niedziela, 31 marca 2013

don't break the rules

19 MARCA 2013
Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Poważnie, patrząc na to wszystko z boku, Harry dał mi więcej szczęścia niż wszyscy moi znajomi razem wzięci. Myślę, że to właśnie z nim chciałabym spędzić resztę mojego życia. Przy nim tak właściwie poznałam co to 'miłość' i na czym ona polega. Zrobiłabym dla niego wszystko. Wiem, że 'wszystko' to wiele i mówię to z pełną świadomością. Co więcej ostatnia noc pokazała mi, że on odwzajemnia moje uczucia. Tego ile razy powiedział mi, że mnie kocha nie jestem w stanie zliczyć na palcach. Za każdym razem wypowiadał to z taką świadomością, że wiedziałam że było to prawdziwe. Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy i dzisiaj nadszedł dzień wyjazdu z Kołobrzegu, a tym samym powrót do domu.
Obudziłam się dość wcześnie rano. W sumie to Harry mnie obudził delikatnie muskając mnie opuszkami palców po twarzy.
*rozmowa z Harrym*
H: Dzień dobry piękna. Jak się czujesz?
N: Cześć przystojniaku. Czuję się...wspaniale! - wykrzyknęłam i ucałowałam go w policzek.
H: Nie chciałbym psuć tej chwili, ale chyba musimy się zbierać. Trzeba jechać do hotelu, spakować się i jeszcze pożegnać się z Twoimi dziadkami.
N: Masz rację, czas zejść na ziemię. - ucałowałam go w policzek i zebrałam swoje ciuchy z ziemi.
Pobiegłam do łazienki i założyłam ubrania. Włosy spięłam w wysokiego koka. Gdy opuściłam pomieszczenie  Harry był już prawie gotowy do wyjścia. Właśnie stał przed lustrem i próbował zapanować nad swoimi niesfornymi lokami.
N: Tylko nie zakładaj czapki. - zażartowałam. - Wiesz ludzie wierzą, że zakładasz ją tylko wtedy gdy ubiegłej nocy nagrzeszyłeś. - pokazałam mu język.
H: A Ty w to wierzysz? - droczył się ze mną.
N: Nie.
H: Może powinnaś? - zbił mnie nieco z tropu.
N: Nosiłeś czapkę wiele razy gdy byłeś ze mną, a wtedy jeszcze nie uprawialiśmy seksu. Czy Ty coś sugerujesz? - zapytałam lekko zdenerwowana.
H: Żartowałem, złość piękności szkodzi. - podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
N: Głupek.
H: Gotowa do wyjścia?
N: Tak.
Opuściliśmy nasz piękny mały domek na plaży i skierowaliśmy się w stronę hotelu. Pogoda była piękna, co tłumaczyło tłumy na plaży. Szliśmy trzymając się za ręce. Po drodze kilka fanek podbiegło do Harrego i poprosiło o zdjęcia i autografy. Gdy Harry skończył chcieliśmy odejść od fanek gdy jedna z nich poprosiła mnie o to, bym zrobiła sobie zdjęcie. Powiedziała ''Kiedyś będziesz sławna, wiem to.''. Nie wiem czy powiedziała to szczerze, ale to było bardzo miłe. Harry zrobił nam kilka zdjęć i pożegnaliśmy się z grupką piszczących dziewczyn. Po około 20 minutach byliśmy już w hotelowym pokoju. Gdy Harry brał prysznic spakowałam nasze walizki. Tak jego też, bo sam pewnie zrobił to niechlujnie. Gdy wyszedł, wybrałam jakieś wygodne ciuchy i udałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i umyłam włosy. Byłam tak szczęśliwa, że zaczęłam śpiewać pod prysznicem, czego wcześniej nie robiłam przy kimś, w szczególności przy moim chłopaku. Wysuszyłam włosy i nałożyłam ciuchy i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa opuściłam pomieszczenie. Gdy otworzyłam drzwi od łazienki od razu poczułam zapach unoszący się z kuchni. Tak Harry po raz kolejny dla mnie gotował i z tego co się później dowiedziałam polubił to. Zjedliśmy cudowne spaghetti. Następnie zapakowaliśmy swoje bagaże do taksówki i ruszyliśmy do domu dziadków. Gdy byliśmy już na miejscu poprosiliśmy taksówkarza aby na nas poczekał. W domu dziadków zeszło nam dłużej niż przypuszczaliśmy. Po 30 minutach wraz z babcinymi zapasami wróciliśmy do żółtego auta. Po godzinie byliśmy już na lotnisku. Mimo mojego szczęścia ciężko było mi nie płakać gdy żegnałam się z tak bliskimi mi ludźmi. Gdy pożegnaliśmy się z nimi ruszyliśmy w stronę odprawy. Obróciłam się po raz ostatni by zapisać na długo widok babci wtulonej w dziadka. Harry widząc, że jest mi ciężko objął mnie ramieniem.
H: Nie martw się, jeszcze tu wrócimy. Zrobię wszystko, żeby to stało się jak najszybciej.
N: Dzięki. - popatrzyłam na niego ze wzruszeniem ucałowałam go w policzek.
Podróż upłynęła nam dość przyjemnie. Nie odczuwałam już dyskomfortu przy startowaniu czy lądowaniu. Harry przespał cały lot, ja natomiast słuchałam muzyki. Gdy dolecieliśmy, odebraliśmy swoje bagaże i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Również i w tej sytuacji nie obyło się bez nalotu fanek. Zajęło nam to dużo więcej czasu, niż wtedy na plaży.
W sumie nie powinnam mówić nam, bo Harry rozdawał autografy, a ja tylko stałam z boku. Nie lubiłam takich sytuacji, ale decydując się na związek z Harrym wiedziałam, że takie rzeczy są nieuniknione. Przed wejściem na lotnisko czekali na nas chłopcy razem z Kate. Zrobili nam niezłą niespodziankę. Przywitaliśmy się ze wszystkimi. W pewnej chwili zobaczyłam, że Niall z Kate trzymają się za ręce. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, więc planowałam porozmawiać dzisiaj o tym z przyjaciółką. W sumie sama nie wiem czemu mnie to ruszyło. Niall nigdy nie był mi obojętny i pewnie dlatego zależało mi na jego szczęściu. Chłopcy odwieźli mnie do domu. Podczas jazdy umówiliśmy się na wieczór na kręgle i kino, bo dawno nigdzie całą paczką nie byliśmy. Poza tym chłopcy jutro znowu wyjeżdżają na kolejny koncert, więc warto było wykorzystać wolny wieczór. Gdy byliśmy już na miejscu pożegnałam się z resztą i wysiadłam, a razem ze mną Harry.
H: To był cudowny tydzień naprawdę. Twoja rodzina jest niesamowita. Ty też. Kocham Cię wiesz?
N: Wiem i ja Ciebie też. Dziękuję za to, że zawsze bez względu na wszystko jesteś przy mnie. Za wczorajszą noc też dziękuje. - szepnęłam mu na ucho, a potem je delikatnie przygryzłam.
H: Nigdy nie zapomnę tej nocy. - powiedział stanowczo. - Wpadniemy po Ciebie o 19. Do zobaczenia mała. - pocałował mnie namiętnie na pożegnanie.
N: Okej, do zobaczenia.
Korzystając z okazji, że miałam dwie godziny wolnego postanowiłam wziąć orzeźwiający prysznic po dość długiej podróży. Po opuszczeniu kabiny przywdziałam świeże ciuchy i zeszłam na dół.
Zrobiłam sobie sałatkę owocową i zasiadłam przed laptopem. Nadrobiłam zaległości na facebook'u i odpisałam kilku osobą na twitterze. Czas bardzo szybko mi zleciał. Lada moment chłopcy byli już pod moim domem, zabrałam kurtkę i wybiegłam z domu. Pojechaliśmy na kręgle, a potem z racji że w kinie nie grali nic fajnego udaliśmy się do kluby, gdzie akurat odbywał się konkurs karaoke. Świetnie się bawiliśmy.
Kate i Niall ewidentnie zachowywali się jak para. Nie rozumiałam dlaczego są razem skoro jeszcze niedawno blondyn mówił, że widzi w niej tylko przyjaciółkę, ale widocznie wiele się wydarzyło przez ten tydzień. Karaoke polegało na tym, że dwa reflektory wybierały kolejne pary do śpiewania. W duchu modliłam się żeby nie wylosowali mnie. Nie lubiłam publicznych wystąpień. Śpiewałam dla siebie i najbliższych, to mi wystarczyło. Z rozmyślań wyrwało mnie oślepiające światło skierowane wprost na moją twarz. Stało się wylosowali mnie. Rozglądając się poszukiwałam osoby, którą wskazał drugi reflektor. Okazało się, że wskazał Nialla. Uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam na scenę. Gdy dowiedziałam się jaką piosenkę mamy zaśpiewać trochę się zniechęciłam. Otóż wybrano dla nas 'As long as you love me' - Justin'a Bieber'a. Znałam to piosenkę i to bardzo dobrze, ale jej tekst był zbyt mocny, pod takim względem że nie mogłam zaśpiewać tego patrząc się w oczy blondyna. Podzieliliśmy się tekstem i zaczęliśmy śpiewać. Zaczęłam nieśmiało, bo bardzo się stresowałam. Jednak z kolejnym wersem czułam się coraz pewniej. Możliwe że to wzrok mojego chłopaka mnie tak uspokajał. Przez całą piosenkę nie oderwał ode mnie wzroku. Śpiewałam to dla niego, więc też starałam się utrzymywać z nim kontakt wzrokowy. Jednak Niall mi to utrudniał.
Widziałam że śpiewając patrzył się tylko na mnie, jakby cała reszta nie miała znaczenia. Każdy dźwięk był prawdziwy i wydobywał się z jego serca. Czułam się dość niezręcznie. To na Kate powinien się tak patrzeć nie na mnie. Na szczęście piosenka szybko zleciała i wróciliśmy do stolika. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy przez bite 2 godziny. Po upływie tego czasu zdecydowaliśmy się wrócić do domu. Harry zaproponował mi żebyśmy wrócili pieszo. Zgodziłam się. Spacerowaliśmy trzymając się za ręce. W sumie nawet milczenie wtedy było magiczne. Nie musieliśmy nic mówić, po prostu wystarczy że byliśmy razem, dla siebie. Po 30 minutach byliśmy pod moim domem.
H: No cóż, wszystko co dobre kiedyś się kończy. - wyraźnie posmutniał.
N: Jak to?
H: Jutro z samego rana wyjeżdżam.
N: Więc pożegnamy się jutro. - uśmiechnęłam się szeroko.
H: Nie... - zaczął stanowczo. - Ja nie chcę przeżywać tego po raz kolejny, te rozstania za dużo mnie kosztują. Dlatego wolałbym gdybyśmy pożegnali się tutaj, dzisiaj.
N: Skoro tak wolisz. A na ile wyjeżdżacie?
H: Bodajże tydzień, ale jak tylko dostaniemy dzień wolnego wracam do Ciebie. Choćby na jeden dzień to przyjadę.
N: Damy radę Styles! Jesteśmy w tym razem, zawsze będę przy Tobie jeśli nie ciałem to duchem. - powiedziałam z dumą. - Więc nie przejmuj się i rób swoje. Ja ty będę na Ciebie czekać. Tyle ile będzie trzeba. - po jego policzku spłynęła łza. - Posłuchaj uważnie. - Czułam się wystarczająco silna, by nie płakać. Nie bała się o nas, już nie. Wszystkie moje obawy pękły wczorajszej nocy. - Pamiętasz tą scenę z Kubusia Puchatka?
H: Którą konkretnie? - zapytał uśmiechając się przez łzy.
N: ,,– A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy? 
– Nic wielkiego. – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.'' - zacytowałam.
H: Moja ulubiona scena. Dziękuję. - otarłam jego łzy i delikatnie musnęłam jego usta. - Będę dzwonił codziennie. I za niedługo się zobaczymy, obiecuję.
N: Wierzę Ci. Dzwoń o każdej porze dnia i nocy, kochanie. I nie szalej za bardzo na tych koncertach z fankami. - na żarty pogroziłam mu palcem.
H: Wystarczy, że mam Ciebie. Trzymaj się tu jakoś, kocie. 
N: Ty też dbaj tam o siebie. 
H: Będę, przysięgam. 
N: Powinieneś się już zbierać. Musisz się wyspać i być pełen siły jutro. Będzie dobrze, pamiętaj o tym.
H: Jesteś wspaniała. Kocham Cię!
N: Ja Ciebie też. - przytuliłam go mocno na pożegnanie.
Trwaliśmy tak wtuleni w siebie dobre 10 minut. Jednak z upływem czasu stawałam się coraz słabsza i w końcu dałam upust jednej łzie. Na więcej sobie nie pozwoliłam, nie przy Harrym. Pocałował mnie namiętnie na pożegnanie i odszedł. Śledziłam go wzrokiem dopóki nie znikł z mojego pola widzenia. Następnie weszłam do domu i osunęłam się na ziemię za zamkniętymi drzwiami. Zaczęłam płakać, ale nie bardzo.
Po prostu musiałam dać upust emocjom i wyrzucić je z siebie przez płacz. Po kilku minutach otarłam łzy i podniosłam się z podłogi, Poszłam do kuchni i wypiłam szklankę soku. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie spodziewałam się gość o tej porze. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Nialla z gitarą w ręku.
*rozmowa z Niallem*
Natalie: Co Ty tu robisz? Myślałam, że ostatnie chwile spędzisz ze swoją nową dziewczyną. - powiedziałam z ironią, sama nie wiem kiedy wdarła się ona do mojej wypowiedzi.
Niall: Przed wyjazdem muszę Ci coś powiedzieć. Możesz mnie za to znienawidzić, ale jeśli tego nie zrobię będę
Natalie: Trochę zaczynam się bać. Po co Ci gitara?
Niall: Tylko przez śpiew będę na tyle odważny, by powiedzieć Ci to co czuję, więc usiądź i po prostu posłuchaj.
Zrobiłam jak kazał. Usiadłam na schodach przed drzwiami do mojego domu. Niall zaczął grać, a ja starałam się każde wyśpiewane słowo tłumaczyć sobie w myślach, by wiedzieć co chciał mi konkretnie przekazać.

