam być wolna. A co, planujesz kolejną niespodziankę?
H: Hej piękna! Nie mogę ciągle Cię zaskakiwać, bo za niedługo wyczerpie się mój limit pomysłów. To co powiesz na wspólne popołudnie?
N: Nie macie prób?
H: Mamy.
N: Słuchaj Harry...Nie chce żebyś przeze mnie zawalał przygotowania do trasy. Rozumiem przecież, że nie zawsze będziemy mogli się widywać, ale nie rezygnuj z Twojej pracy dla mnie. To słodkie i doceniam to, ale nie powinieneś...
H: Nie rezygnuję, dostaliśmy dzień wolnego od menadżera. Powiedział, że musimy odpocząć i odrobimy to w weekend.
N: A no to w takim razie okej. Więc gdzie się spotkamy?
H: Wpadnę na Twój trening.
N: No dobra. To ja lecę do szkoły, do zobaczenia kochanie!
H: No do zobaczenia! :*
Spojrzałam na zegarek, była 6. Miałam godzinę do przyjazdu Kate. Tak, moja przyjaciółka niedawno zdała swój egzamin na prawo jazdy. Dwa dni temu rodzice kupili jej samochód, bo stwierdzili że to będzie dużo wygodniejsze dla niej. Tak więc poszłam do łazienki wziąć orzeźwiający prysznic. Po 20 minutach wyszłam z kabiny i zabrałam się za rozczesywanie moich mokrych włosów. W między czasie brzuch przestał mnie boleć. Cieszyło mnie to, bo to była przepustka do udanego Tłustego Czwartku. Po wykonaniu wcześniej wspomnianych czynności udałam się do garderoby w celu wybrania zestawu ubrań. Za oknem zaczynała się już wiosna, tak w lutym. W naszym kraju pogoda była kapryśna i zaskakująca. Po dokonaniu odpowiedniego wyboru stroju przywdziałam go. Następnie wróciłam do swojego pokoju, zapakowałam torbę do szkoły i zeszłam na dół. Miałam 10 minut, w sam raz na szybkie śniadanie. ,,Tosty z serem'' - pomyślałam i zabrałam się do pracy. Wyrobiłam się idealnie. Słysząc klakson wybiegłam z domu. W drodze do szkoły rozmawiałyśmy o Kate i Robie. Nie układało im się odkąd wyjechał. Kłócili się. Pocieszałam Kate widząc jak bardzo jest tym przejęta.
*rozmowa w samochodzie*
N: Dzisiaj Tłusty Czwartek. Nic tak nie poprawia humoru jak pączki i czekolada. Do tego dobry film i będzie super. Wpadnę do Ciebie wieczorem jeśli nie chcesz być sama?
K: Haha, w takim razie muszę zrobić duże zakupy. Bardzo chciałabym spędzić ten wieczór z Tobą, ale jestem już umówiona z Niallem.
N: Z Niallem? - zapytałam zdziwiona.
K: No tak. Wiesz nie wspomniałam Ci o tym, ale ostatnio gdy nie ma Roba spędzamy ze sobą dużo czasu. Wspólne wypady do restauracji czy coś.
N: No proszę! Czemu dopiero teraz mi o tym mówisz?
K: Nie było okazji wcześniej.
N: Żeby to było ostatni raz. Chcę być na bieżąco, jasne? - zapytałam robiąc groźną minę.
K: Tak, mamo. - odpowiedziała wybuchając śmiechem.
Byłyśmy już pod szkołą. Lekcje ciągnęły się jak nigdy. Z niecierpliwością czekałam na ostatni dzwonek. W końcu się doczekałam! Pobiegłam do szafki po rzeczy na trening i skierowałam się w stronę hali. Nigdzie nie widziałam Hazzy. Przebrałam się i poszłam na zbiórkę. Na początku pani trener mówiła nam o zawodach, które miały się odbyć w przyszłym tygodniu, w walentynki. Po krótkim wstępie wzięłyśmy się do pracy. Męczący trening sprawił, że nawet nie zauważyłam kiedy Harry pojawił się na widowni. Pomachał mi gdy nasze oczy się spotkały. Uśmiechnęłam się szeroko, starając się nie dekoncentrować. O 13.45 zabrzmiał gwizdek kończący trening. Pobiegłam do Harrego przywitać się. W ręku trzymał bladoróżowego tulipana. Uwielbiałam tulipany. Uściskałam go, ale z racji, że byłam nieco nieświeża po treningu, szybko od niego odskoczyłam i zakomunikowałam, że idę wziąć prysznic i widzimy się za 15 minut. W tym czasie Harry pobiegł do cukierni, o czym nie miałam pojęcia. Zakupił 10 pączków i wrócił na halę, gdzie na niego czekałam.