Cóż,opowiem wam historię O dziewczynie i chłopaku On zakochał się w swojej przyjaciółce Kiedy ona jest w pobliżu, nie czuje niczego poza radością Ale ona została już zraniona i to uczyniło ją ślepą  Nigdy nie byłaby w stanie uwierzyć, że miłość mogłaby ją dobrze potraktować Ale czy wiedziałaś, że cię kocham? Czy byłaś nieświadoma? Jesteś uśmiechem na mojej twarzy A ja nigdzie się nie wybieram Jestem tutaj po to, by uczynić cię szczęśliwą, jestem tutaj po to, by widzieć cię uśmiechającą się Chciałem ci to powiedzieć od dłuższego czasu  Kto sprawi, że się zakochasz? Wiem, że mur otacza drogę do twego serca Wcale nie będziesz się bać, oh moja droga Ale nie możesz latać, dopóki Nie możesz latać, dopóki się nie zakochasz  Cóż, mogę powiedzieć, że boisz się, co to może uczynić Bo mamy taką wspaniałą przyjaźń i nie chcesz jej stracić Cóż, ja też nie chcę jej stracić Nie sądzę, że mogę po prostu siedzieć, gdy cierpisz, kochanie Chodź, weź mnie za rękę Czy wiedziałaś, że jesteś aniołem? Który zapomniał, jak latać Czy wiesz, że widok ciebie płaczącej za każdym razem łamie mi serce? Bo wiem, że za każdym razem, gdy on popełnia błąd, zanika część ciebie, jestem ramieniem, na którym możesz się wypłakać I mam nadzieję, że do czasu, gdy skończę tę piosenkę, zdam sobie sprawę.

Kiedy skończył otarł łzy. Podszedł do mnie na tyle blisko, że nasze nosy się prawie stykały. Nieustannie zmniejszał odległość między naszymi ustami.
Natalie: Dość. - odepchnęłam go. - Co to wszystko ma znaczyć?
Niall: Przepraszam, ja nie powinienem był. - zrobił kilka kroków w tył.
Natalie: Jasne, że nie powinieneś. Nigdy nie dawałam Ci powodów byś myślał, że czuję do Ciebie coś więcej. Jesteś moim przyjacielem i jesteś dla mnie ważny, ale nic więcej.
Niall: Nie mogłem tego dusić w sobie. 
Natalie: Super, że pomyślałeś o mnie lub Harry, Czy nawet o Kate! - krzyczałam. - Co do Kate, to co Wasz związek był dla jaj?
Niall: Nie ja po prostu czułem się samotny. Zgodziłem się z nią być, ale uprzedziłem, że nie wiem czy poczuje do niej coś więcej. Ech, to skomplikowane..
Natalie: Wiesz, myślę że sam nie wiesz czego w życiu chcesz. Zastanów się i wtedy do mnie przyjdź pogadać. Weź też pod uwagę to, że jestem z Twoim PRZYJACIELEM i jestem z nim najszczęśliwszą osobą na świecie. Niall: Taaa, dopóki Cię nie zdradzi. Waz związek to fikcja, przeleci Cię i zostawi. - Tego było już za wiele. Natalie: Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Myliłam się. Szkoda że zmarnowałam czas na kogoś kto uwielbia patrzeć jak płaczę. Jeśli osiągnąłeś już to co chciałeś to możesz iść i nigdy nie wracać. Dla mnie przestałeś istnieć. Żegnaj. - weszłam do domu trzaskając drzwiami. 
Byłam totalnie zszokowana tym wszystkim. Płakałam przez dłuższy czas. Głównie przez to, że straciłam osobę, która była naprawdę dla mnie ważna. To był mój przyjaciel, tacy ludzie nie stoją na ulicy z tabliczką ''Szukam przyjaciela''. Ciężko znaleźć takich ludzi. Dlatego tak strasznie bolało mnie to co powiedział. Harremu nie chciałam na razie mówić, dałam szansę Niallowi, żeby powiedział mu o całym zajściu. Albo zachowa resztki godności albo okaże się tchórzem, nie wiem czego się po nim spodziewać. Był moim przyjacielem, ale widocznie nic o nim nie widziałam. ,,Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało, przecież on był moim przyjacielem. No właśnie BYŁ.'' - pomyślałam i pokrótce udało mi się zasnąć.



przepraszam, że nie dotrzymałam terminu,  
ale tyle się ostatnio dzieje, świąteczne zamieszanie etc. 
liczę, że Wam się spodoba i będziecie nadal u wchodzić. 
korzystając z okazji chciałam wszystkim moim czytelnikom życzyć:
wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, cierpliwości, 
byście zawsze byli sobą, żebyście się szczęśliwie zakochali i zawsze mieli wenę.