N: Gdzie byłeś?
H: Na małych zakupach, w końcu dzisiaj Tłusty Czwartek. - zza pleców wyciągnął 10 pączków, na których widok ślinka sama ciekła.
N: No proszę. To gdzie idziemy?
H: Najpierw mały spacer po parku. - na te słowa zabrał moją torbę i złapał za rękę.
Chodziliśmy po parku trzymając się za ręce. Zwykła rzecz, można by powiedzieć, ale dla mnie to było szalenie romantyczne. Chodziliśmy i zajadaliśmy się pączkami. Po 3 miałam już dość.
N: Reszta Twoja Harry, ja już nie dam rady. - powiedziałam łapiąc się za brzuch.
H: Ej no. Musisz zjeść jeszcze przynajmniej jednego. Dla mnie? - popatrzył na mnie, wiedząc że użył dobrego argumentu i mu nie odmówię.
N: Dobrze, ale potem.
H: Trzymam Cię za słowo.
Nagle Harry dostał sms'a.
H: O popatrz! Louis napisał mi, że robią imprezę u nas w domu. Masz ochotę pójść?
N: W sumie dawno nie widziałam się z chłopakami, więc z przyjemnością, ale muszę najpierw się przebrać.
Skierowaliśmy się w stronę mojego domu. Po 30 minutowym spacerze byliśmy już na miejscu.
N: Przebiorę się szybko, a Ty czuj się jak u siebie w domu.
H: Dobrze.
Otworzyłam wielką szafę i nie mogłam się zdecydować. Wzięłam dwie sukienki i zbiegłam do Harrego na dół, aby mi doradził.
N: Harry, która?
H: Ta po prawej.
Wróciłam do łazienki i ubrałam wybraną przez chłopaka sukienkę. Mój chłopak znał się na modzie i miał dobry gust. Wszyscy z jego zespołu tak uważali. Dobrałam kilka dodatków, zrobiłam lekki makijaż i wróciłam do Harrego.
H: Wyglądasz nieziemsko! To co idziemy?
N: Dziękuję, jasne!
O 18 byliśmy już na miejscu. Impreza trwała w najlepsze. Dużo ludzi, dużo wódki, dużo tańca, dużo śmiechu, dużo pączków. Zauważyłam, że Niall mnie obserwował, ale z racji że ostatnio mnie unikał postanowiłam, że nie zrobię pierwszego kroku. To on ma problem nie ja. Zabawa była przednia, ale o 22 wróciłam do domu, bo jutro szkoła.


zapraszam na mój profil na Allani
czytasz = komentujesz.
xoxo.

sobota, 16 lutego 2013

a lot of surprises

7 LUTEGO 2013
Kolejne dni upływał dość szybko. Harry ma ciągle próby w zupełnie innym mieście, widzimy się tylko wieczorami na skypie albo w ogóle. Rozumiem to i nie mam do niego pretensji. Dzwoni kiedy tylko ma chwilę czasu. Tęsknie za nim i to bardzo, ale wiem, że to jest jego praca i on to kocha. W sumie ja też jestem ciągle zajęta, w szkole nie odpuszczają, a nawet męczą bardziej niż dotychczas. Do tego dochodzą treningi jazzu, siatkówka i śpiew. Dużo czasu spędzam ostatnio z Kate, przez szkołę i to że Rob wyjechał. Oddaliłyśmy się nieco od siebie, więc to był bardzo ważny dla nas czas, kiedy mogłyśmy odbudowywać swoją relację. Uczymy się razem do sprawdzianów, chodzimy na basen, śpimy u siebie, robimy razem zakupy, oglądamy filmy po nocach i beczymy jak głupie. Co do shoppingu... Za 3 dni miała odbyć się gala Grammy, a ja jeszcze nie miałam kreacji.