NIE ZAPOMINAJCIE O MOIM DRUGIM BLOGU,

KTÓRY PROWADZĘ Z CUDOWNĄ KAROLINKĄ, 
KTÓRĄ SERDECZNIE POZDRAWIAM! :*


nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział, postaram się nadrobić zaległości
ale wiecie jak to jest...no to see you soon

xoxo

sobota, 23 marca 2013

first time (+18)

18 marca 2013
Nasz ostatni dzień, tutaj w Sopocie. Trochę żałuję, ale stęskniłam się za szkołą i znajomymi. Ale przydał mi się ten wyjazd, naprawdę, chwila oderwania się od ciągłego pośpiechu. Nadrobiłam rodzinne zaległości, spędziłam dużo czasu z dziadkami i Harrym. Babcia już czuje się dobrze, co naprawdę napawa mnie optymizmem. Lecz z moim chłopakiem coś było nie tak.. Od wczorajszego wieczora Harry zachowywał się dość nieswojo, nie mógł znaleźć sobie miejsca, był jakby nieobecny. Próbowałam dowiedzieć się o co chodzi, czy coś się stało ale unikał odpowiedzi.
Dzisiaj obudziłam się o 11. Harry jeszcze spał. Nie chciałam go budzić, więc wstałam i poszłam do kuchni. Za oknem można było dostrzec piękną pogodę. Postanowiłam iść trochę pobiegać, bo dawno tego nie robiłam. Założyłam odpowiednie ubrania i opuściłam hotelowy pokój. Ciepły wiatr rozwiewał moje włosy. Zapach morskiej bryzy wywołał uśmiech na mojej twarzy. Włożyłam słuchawki do uszu i przyspieszyłam kroku. Bieganie zawsze mnie odprężało, więc i tym razem tak było. Po 12 wróciłam do hotelu. Harrego nie było, zostawił mi kartkę, że musiał wyjść i że zobaczymy się wieczorem. Przyjęłam to do wiadomości i poszłam wziąć prysznic. Następnie podeszłam do szafy i wybrałam odpowiednie ciuchy.  Wróciłam do łazienki, założyłam przyniesione cuchy i rozczesałam włosy. Postanowiłam pojechać do dziadków na obiad, by spędzić z nimi te ostatnie chwile razem. Koło 14 opuściłam hotel i udałam się w stronę babcinego domu. Na miejscu oboje przywitali mnie mocnymi uściskami. Pomogłam im w przygotowaniu obiadu i usiedliśmy przy stoliku w ogrodzie. Rozmawialiśmy, wspominaliśmy i śmialiśmy się. Dobrze było widzieć ich takich. Naprawdę! W pewnym momencie weszliśmy na temat Harrego. Ewidentnie coś było nie tak, bo oboje byli wtedy spięci. Plątali się w odpowiedziach i takie tam. W końcu sprytnie zakończyli temat mojego chłopaka. Później oglądaliśmy jeszcze stare zdjęcia i piliśmy kompot truskawkowy. Około 17 zaczęłam się zbierać, bo na 19 byłam umówiona z Harrym na randkę. Była to chyba pierwsza nasza oficjalna randka, która tak nazwaliśmy. Wcześniej traktowaliśmy to jako spotkania i tak też to nazywaliśmy. Pożegnałam się z nimi i umówiłam się na następny dzień. Koniecznie chcieli nas jutro odwieźć na lotnisko. Wróciłam do hotelu, by przebrać się w coś ładnego na naszą pierwszą randkę i poczekać na Harrego. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam rozsypane płatki róż na podłodze. Podążałam wzdłuż wyznaczonej ścieżki i doszłam do okna balkonowego. Otworzyłam je i wyszłam na taras. Na stoliku leżały zapalone świeczki ułożone na kształt serca. W środku leżał liścik. Zabrałam go i przeczytałam. ,,Zagramy w grę ZNAJDŹ MNIE. Kolejna wskazówka - szukaj zielonej butelki przy schodach prowadzących na plażę, w środku masz kolejny liścik.'' Czułam się jak w jakimś filmie, nie spodziewałam się czegoś takiego po Harry'm Styles'ie. Byłam bardzo mile zaskoczona. 
Szybko pobiegłam do szafy, wyciągnęłam z niej sukienkę, którą chwilę po tym miałam już na sobie. Zabrałam torebkę, do której wsadziłam portfel, kluczę i cudowny liścik. Opuściłam hotelowy pokój i skierowałam się w stronę plaży. Gdy doszłam do schodów od razu zobaczyłam wspomnianą butelkę. Podbiegłam do niej i z ciekawością wyjęłam kolejny liścik. ,,By marzenia się spełniły trzeba im czasem trochę pomóc. Jak myślisz gdzie jestem?'' W momencie gdy przeczytałam to pytanie do oczu napłynęły mi łzy szczęścia i wzruszenia. Zdałam sobie sprawę, gdzie jest. Wszystko było jak w bajce. Ocierając łzy szczęścia z uśmiechem na twarzy skierowałam się w stronę domku na plaży, tego z mojego dzieciństwa, który pokazywałam Hazzie. Choć nie wiedziałam czego mam się tam spodziewać to nie bałam się i byłam dobrej myśli. Z podniesioną głową podążałam brzegiem morza. Zimna woda co jakiś czas zalewała moje stopy. Starałam się łapać każdą ulotną chwilę, by nacieszyć się nimi wystarczająco, by nie tęsknić za bardzo gdy stąd wyjadę. Gdy byłam już blisko wyznaczonego miejsca zauważyłam Harrego. Stał i wpatrywał się w morze. Podbiegłam do niego i pocałowałam go na przywitanie.
*rozmowa z Harrym*
N: Stęskniłam się za Tobą.
H: Ja za Tobą też, ale mam dla Ciebie niespodziankę.

N: Spodziewałam się, że coś kombinujesz. Co to za niespodzianka?
H: Kupiłem dom, o którym zawsze marzyłaś. - wskazał palcem na posiadłość znajdującą się za nami. 
N: Harry?! - zapytałam zdezorientowana. - Jak to kupiłeś?
H: Normalnie dla Ciebie. Chciałem dać Ci coś wyjątkowego! Ale to nie koniec niespodzianki...
N: Masz dla mnie coś jeszcze? - zapytałam z lekkim przerażeniem.

H: Dowiesz się w swoim czasie.
Po tych słowach usiedliśmy na zimnym piasku a ja wtuliłam się w mojego chłopaka. Rozmawialiśmy trochę. Koło 21 postanowiliśmy się zebrać. Gdy doszliśmy do drzwi naszego nowego domu Harry wziął mnie na ręce.
N: Co Ty robisz wariacie?
H: No wiesz skoro to nasz nowy dom to..powinienem przenieść Cię przez próg.
Oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Gdy weszliśmy do środka nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Było tak przytulnie, czysto i domowo. Na ścianach wisiały ramki z naszymi zdjęciami. Zauważyłam też kilka rzeczy z domu moich dziadków, które jak myślałam po mojej wyprowadzce wylądowały na śmietniku. Myliłam się. Czułam się jak w swoim prawdziwym domu. Harry złapał mnie za rękę i zaprowadził mnie do salonu. Na stoliku stała butelka wina i dwie lampki. Oprócz tego stół był nakryty do kolacji.
N: Ugotowałeś coś dla mnie? Przecież tego nie lubisz.

H: Gotowanie dla Ciebie nie jest takie straszne. - powiedział i gestem ręki zaprosił mnie do stołu.
Po zjedzeniu posiłku wyniosłam brudne naczynia do kuchni, a Harry w tym czasie napalił w kominku. Gdy wróciłam zobaczyłam go siedzącego na kanapie. Usiadłam obok niego, a on nalał nam wina. Rozmawialiśmy i nie wiadomo kiedy zaczęliśmy się całować. Coraz namiętniej i zachłanniej. Z kanapy przenieśliśmy się na podłogę. Wiedziałam ku czemu to wszystko zmierza, ale chciałam tego. Nigdy nie byłam czegoś bardziej pewna jak tego, że to właśnie z Harrym chcę przeżyć swój pierwszy raz. Mimo to bałam się. Bałam się że go rozczaruję. Jednak nie miałam za wiele czasu, by o tym myśleć. Wszystko działo się w zawrotnym tempie. Harry zabrał mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie na miękkim łóżku i odsunął się odrobinę.
H: Chcesz tego?
Nic mu nie odpowiedziałam tylko złapałam za koszulę i przyciągnęłam do siebie. Harry powoli rozsunął suwak mojej sukienki i delikatnie zsunął jedno ramiączko. Ja nie pozostałam mu dłużna i szybkim ruchem rozpięłam guziki od jego koszuli. Po chwili oboje w samej bieliźnie leżeliśmy w łóżku. Harry był bardzo delikatny.
N: Musisz coś wiedzieć. - zaczęłam nieśmiało.

H: Co takiego skarbie?
N: Bo ja...ja tego nie robiłam wcześniej.

H: Nic nie szkodzi, nie martw się tym.
Subtelnym ruchem odpiął mój stanik. Widać miał w tym wprawę, bo udało mu się to już pierwszym razem. Ja sama mam czasem z tym problem, ale on sobie poradził od razu. Ani przez chwilę nie czułam się źle. Muskałam ustami jego tors. Opuszkami palców dotykałam każdego z jego tatuaży. On całował mnie po szyi, zjeżdżając coraz niżej. Zatrzymał się przy pępku i delikatnym ruchem zdjął dolną część mojej bielizny. Zaczął pieścić językiem dopiero co odkrytą część ciała. Jęczałam przy tym nieustannie. Ale sprawiało mi to nieopisaną przyjemność. Co chwilę wkładał palce w moją pochwę, przez co krzyczałam najgłośniej jak potrafiłam. Nigdy nie było mi tak dobrze. Gdy skończył postanowiłam mu się zrewanżować. Ściągnęłam jego bokserki i złapałam jego przyjaciela do ręki. Następnie Harry obrócił mnie tak, że znowu byłam na dole. Wplotłam moje zimne dłonie w jego brązowe loki, a on złapał mnie za biodra i przysunął do siebie. Odchyliłam głowę w tył i wydałam z siebie ciche westchnienie. Następnie Harry powoli rozchylił moje nogi i delikatnie wszedł we mnie. Bolało, ale nie zwracałam na to uwagi. Zatapiałam się w chwili namiętności do tego stopnia, że nie myślałam o bólu. Doszliśmy w tym samym momencie. Oboje opadliśmy ze zmęczenia. Wtuliłam się w tors mojego chłopaka, na tyle że słyszałam jak bije jego serce.
H: Byłaś cudowna.
N: Ty też, dziękuję. 

Następnie Harry pocałował mnie w czoło i chwilę po tym zasnął. Nie dziwię mu się, też byłam padnięta. Jednocześnie byłam szczęśliwa i pełna pozytywnych emocji. Bałam się pierwszego razu, ale teraz jestem z niego zadowolona. Leżałam jeszcze przez chwilę wsłuchując się w rytm jego serca. To była czysta rozkosz dla moich uszu. Czułam się tak bezpiecznie w jego ramionach. Cały ten dzień pokazał mi jak silny związek tworzymy. Teraz już nie bałam się o nas, gdy Harry będzie w trasie. Jesteśmy jednością. I nic nas nie zniszczy. Byłam tak pochłonięta rozmyśleniami o nas, że nawet nie wiem kiedy zasnęłam..

jedyne co chcę powiedzieć to: przepraszam

za nieobecność, za brak talentu do pisania i 

za koszmary, które będziecie mieć po tym imaginie :D

termin kolejnej notki wstawię w aktualnościach niedługo, 
więc sprawdzajcie co jakiś czas tą zakładkę 

http://welcometo1dsworld.blogspot.com/

xoxo

niedziela, 17 marca 2013

OGŁOSZENIE

Witam Was w ten piękny, słoneczny dzień.
Chciałam Was poinformować o pojawieniu się nowej zakładki po prawej stronie pod obrazkiem - AKTUALNOŚCI. Będę tam pisać kiedy dodam rozdziały etc., więc bądźcie czujni! 
i nie zapominamy odwiedzić bloga, którego prowadzę z Karoliną:
http://welcometo1dsworld.blogspot.com/
jestem też na ask'u w razie pytań, bo mi się nudzi! http://ask.fm/nieznananazwa PYTAJCIE PYTAJCIE PYTAJCIE, bo umieram z nudów!
love you all, xoxo

sobota, 16 marca 2013

back to childhood

3 MARCA 2013
Uwielbiam to miejsce i wspomnienia z nim związane. Zapach powietrza przypomina o beztroskich chwilach z dzieciństwa, kiedy największym zmartwieniem było to czy zdążysz na dobranockę. Tutaj wszystko było inne, ludzie byli jakby szczęśliwszy i spokojniejsi. Nie było pośpiechu, liczyło się to by łapać chwilę taką jaką jest.  Tak też robiliśmy. Razem z Harrym staraliśmy się wykorzystać każdą wspólnie spędzoną chwilę na sto procent. Po opuszczeniu przez babcie szpitala spędzaliśmy z nią bardzo dużo czasu, było jak za starych dawnych czasów. Harry też się jakoś zaaklimatyzował w tej całej sytuacji. Dzisiaj obudziłam się o 10.00, przetarłam oczy i rozejrzałam się po hotelowym pokoju. Harrego w nim nie było co lekko mnie zdziwiło. Szybko zerwałam się z łóżka i weszłam do kuchni. Na stoliku leżało przyrządzone wcześniej przez mojego chłopaka śniadanie i karteczka. ,,Twój dziadek dzwonił do Ciebie rano, spałaś więc odebrałem. Prosił żebym zrobił zakupy, bo dzisiaj przychodzą do nich jacyś goście. Nie mogłem mu odmówić. Śniadanie leży obok, mam nadzieje, że będzie Ci smakowało, bo bardzo się starałem. Będę do 12.00, kocham Cię mocno, Twój Harry.'' Byłam z niego taka dumna i jednocześnie tak szczęśliwa, że na niego trafiłam w życiu. Skonsumowałam posiłek i poszłam się ubrać. Swoją drogą jak na zdolności Styles'a śniadanie było wyśmienite. Wyciągnęłam z szafy ciuchy i poszłam się przebrać do łazienki. Po zakończeniu tej czynności zaścieliłam łóżko i włączyłam telewizor. Obejrzałam powtórkę X-Factor. Później nudziło mi się niesamowicie, więc zabrałam torebkę i postanowiłam pojechać do dziadków. Gdy dotarłam na miejsce zobaczyłam przed domem babcie i dziadka przytulających się. Byli dla mnie niezaprzeczalnym wzorem do naśladowanie i dowodem na istnienie prawdziwej nieprzemijającej miłości jednocześnie. Podeszłam do nich i przywitałam się z nimi. Nagle w drzwiach wejściowych pojawił się Harry. Przymrużając oczy posłałam mu wielki uśmiech.Wszyscy udaliśmy się do ogrodu, a babcia poczęstowała nas swoimi wypiekami. Po godzinie gawędzenia zaczęliśmy się zbierać do hotelu. Babcia powiedziała, żebyśmy się nie przejmowali nimi i spędzili trochę czasu razem. Zapewniała, że czuje się już dużo lepiej, poza tym ma opiekuńczego męża, który o nią świetnie dba. Gdy protestowałam mówiąc, że to żaden problem, a czysta przyjemność spędzać czas z nimi władczym tonem rozkazała mi pokazać Harremu miasto i miejsca z dzieciństwa. Doskonale wiedziałam co miała na myśli...Domek na plaży, o którym zawsze marzyłam. Pożegnaliśmy się z nimi,a następnie z przyjemnością wykonałam jej rozkaz i pochwaliłam się mojemu chłopakowi odrobiną swego niezapomnianego dzieciństwa. Najpierw zabrałam go na ulubiony plac zabaw, na którym nawet dzisiaj czułam się jak dziecko. Kiedyś spędzałam tam całe dnie. Na wspomnienie dawnych chwil zakręciła mi się łezka w oku. Harry zauważając to mocno mnie przytulił. Następnie zabrałam go na ''obiad'' do budki z najlepszymi lodami w całym Sopocie. Dobrze było znowu poczuć ten smak. Później spacerowaliśmy po parku trzymając się za ręce. Niby takie nic, ale ja uwielbiałam te chwile kiedy każdy jego dotyk sprawiał, że przechodziły mnie dreszcze. Pod wieczór poszliśmy na plaże. Usiedliśmy na piasku przy brzegu morza. Widok zachodzącego słońca wywołał uśmiech na mojej twarzy. Swobodnie położyłam się na plecach i przymknęłam oczy. Wsłuchiwałam się w rozbijające się fale i odgłos wydawany przez mewy. Ogarnął mnie błogi spokój. Poczułam jak mój chłopak kładzie się obok mnie i czule dotyka mnie po policzku. Otworzyłam delikatnie oczy.
*rozmowa z Harrym*
N: Czemu mi się tak przyglądasz?
H: Po prostu nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś tylko moja.
N: I chcesz się przekonać muskając mnie po policzku? - zażartowałam nie odrywając od niego oczu.
H: Masz lepszy pomysł? - zapytał jakby już wiedział o co mi chodzi i z pewnym siebie wyrazem twarzy wpił się w moje usta. Uczucie temu towarzyszące jest nie do opisania, naprawdę. Siedzieliśmy jeszcze chwile wtuleni w siebie i wpatrzeni w piękny widok zachodzącego słońca. Gdy zaczęło się robić zimno postanowiliśmy wracać. Gdy opuszczaliśmy plażę usłyszałam znajomy mi głos. Obróciłam się gdy chłopak wykrzyczał moje imię, choć już wiedziałam kim o jest. Nie myliłam się. Przede mną stał wysoki blondyn z niebieskimi oczami, mój kuzyn i najlepszy przyjaciel z dzieciństwa w jednym - Kuba. Był dla mnie jak brat. Przywitałam się z nim mocnym uściskiem. Przedstawiłam mu Harrego. Chłopcy na powitanie uścisnęli sobie dłonie. Nagle za plecami Kuby zobaczyłam sylwetki dwóch mężczyzn. Domyśliłam się, że to kumple mojego przyjaciela - Maks i Tomek. Pech chciał, że kiedyś byłam z Maksem i rozstaliśmy się w dość wrogich stosunkach. Zdradził mnie z wydawałoby się moją ''najlepszą'' koleżanką. Oni też do nas podeszli, więc i im przedstawiłam Harrego tym razem wyraźnie zaznaczając, że jest moim chłopakiem. Rozmawialiśmy chwilę po czym chłopcy zaproponowali nam żebyśmy razem z nimi poszli dzisiaj na domówkę do ich znajomego. Nie za bardzo miałam ochotę na zabawę, wolałam spędzić ten czas tylko z Harrym. Nie czekając na reakcję mojego ukochanego powiedziałam im, że mamy inne plany na wieczór. Pożegnaliśmy się i Kuba razem z kumplami odeszli.
H: To jakie plany mamy na wieczór, o których nic mi nie wiadomo? - zapytał uśmiechając się tajemniczo.
N: Chcę Ci jeszcze coś pokazać. - powiedziałam i złapałam go za rękę.
Wróciliśmy na plażę, gdzie skierowaliśmy się w stronę domku, o którym wcześniej myślała babcia. Gdy doszliśmy na miejsce Harry był nieco zmieszany.
N: Już Ci tłumaczę. - powiedziałam widząc jego zdezorientowanie. - To jest najważniejsze dla mnie miejsce. Zawsze jak byłam dzieckiem i chciałam pobyć sama przychodziłam tu, siadałam na schodach prowadzących do domu i patrzyłam na morze. To przynosiło mi ukojenie. Nikt nie wie o tym, że tu przychodziłam, poza babcią. Gdy byłam mała marzyłam żeby kiedyś tu zamieszkać, albo choć spędzić jeden dzień w tym miejscu.
H: Cieszę się, że mnie tu przyprowadziłaś. To wiele dla mnie znaczy. - powiedział po czym mocno mnie pocałował.
Siedzieliśmy na tych schodach i milczeliśmy przez dobre 30 minut. Wsłuchiwaliśmy się w ciszę, która tutaj była nadzwyczaj piękna. Harry zauważając, że jest mi zimno oddał mi swoją bluzę. Ubrałam ją natychmiast.
H: Zdecydowanie lepiej w niej wyglądasz niż ja. - powiedział i mocno mnie przytulił. - Zbierajmy się już, co?
N: Jasne, chodźmy.
Wróciliśmy do hotelu koło 20. To był naprawdę przyjemny dzień i dość emocjonalny przynajmniej dla mnie. Wspomnienia zawsze tak na mnie działały. Później obejrzeliśmy film i poszliśmy spać.