Dzisiejszy dzień nie miał się różnić od poprzednich. Szkoła, nauka, trening jazzu, potem korepetycje z matematyki, a na koniec dnia miałam iść z Kate do galerii handlowej w poszukiwaniu kreacji na galę. Chyba brałam za dużo na siebie, ale pasował mi taki rytm dnia. Nie miałam czasu na tęsknotę za moim chłopakiem, choć myśli o nim wypełniały każdą sekundę mojego życia. Wstałam o 7 rano. Zeszłam na dół i wstawiłam wodę na kawę. Bolała mnie głowa. Dostałam sms'a od mojej korepetytorki, że dzisiaj nie da rady się ze mną spotkać i że odrobimy to następnym razem. Ucieszyłam się na tę wieść. Z kawą w ręce udałam się z powrotem do swojego pokoju. Przygotowałam sobie strój i napuściłam wody do wanny. Liczyłam, że gorąca kąpiel pomoże mi pozbyć się migreny. Po 30 minutach relaksu wyszłam z wanny i ubrałam przygotowany wcześniej zestaw. Włosy porządnie rozczesałam i zostawiłam rozpuszczone. Wyszłam z łazienki i podeszłam do biurka upijając łyk kawy. ,,Dwa polskie, angielski, WOS i W-F. Co za nuda.'' - pomyślałam, czytając plan zajęć na dziś. Zapakowałam potrzebne rzeczy do torby i zeszłam na dół. Zrobiłam sobie śniadanie do szkoły i włączyłam na chwilę laptopa. Sprawdziłam co nowego na facebook'u i czy są jakieś zastępstwa na dzień jutrzejszy. Odwołali nam ostatnią lekcje - chemie, co oznaczało, że nie musiałam się dzisiaj na nic uczyć i mogłam mieć czas dla siebie. Z pozytywnym nastawieniem wyszłam z domu i udałam się w stronę szkoły. Po drodze słuchałam muzyki i sms'owałam z Harrym.
*SMS*
H: Jak tam kochanie? Tęsknie za Tobą.
N: Właśnie idę do szkoły, pani odwołała mi dzisiaj korki z matmy i nie mam jutro chemii, co oznacza że dzisiaj mam wolny wieczór. Pierwszy od dawna. A Ty co dzisiaj będziesz robił? Ja też za Tobą tęsknie...
H: Próby, próby, próby. Jestem już zmęczony tymi przygotowaniami do trasy, chciałbym być przy Tobie. A jak kreacja na Grammy? Masz już coś?
N: No właśnie nie, dzisiaj wieczorem mam zamiar iść na zakupy z Kate i coś wybrać.
H: Na pewno kupicie coś odpowiedniego. Muszę kończyć, za chwilę kończy nam się przerwa i wracamy do pracy. Niedługo się zobaczymy, obiecuję. Kocham Cię.
N: Mam nadzieję. Trzymam Cię za słowo. Ja Ciebie też.
Przez smsy z Harrym nawet nie zauważyłam jak szybko zaszłam do szkoły. Zobaczyłam Kate i podeszłam się przywitać.
*rozmowa z Kate*
K: Przygotowana na kilka godzin spania?
N: Nawet mi nie mów, zanudzę się w tej szkolę. Nasze zakupy wieczorem aktualne?
K: Jasne, tylko wiesz spotkajmy się na miejscu.
N: Nie ma sprawy, o której?
K: 18 przed wejściem do galerii.
N: Okej, chodź bo się spóźnimy.
O dziwo, lekcje zleciały zaskakująco szybko. Wróciłam do domu i zabrałam się za przygotowanie szybkiego obiadu. Naleśniki z Nutellą wydawały się najbardziej odpowiednie, poza tym miałam na nie ochotę od kilku dni. Poszłam na górę się przebrać i zabrać strój do tańca. O 14.30 wyszłam ponownie z domu tym razem na trening jazzu. Pod szkołą tańca byłam punktualnie o 15. Weszłam do środka i przebrałam się w odpowiedni strój. Weszłam na sale, trenerka podeszła do mnie zostawiając resztę zespołu. Powiedziała mi, że szybko się uczę i z treningu na trening jestem coraz lepsza. Zaproponowała mi, że mogłaby przygotować dla mnie solówkę, z którą mogłabym wystartować na mistrzostwach. Cholernie wielkie wyróżnienie, ale nie zgodziłam się. Powiedziałam, że to przemyślę i dam jej odpowiedź w przyszłym tygodniu. Bałam się, że jeśli wezmę na siebie jeszcze solo to może być naprawdę ciężko się wyrobić ze wszystkim. Trening skończyłam po 17 i od razu skierowałam się w stronę galerii. Byłam trochę przed czasem, więc założyłam słuchawki na uszy i czekałam w wyznaczonym miejscu. Nagle ktoś przysłonił mi oczy dłońmi. Byłam pewna, że to Kate, lecz się myliłam. Zdjęłam ręce tajemniczej osoby i odwróciłam się, by zobaczyć kto to. Własnym oczom nie mogłam uwierzyć. Przede mną stał Harry. Rzuciłam mu się od razu na szyję, jakbym nie widziała go kupę czasu. Byłam szczęśliwy, jak zwykle przy nim.
*rozmowa z Harrym*
N: Kiedy Ty przestaniesz robić mi takie niespodzianki? Co Ty tu robisz?