pisane bez weny...z którą ostatnio nie mogę się dogadać.
mam nadzieje, że Wam się spodoba.
xoxo

niedziela, 10 marca 2013

this is too good to be true

28 LUTEGO 2013
Dni bez Harrego strasznie mi się dłużyły. Nie mogłam usiedzieć w miejscu, a gdy usiłowałam coś robić nie mogłam się skupić. Pocieszający jest jednak fakt, że nie tęskniłam za nim, tak bardzo jak myślałam, że będę. Rozmawialiśmy codziennie, co sprawiało, że czułam jego obecność. Każda nasza konwersacja była dla mnie ważna, nawet te które trwały niecałe 3 minuty. Ostatnio miałam sporo czasu na naukę, nadrobienie zaległości w szkolę i zintegrowanie się z moją grupą taneczną. Wstyd się przyznać, ale wcześniej nie potrafiłam nawet powiedzieć kto jak ma na imię. Był jeden wyjątek - Annie. Z nią zazwyczaj rozmawiałam w szatni i spędzałam najwięcej czasu. Jednak poza treningami się nie spotykałyśmy. To właśnie z nią teraz miałam okazję poznać się dużo lepiej. W ogóle cała moja grupa taneczna przy bliższym poznaniu jest fajna. Tworzymy naprawdę zgraną paczkę. Każdy z nas jest inny i wprowadza coś swojego do całego zespołu. Z Kate też ostatnio nadrobiłam wszystkie zaległości. Spotykałyśmy się prawie codziennie. Tak jak za starych dobrych czasów. Oby dwie tego potrzebowałyśmy. Wygadałyśmy się sobie, powspominałyśmy stare dobre czasy. Wszystko toczyło się naprawdę dobrze. Wczoraj gdy układałam się do snu zadzwonił Harry i oznajmił mi, że wracają w nocy i już jutro się zobaczymy. Bardzo ucieszyła mnie ta nowina. Pomyślałam: ,,Jest zbyt pięknie, żeby było prawdziwie.'' I wykrakałam...
Rano obudziłam się dość wcześnie. Za oknem świeciło słońce. Była sobota, więc mogłam odpocząć po pracowitym tygodniu. I przede wszystkim spędzić cały dzień z moim chłopakiem, za którym porządnie się stęskniłam. Przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. Była 8:49. Przeciągnęłam się jeszcze kilka razy i wstałam z łóżka. Włączyłam radio i podeszłam do szafy.  Wyciągnęłam ubrania i skierowałam się do łazienki., gdzie spędziłam dobre 20 minut pod prysznicem. Następnie opuściłam kabinę, założyłam przygotowane ubrania i zrobiłam lekki makijaż. Włosy podkręciłam na lokówce i pozostawiłam rozpuszczone. Pełna pozytywnej energii wróciłam do pokoju i zaścieliłam łóżko. Po wykonaniu tej czynności zeszłam na dół i zabrałam się za robienie śniadania. Włączyłam wodę na kawę i cierpliwie czekałam aż zapali się zielona kontrolna na tosterze, która sygnalizowała ich gotowość do skonsumowania. Przyrządzone śniadanie zabrałam ze sobą do salonu i włączyłam telewizor, wygodnie siadając na kanapie. Gdy spożywałam tosty zadzwonił telefon. Byłam przekonana, że to Harry, ale się myliłam dzwoniła mama. Początkowo ucieszył mnie jej telefon, ale z każdą sekundą uśmiech znikał z mojej twarzy.
*rozmowa telefoniczna z mamą*
N: No hej mamo.
M: Córeczko... - usłyszałam jej zrozpaczony głos, wiedziałam że coś jest nie tak.
N: Coś się stało? - zapytałam zdenerwowana.
M: Chodzi o babcię... - nie zdążyła dokończyć, bo jej przerwałam.
N: Co z nią?! Mamo, mów szybko! - krzyczałam do słuchawki.
M: Ona jest w szpitalu. Rano zasłabła i dziadek wezwał pogotowie. Okazało się, że to zawał. Na szczęście jej stan jest teraz stabilny, ale musi dużo wypoczywać. Lekarze chcą zatrzymać ją na kilka dni w szpitalu, żeby zrobić wszystkie badania.  - mówiła, a ja nie byłam w stanie cokolwiek jej odpowiedzieć. - Niestety my z ojcem jesteśmy teraz na delegacji i nie mamy możliwości jechać do niej, do Polski. Chciałam Cię poinformować o tym wszystkim i zapytać czy może nie chciałabyś jej odwiedzić. Bardzo ją ucieszą Twoje odwiedziny.
N: Jasne, jeszcze dzisiaj zarezerwuję sobie lot i polecę do niej. Dziękuję mamo, za informację. - powiedziałam, starając się nie dać po sobie poznać, że płaczę.
M: Przekaż babci, że razem z tatą przyjedziemy do niej za 2 tygodnie. I dbaj o nią!
N: Wszystko przekażę, a teraz wybacz ale muszę już kończyć. Trzymajcie się!
M: Pa córeczko, kocham Cię!
Rzuciłam telefon na kanapę i pobiegłam do pokoju po laptopa. Zarezerwowałam lot na 11.00. Cały czas łzy leciały mi po policzkach, tylko teraz z mniejszą częstotliwością  Ręce drżały mi strasznie. Miałam ponad godzinę na spakowanie swoich rzeczy i dotarcie na lotnisko. Od razu zabrałam się do pracy. Zapakowaną walizkę zniosłam na dół. Nagle zadzwonił telefon. Tym razem to był Harry.
*rozmowa telefoniczna z Harrym*
N: Halo? - powiedziałam drżącym głosem.
H: Kochanie? Coś się stało? - zapytał wystraszony.
N: Tak, moja babcia jest w szpitalu. Wracam na jakiś czas do Polski. Muszę się nią zająć. Przepraszam, wiem że mieliśmy się spotkać... - oznajmiłam i dałam upust kolejnym łzom.
H: Daj spokój. O której masz samolot?
N: O 11.00, dlatego nie mogę dłużej rozmawiać jeśli chcę zdążyć. Wszystko Ci wynagrodzę obiecuję. Kocham Cię. Do szybkiego zobaczenia! - powiedziałam wciskając czerwoną słuchawkę.
Zamówiona wcześniej przeze mnie taksówka właśnie podjechałam pod mój dom. Szybko zabrałam walizkę i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz. Podczas jazdy starałam się uspokoić. Mój zapas łez został wyczerpany, już nie płakałam. Gdy byliśmy na miejscu zapłaciłam taksówkarzowi i opuściłam samochód. Szybkim krokiem udałam się w stronę kasy. Odebrałam wcześniej zamówiony bilet i zapłaciłam za niego. Złapałam walizkę i pobiegłam na odprawę. Po niecałych 10 minutach zajęłam miejsce w samolocie tuż przy oknie. Nagle obok mnie usiadł zdyszany facet w kapturze. ,,Już myślałem, że nie zdążę.'' - powiedział, a ja od razu rozpoznałam jego głos. To był nie kto inny jak mój cudowny chłopak. Był tym czego teraz potrzebowałam. I chyba zdawał sobie z tego sprawę. Gdy tylko zdjął kapuzę, a ja zobaczyłam jego zielone oczy wtuliłam się mocno w niego. Dzięki niemu oderwałam się na chwilę od zmartwień. Opowiadał mi o koncertach i wszystkich śmiesznych akcjach, których razem z chłopakami był uczestnikiem. Potem zasnęłam. Obudził mnie głos stewardessy. Właśnie podchodziliśmy do lądowania. Niesamowicie się ucieszyłam, że to już. Po 30 minutach razem z Harrym siedzieliśmy wygodnie w taksówce, która wiozła nas prosto do szpitala.  Gdy tylko opuściłam samochód uderzył mnie mocny podmuch świeżego, morskiego powietrza. Tak, moja babcia mieszkała nad morzem, a konkretniej w Sopocie. Morski klimat można było wyczuć od razu. Uwielbiałam tu wracać. Harry powiedział, żebym biegła szybko do babci, a on w tym czasie zawiezie nasze rzeczy do hotelu i wróci do mnie. To niesamowite, jak ten chłopak mnie znał. Doskonale wiedział czego pragnę w danym momencie. Pocałowałam go na pożegnanie, po czym pobiegłam w stronę wejścia. Jedna z pielęgniarek podała mi numer sali, w której znajdowała się moja babcia. Przed naciśnięciem odpowiedniej klamki wzięłam głęboki oddech i weszłam do środka. Zobaczyłam dziadka trzymającego babcię za rękę. Gdy tylko mnie zobaczył od razu się uśmiechnął. Babcia spała, ale słysząc nasze powitanie otworzyła oczy. Wyglądała na dość słabą, ale czego innego się spodziewać. Zobaczyłam jak do jej oczu napływają łzy i cała moja teoria o wyczerpanym zapasie łez pękła niczym bańka mydlana. Ale tym razem płakałam ze szczęścia, że ją widzę. Ona podobnie. Przez bite 2 godziny siedziałyśmy i rozmawiałyśmy. W między czasie odwiedził babcię lekarz, który oznajmił że widzi znaczne postępy i jest dużo lepiej niż rano. Babcia wtedy powiedziała mu, że to dzięki moim odwiedzinom. Gdy lekarz opuścił salę, zostawiłam kobietę na chwile z dziadkiem, bo chciałam porozmawiać z doktorem. Powiedział mi, że najgorsze mamy za sobą. Jutro czeka ją jeszcze kilka badań, ale myśli że po południu będzie już mogła wrócić do domu. Ucieszyłam się na tą wiadomość. Gdy wracałam do babci dostałam sms'a od Harrego: ,,Jestem na miejscu, w której sali Was znajdę?'' Szybko wystukałam numer pomieszczenia, w którym leżała moja babcia i postanowiłam poczekać na niego przed drzwiami. Po kilku minutach zobaczyłam jego rozpromienioną twarz, która sprawiło że zrobiło mi się cieplej na sercu. W ręku trzymał siatkę pełną owoców, co jeszcze bardziej mnie ucieszyło.
*rozmowa z Harrym*
H: Przepraszam, że to tak długo trwało, ale już jestem.
N: Nic się nie stało. - powiedziałam po czym pocałowałam go w policzek. - Chodź poznasz moich cudownych dziadków.
Weszliśmy do sali trzymając się za ręce.
*rozmowa pomiędzy dziadkiem, babcią, Harrym, a mną*
N: Babciu, dziadku, chciałabym Wam kogoś przedstawić. To jest Harry, mój chłopak. - powiedziałam z dumą.
H: Miło mi państwa poznać. Natalie dużo mi o państwu opowiadała. - powiedział podając rękę dziadkowi. -  Mam coś dla pani. Kupiłem trochę owoców, bo zawierają wiele witamin i pozwalają szybciej wrócić do dobrej formy. Proszę. - rzekł i wyłożył zakupione smakołyki na szafkę obok łóżka.
B: Ale z pana dobry chłopak, miło mi poznać, choć wolałabym to zrobić w innych warunkach. - powiedziała uśmiechnięta staruszka.
D: Bardzo ładnie razem wyglądacie. - dodał dziadek, na co się trochę zarumieniłam. - Mam nadzieje, że zostaniecie dłużej w Sopocie i będziemy mogli razem z Harrym się lepiej poznać. - delikatnie zasugerował. Nie wiedziałam co powiedzieć, bo nie rozmawiałam z Harrym o tym. Jednak zanim zdążyłam otworzyć buzię, mój chłopak mnie uprzedził.
H: Będzie co do tego jeszcze okazja, bo planujemy zostać w Sopocie najbliższy tydzień. - powiedział obejmując mnie ręką. Popatrzyłam się na niego i przesłałam dziękujące spojrzenie. Byłam szczęśliwa. Chciałam mu tyle tu pokazać, a on dał mi taką możliwość.
B: Możecie zamieszkać u nas, jakoś się pomieścimy. - zaproponowała babcia.
N: Nie ma takiej potrzeby, zatrzymamy się w hotelu, ale będziemy Was codziennie odwiedzać. - powiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy.
Potem rozmawialiśmy jeszcze przez dwie godziny. Wieczorem razem z dziadkiem i Harrym opuściłam szpital. Pożegnaliśmy się z babcią i obiecaliśmy wrócić do niej jutro. Odwieźliśmy dziadka do domu i pojechaliśmy do hotelu. Nasz pokoik był bardzo przytulny z dużym tarasem i pięknym widokiem na morze. Zmęczona zdołałam jedynie wziąć prysznic i przebrać się w pidżamę. Położyłam się na łóżku, wtulając się w tors mojego mężczyzny.
N: Dziękuję Ci, za bycie najwspanialszą osobą z jakąkolwiek miałam w życiu do czynienia. Dzięki Tobie jestem szczęśliwa.
H: Uszczęśliwianie Cię to dla mnie czysta przyjemność. Będę to robił do końca życia, bo jesteś moją prawdziwą miłością. Też jestem szczęśliwy. Kocham Cię mała.
N: Ja Ciebie też. - powiedziałam i złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Ponownie wtuliłam głowę w jego tors i zasnęłam.