H: Nigdy, za bardzo Cię kocham i widzę, że uwielbiasz jak Cię zaskakuję. Skończyliśmy wcześniej próby i przyjechałem do Ciebie, nie cieszysz się? - zapytał, robiąc smutną minkę.
N: Głupku przecież wiesz, że się cieszę! Tęskniłam za Tobą. - po tych słowach pocałował mnie.
H: Chodźmy stąd.
N: Ale dokąd? Wiesz, że nie mam jeszcze sukienki, muszę ją dziś kupić, bo jutro ani pojutrze nie będzie na to czasu.
H: O sukienkę się nie martw. - powiedział łapiąc mnie za rękę.
Przed galerią spotkaliśmy jeszcze kilkunasty fanów, więc Harry musiał z każdym z nich zrobić sobie zdjęcie. O 19 wsiedliśmy do auta.
N: Dokąd jedziemy?
H: Zobaczysz.
N: Kolejne niespodzianki?
H: Też Cię kocham.
Po chwili byliśmy na miejscu, cała podróż zajęła nam raptem 20 minut. Harry zasłonił mi oczy i zaprowadził w tajemnicze miejsce. Pokrótce byliśmy na miejscu i mogłam otworzyć oczy. To co zobaczyłam przechodzi ludzkie pojęcie. Byliśmy na dachu jednego z miejskich drapaczy chmur. Widok z tego miejsca był nie do opisania. Patrząc w dół dało poczuć się zawroty głowy, wysokość robiła wrażenie. Niebo wydawało się być na wyciągnięcie ręki. Na drugim końcu dachu stał stolik z nakryciem dla dwóch osób.
H: Zapraszam Cię na kolację.
N: Jak udało Ci się to zorganizować? Przecież tu nie wolno przebywać.
H: Widzisz, miałem najlepszą motywację, więc wykonałem kilka telefonów i załatwione.
N: Uwielbiam Cię, wiesz?
H: Wiem. - powiedział swoim dumny głosem.
Usiedliśmy przy stoliku i zaczęliśmy się rozkoszować kolacją. Była przepyszna, a z racji, że oboje byliśmy strasznie głodni, po 15 minutach nasze talerze były puste. Harry rozłożył mały kocyk na środku dachu i położył się na nim. Zrobiłam to samo. Leżeliśmy w milczeniu przez dłuższą chwilę. Potem rozmawialiśmy o przyszłości, o tym co będzie gdy zacznie się trasa i tym podobne. Gdy już zaczęliśmy się zbierać Harry poprosił mnie abym zaczekała na niego przez chwilę. Zgodziłam się, bo bardzo podobało mi się to miejsce. Podeszłam do barierki i obserwowałam świat z góry. Nagle usłyszałam głos mojego najcudowniejszego chłopaka:
H: Natalie, mam coś dla Ciebie.
Obróciłam się i zobaczyłam jak trzyma dość duże pudło z wielką kokardą na wierzchu.
N: Co to jest?
H: Otwórz i się przekonaj.
Zrobiłam jak kazał i ujrzałam piękną czarną sukienkę. Była idelana, w moim guście.
N: Harry, ale ja nie mogę tego przyjąć.
H: Możesz! Kupiłem ją specjalnie dla Ciebie, Kate pomagała mi wybierać.
N: Spiskowaliście przeciwko mnie!
H: To nie był spisek, zwykła koleżeńska pomoc w szczytnym celu.
N: Już nic nie mów, chodź tu do mnie.
Wpiłam się w jego usta, poczułam jak kąciki jego ust unoszą się na górze. Jakoś po 23 zdecydowaliśmy się wracać.
N: Kiedy znowu się zobaczymy?
H: Kiedy tylko będziesz chciała. Jutro?
N: Jak to, nie wracasz już do Yorkshire na próby? - zapytałam uradowana.
H: Przenosimy się do tutejszego studia.
N: To cudownie! - wykrzyknęłam.
Wsiedliśmy do auta i Harry odwiózł mnie do domu. To był wyjątkowy dzień. Weszłam do domu i szybko załączyłam facebook'a. Napisałam do Kate wiadomość: ,,Dziękuję, jesteś najlepsza.'' Niestety była offline i mi nie odpisała, więc wyłączyłam laptopa i udałam się do pokoju. Przebrałam się w pidżamę i poszłam spać.

poukładałam sobie wszystko w głowie i oto rezultaty
z racji, że mam ciężki okres w szkole rozdziały będę dodawać 2/3 razy w tygodniu, 
jeśli zdarzy się okazja by pisać częściej, wierzcie mi, wykorzystam ją!
miłego weekendu, misiaczki.
xoxo.