mam nadzieje, że Wam się spodoba.

nie umiem powiedzieć kiedy dodam następną część.
myślę że jakoś wtorek/środa.
po raz kolejny zapraszam Was na naszego nowego bloga: 
cholernie przyda mi się wasze wsparcie, więc liczę na Was!
xoxo.

sobota, 9 marca 2013

INFORMACJA!

Chciałam Was tylko powiadomić, że razem z Karoliną stworzyłyśmy nowego bloga. To nie znaczy, że kończę z pisaniem tutaj. Będę dodawać kolejne rozdziały tak często jak to robiłam do tej pory, czyli z 2 razy w tygodniu. Jeśli nie dotrzymam jakiegoś terminu nie martwcie się wszystko Wam wynagrodzę. Na nowym blogu będziemy pisały raczej pojedyncze historie o chłopakach 1D, nie tak jak to robimy tutaj w postaci długich opowiadań. Liczę, że będziecie tam zaglądać i nas wspierać, bo bez tego nie damy rady! Wiem, że mnie nie zawiedziecie, więc do dzieła!


http://welcometo1dsworld.blogspot.com/ zaczyna swoją działalność!

kolejny rozdział planuję dodać jutro,
więc see you soon, xoxo

piątek, 8 marca 2013

WAŻNE

Wpadłam na dość fajny pomysł i chciałabym się z Wami nim podzielić... Mianowicie POSZUKUJĘ KOGOŚ DO WSPÓŁPRACY NAD KOLEJNYM BLOGIEM Z IMAGINAMI O 1D. We dwójkę/trójkę znacznie raźniej i duużo lepiej. Myślę, że to może być ciekawe doświadczenie i świetna zabawa jednocześnie. Wszystkich zainteresowanych proszę o kontakt! Możecie pisać tu poniżej lub na pocztę : nieznananazwa@gmail.com ! Liczę na Was, xoxo

PS. wszystkim dziewczynom życzę wszystkiego co najlepsze! JESTEŚCIE PIĘKNE PAMIĘTAJCIE O TYM!

środa, 6 marca 2013

let's start the tour

20 LUTEGO 2013
Wczorajszy dzień był jednym z tych najważniejszych. Zakochałam się w swoim tatuażu, a nawet dwóch. W sumie nawet nie bolało tak bardzo. Spełniło się moje marzenie, tylko to się liczyło. Noc minęła mi bardzo przyjemnie. Dawno się tak nie wyspałam. Obudziłam się koło 10. Harry jeszcze spał. Nie mogłam od niego oderwać oczu. Wiecie to jeden z tych momentów kiedy uświadomiłam sobie, że jestem cholerną szczęściarą, a mój chłopak który śpi obok mnie jest tylko i wyłącznie mój i niezaprzeczalnie mnie kocha. Nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam mu zdjęcie. Jak będzie w trasie to to zdjęcie będzie miało dla mnie naprawdę duże znaczenie. Jednak długo nie nacieszyłam się tą chwilą, ponieważ mój chłopak otworzył swoje piękne, zielone oczy.
H: Dlaczego mi się tak przyglądasz?
N: Muszę się nacieszyć tym widokiem na zapas. Poza tym ciężko mi uwierzyć, że Cię mam i że to jawa, nie sen.
H: Wiesz mam doskonały pomysł jak Ci uświadomić to, że jestem prawdziwy. - na te słowa złożył pocałunek na moich ustach.
N: No powiem Ci, że nie do końca mnie przekonałeś. - tym razem to ja wpiłam się w jego usta. - Jakie mamy plany na dzisiaj?
H: Koncert trwa od 16 do 18. Na 20 zarezerwowałem Ci bilet do domu. - te słowa wcale nie były przyjemne dla ucha - Tak więc teraz trochę poleniuchujemy, pójdziemy do ogrodu na basen czy coś w tym stylu. Pomyślałem, że o 14 moglibyśmy iść na miasto z resztą chłopaków i zjeść obiad, masz coś przeciwko?
N: W życiu, bardzo chętnie zjem obiad w Waszym towarzystwie, w końcu nie tylko z Tobą się rozstanę na dobre kilka miesięcy. - powiedziałam, mimo wszystko uśmiechając się. Byłam prawie pewna, że pogodziłam się i oswoiłam z myślą o ich trasie koncertowej. Wszystko sobie poukładałam w głowie i było mi dobrze. Nie reagowałam już tak mocno jak wcześniej.
H: No to bardzo się cieszę. Zaraz napisze im sms'a ze szczegółami spotkania. A teraz ja pójdę zrobić nam śniadanie, a Ty czuj się jak u siebie. - powiedział i pocałował mnie w czoło.
N: Tak jest, gwiazdo! - zażartowałam, na co Harry zaczął mnie łaskotać. - Nie, dobra, skończ, przepraszam no. To się nie powtórzy. - błagałam.
H: No ja myślę, w przeciwnym razie wiesz co Cię czeka mała.
N: Idź już po to śniadanie, bo mój brzuch się niecierpliwi. Ja w tym czasie się przebiorę i spotkamy się w ogrodzie.
H: Dobrze, tylko ubierz strój kąpielowy. No wiesz tak na wszelki wypadek, gdybyś wpadła do wody czy coś. - powiedział śmiejąc się i opuścił pokój.
N: Zapomnij o tym! - krzyknęłam, bo byliśmy sami w domu. Normalnie bym pewnie tego nie zrobiła. Przy jego rodzinie czułam się mniej komfortowo.
Zabrałam ciuchy, strój kąpielowy i poszłam do łazienki się przebrać. W sumie dobrze, że go zapakowałam. Bycie w związku z Harrym nauczyło mnie, aby być przygotowanym na wszystko. Taka nutka niepewności jest chyba dobra. Znaczy ja ją uwielbiałam. To było jednocześnie ekscytujące i wkurzające. Ale i tak mi to nie przeszkadzało. Po 15 minutach opuściłam łazienkę i zeszłam na dół. Harry właśnie zanosił śniadanie do ogrodu. Zapach świeżej kawy unosił się w powietrzu. Zamyśliłam się na chwilę: ,,Kurdę, nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa. W zasadzie to nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakie to uczucie jest fajne. Ale teraz czuję, że to jest to. TO JEST SZCZĘŚCIE'' - myśląc uśmiechnęłam się pod nosem. Nagle Harry wyrwał mnie z mojego transu.
H: Kochanie, śniadanie stygnie.
N: Już idę.
Szczerze nie sądziłam, że mój chłopak robi takie wspaniałe tosty. Może to zasługa domowej roboty konfitury, nie wiem. W każdym bądź razie było pyszne.
N: To ja posprzątam, a Ty jazda na górę się przebrać. - na te słowa Harry wstał od stołu i podszedł do mnie.
H: Uwielbiam jak masz nade mną władzę. - szepnął mi do ucha i pocałował w policzek.
Pozanosiłam brudne naczynie da kuchni i rozłożyłam sobie leżak w ogrodzie. Wysmarowałam ciało olejkiem, założyłam okulary przeciwsłoneczne i oddałam się relaksowi. Błogi spokój przerwał mnie plusk wody, który powstał gdy Harry wskoczył do wody.
N: Wariat! - skomentowałam.
H: Ale za to jaki kochany.
N:...i pewny siebie. - dodałam z nutką ironii.
H: No wskakuj, przecież nie będę sam się kąpał.
N: Póki co będziesz musiał, bo przez najbliższą godzinę nie mam zamiaru dotykać tej lodowatej wody.
H: Się okaże. - dodał tak cicho, że nie usłyszałam i zanurzył się pod wodę.
Po raz kolejny odpłynęłam w krainę marzeń. Nagle poczułam jakbym unosiła się w powietrzu. Z trudem otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Harrego trzymającego mnie na rękach.
N: Nawet się nie... - nie zdążyłam dokończyć, bo wylądowaliśmy oboje w wodzie.
Chlapaliśmy się, wygłupialiśmy i skakaliśmy do wody przez dobre dwie godziny. Po oswojeniu się woda była całkiem przyjemna. Po tylu wygłupach zgłodnieliśmy. O 13 opuściliśmy basen i poszliśmy się przyszykować na obiad z chłopakami. Ubrałam wybrany zestaw i zeszłam na dół, gdzie Harry już na mnie czekał. O wyznaczonej godzinie, w ustalonym miejscu spotkaliśmy się z resztą bandu. Zjedliśmy obiad i miło spędziliśmy czas słuchając dowcipów Louisa. Odniosłam delikatne wrażenie, że Niall mi się przyglądał przez cały czas. Ale pewnie tylko mi się wydawało. Po skończonym posiłku udaliśmy się na miejsce koncertu na próbę chłopaków. W sumie to był mój pierwszy raz. Wcześniej nie widziałam ich występów na żywo. Po raz kolejny uświadomiłam sobie jak wiele w moim życiu się zmieniło. Zastanawiał mnie fakt czy nadal jestem tą samą osobą co kiedyś, czy może zmieniłam się? A jeśli przeszłam metamorfozę, to na lepsze czy na gorsze? Nie znajdując odpowiedzi na te pytanie uważnie wsłuchałam się w koncert chłopaków. Miałam dość dobre miejsce na widowni, więc widziałam ich w całej okazałości. Atmosfera na koncercie była niesamowita. Tysiące światełek, śpiew fanów. Czysta magia, którą można było poczuć. Co do chłopaków to spisali się na medal. Bardzo podobało mi się ich zachowanie na scenie, byli sobą, nie musieli nikogo udawać. Cieszyli się chwilą i to było piękne. Rozpoczęcie trasy w taki sposób zwiastowało jej sukces. Po cudownym show udałam się za kulisy do chłopaków. Nie było łatwo przedrzeć się przez tłum fanów, ale podołałam temu zadaniu. Poczekałam na chłopców aż się przebiorą i pogratulowałam im świetnego występu. Potem pożegnałam się z każdym po kolei i razem z Harrym pojechaliśmy do jego domu po moje rzeczy. Dobrze, że nie miałam wielu bagaży, bo pewnie bym spóźniła się na samolot. Na lotnisku byliśmy o 19.45. Mieliśmy mało czasu na pożegnanie, ale ja nie potrzebowałam więcej. Nie lubiłam pożegnań i dlatego wolałam, aby to nie trwało za długo.
N: Będę tęsknić.
H: Będę dzwonił codziennie, kilka razy dziennie! Jesteś dla mnie najważniejsza nie zapominaj o tym.
N: Nigdy w życiu nie zapomnę.
H: Niedługo się zobaczymy. - na te słowa do oczu napłynęły mi łzy, po kilku minutowej walce z nimi, dałam im upust. Nie umiem czy to były łzy szczęścia czy smutku. Chyba i jedno i drugie. Szczęścia, bo miałam chłopaka, który na każdym kroku pokazywał mi jak bardzo mnie kocha. Smutku, bo musieliśmy się rozstać.
N: Będę na Ciebie czekać. Chyba muszę już iść, bo mój samolot zaraz startuje. Poza tym wiesz, że nie lubię pożegnań.
H: Kocham Cię!
N: Ja Ciebie też. Bawcie się dobrze z chłopakami na kolejnych koncertach. Ucałuj ich jeszcze raz ode mnie.
H: Dobrze. - na te słowa złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Widziałam, że jemu też jest ciężko, dlatego jak najszybciej chciałam udać się w stronę samolotu. Zabrałam walizkę i ruszyłam przed siebie. Słyszałam jak mój chłopak krzyczał, że mnie kocha, ale nie odwracałam się, bo bałam się że nie będę na tyle silna, aby wsiąść do samolotu. Dopiero gdy doszłam do bramek, odwróciłam się, pomachałam mu i bezdźwięcznie powiedziałam ,,Kocham Cię''. Chyba zrozumiał, bo krzycząc odpowiedział ,,Ja Ciebie też.''. Posłałam mu buziaka i znikłam za rogiem. Gdy już go nie było w zasięgu mojego wzroku łzy zaczęły mi płynąć strumieniami. Wsiadając do samolotu wzięłam kilka głębokich oddechów i otarłam łzy. Gdy wystartowaliśmy dostałam sms'a od Harrego: ,,Już tęsknie!'' Tym razem zamiast płakać uśmiechnęłam się szeroko do siebie. Po wymienieniu z moim chłopakiem kilku smsów usnęłam, co rzadko mi się zdarzała podczas podróży.

no i jest, przepraszam że tak późno.
pocieszające jest to, że dzisiaj miałam wenę
i mam pomysły na około 20 rozdziałów do przodu,
więc jeszcze trochę będziecie musieli się ze mną użerać!
ale i tak Was kocham!
xoxo.

niedziela, 3 marca 2013

dream come true

19 LUTEGO 2013
W nocy długo nie mogłam zasnąć. Słuchałam muzyki, obracałam się z boku na bok. Nic nie pomagało. Moje myśli zaprzątała rozłąka z Harrym. W myślach sama próbowałam się przekonać, że przesadzam i że będzie dobrze. W końcu ułożyłam sobie wszystko tak jak być powinno. Zasnęłam koło 1 w nocy. Na szczęście dzisiaj była sobota i mogłam odespać. Marzyłam, by ten dzień spędzić tylko z Harrym. Gdy wstałam pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na telefon. Była 11:05. Miałam 5 nieodebranych połączeń i 2 sms'y od Harrego. Faktycznie wczoraj wyciszyłam telefon. Wystraszona, że coś się stało, a ja sobie spałam w najlepsze pośpiesznie odczytałam sms'y. Treść pierwszego brzmiała: ,,Rezerwuję sobie Ciebie na cały dzisiejszy dzień. Mam nadzieje, że nie masz nic przeciwko?'' Natomiast drugi był jeszcze bardziej tajemniczy. ,,Wyjeżdżamy na całe dwa dni z miasta. Zabierz sobie jakieś rzeczy na zmianę, ponieważ wrócimy dopiero 21 lutego. Będę u Ciebie o 12, bądź gotowa. Czeka nas przygoda życia, dosłownie. Kocham Cię, Twój Harry!'' Po przeczytaniu wiadomości nie wiedziałam czy to sen czy już jawa. Byłam zaspana i nie rozumiałam za bardzo treści obu sms'ów. Ale to cały Harry. Przez 5 minut siedziałam na łóżku, szczypiąc się w rękę, aby upewnić się, że to dzieje się naprawdę. Później uświadomiłam sobie, że mam bardzo mało czasu. Nie za bardzo wiedziałam co zabrać, gdyż mój chłopak nie raczył mnie o poinformować o tym dokąd jedziemy. Wyciągnęłam mała walizkę z szafy i spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy. Miałam 20 minut na wzięcie prysznica, ubranie się i śniadanie. ,,Super!'' - pomyślałam robiąc niezadowoloną minę. ,,Ciekawe co ten chłopak znowu wymyślił?!'' - myśląc mimowolnie się uśmiechnęłam. Skierowałam się do łazienki, gdzie zrelaksowałam się biorąc prysznic. Później ubrałam się w przygotowane ubrania i spięłam włosy w niedbałego kucyka. Wróciłam do pokoju, zabrałam walizkę, torebkę i zeszłam na dół. Nie zdążyłam nawet zjeść śniadanie, bo w czasie gdy otwierałam lodówkę usłyszałam dzwonek do drzwi. ,,Otwarte'' - zawołałam, sięgając po zielone jabłko. W drzwiach stał nie kto inny jak Harry.
*rozmowa z Harrym*
H: Hej kochanie, gotowa?
N: Nie jestem gotowa, bo nie wiem na co niby mam być gotowa. Znowu mi nic nie mówisz.
H: Oj nie złość się, złość piękności szkodzi. Wszystkiego się dowiesz w odpowiednim czasie. Zaufaj mi.
N: Nie mam innego wyjścia. - pokazałam mu język i podeszłam do niego. On mocno mnie przytulił i pocałował w policzek.
Harry zabrał moją walizkę i wyszliśmy z domu, po czym zajęliśmy miejsca w samochodzie. Cała podróż trwała jakieś 3 godziny.
H: No to jesteśmy, witaj w Cheshire.
N: Co?! Łał, nie spodziewałam się, że jedziemy do Twojego rodzinnego miasteczka. Czemu mi nie powiedziałeś?
H: Nie byłoby niespodzianki.
N: I że niby zaraz poznam Twoją mamę, ojczyma i siostrę?
H: Dokładnie tak.
N: Nie lubię Cię. - powiedziałam śmiejąc się. - Masz mi mówić o takich niespodziankach następnym razem. Ale jestem bardzo szczęśliwa, że mnie tu zabrałeś. Chętnie poznam Twoją rodzinę. Choć nie ukrywam trochę strach mnie obleciał. 
H: Będzie dobrze. Chodźmy. - powiedział, po czym czule mnie pocałował.
Wysiedliśmy z auta i trzymając się za ręce udaliśmy się w stronę drzwi wejściowych. W progu przywitała nas mama Harrego. Bardzo radosna i sympatyczna kobieta. Jak na swój wiek trzymała się nadzwyczaj dobrze. Już wiem po kim mam takiego przystojnego chłopaka. Kobieta zaprosiła nas do środka, po czym wyściskała Harrego jak małego chłopca. W pewnym momencie do holu weszła reszta rodziny. Widać, że stęsknili się za Harrym, bo przez dobre 10 minut nie wypuszczali go z uścisków. Potem wszyscy spojrzeli na mnie, nie wiedziałam co powiedzieć. 
H: A tak...Chciałbym Wam kogoś przedstawić. To jest Natalie, miłość mojego życia. Mam nadzieje, że się polubicie. 
Mama Harrego: Dużo o Tobie słyszałam. Musisz być naprawdę wyjątkową dziewczyną, bo Harry zwykle nie przedstawiał nam swoich wybranek. Cieszę się, że mogę Cię poznać. Pewnie jesteście głodni, co?
N: Mi też bardzo miło panią poznać. Właściwie to...
H: Właściwie to zostawimy swoje rzeczy i pójdziemy zwiedzić miasto. - wtrącił się Harry. ,,Kolejna z jego niespodzianek'' - pomyślałam. 
Gdy Harry poszedł po nasze bagaże ja rozmawiałam z jego rodziną. Gemma - siostra mojego chłopaka chyba mnie polubiła. Jest tak samo nienormalna jak Harry. Oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa. Jego ojczym wypytywał mnie o plany na przyszłość, a mama o to jak się poznaliśmy. Gdy już udzieliłam wszystkich odpowiedzi Harry pokazał mi mój pokój. Zostawiliśmy bagaże i udaliśmy się na miasto. Urok tej miejscowości w godzinach wieczornych był niesamowity. Spacerowaliśmy między sklepikami, aż w końcu Harry zatrzymał się pod studiem tatuażu. Zawsze marzyłam o wytatuowaniu sobie jakiegoś napisu na karku albo na odcinku krzyżowym kręgosłupa. Ale to było jedno z tych planów, które mogły poczekać. Nie mam pojęcia skąd Harry o tym wiedział, nigdy mu nie wspominałam o tym. Chyba, że...no tak musiał rozmawiać o tym z Kate. 
N: Co my tu robimy?
H: Idziemy zaszaleć - po wypowiedzeniu tych słów szybko złapał mnie za rękę zanim zdążyłam zaprotestować. 
Bałam się, ale mimo to chciałam to zrobić. Dla towarzystwa Harry też zdecydował się na tatuaż. Konkretniej    na literkę ,,N'' na nadgarstku. Wiele to dla mnie znaczyło, wiecie tatuaż to jednak coś czego nie można tak łatwo się pozbyć, a mimo to Harry go pragnął. Za to ja nie mogłam się zdecydować. Po 30 minutach siedziałam już na fotelu, a tatuażysta dezynfekował mój kark przed zaczęciem pracy. Bolało i to bardzo. Przez cały czas Harry trzymał mnie za rękę, więc było coraz lepiej. Nie skupiałam się na bólu. Efekt końcowy był zadowalający. Byłam z siebie bardzo dumna. Napis ,,Every moment is good to change everything'' świetnie się komponował z kolorem mojej skóry. Harry wyszedł wcześniej z studia tłumacząc się, że musi coś załatwić. Korzystając z okazji zdecydowałam się jeszcze na jeden tatuaż. Postanowiłam, że ja też chce mieć na ciele coś wspólnego z nim. Wybrałam literkę ,,H'' i poprosiłam by umiejscowić ją na lewym biodrze tak aby nie wystawała spod spodni. Nie chciałam mówić o tym Harremu. Pragnęłam żeby sam to zobaczył. Nie mogłam doczekać się jego reakcji. Ale musiałam kryć się ze swoim szczęściem. Po 30 minutach spotkaliśmy się przed studiem tatuaży. Poszliśmy do restauracji i zjedliśmy kolację. Później wróciliśmy do domu. W drodze powrotnej Harry zaprosił mnie na ich pierwszy koncert otwierający ich światową trasę. Wręczył mi bilet dla VIP'ów. Koncert miał odbyć się w Derbyshire, pobliskim miasteczku.
H: Będę naprawdę szczęśliwy jeśli będziesz tam razem ze mną.
N: Jasne, że będę. To dla mnie równie ważne jak dla Ciebie. Być z Tobą, gdy spełniają się Twoje marzenia. Już nie mogę się doczekać jutra. Czyli gracie tu jeden koncert i wracamy do domu?
H: Niezupełnie. Nie wrócę z Tobą, muszę tu jeszcze zostać do 25 lutego. Potem mamy dwa dni wolnego i na pewno wtedy wracam do Ciebie. 
N: Okej, rozumiem. To Twoja praca. Poza tym to tylko kilka dni. - powiedziałam, nie dopuszczając do siebie smutku. 
Czułam, że bardziej staram się przekonać samą siebie niż jego. Chyba on też to wyczuł, bo podszedł i mocno mnie przytulił.
H: Cieszę się, że Cię mam. - po tych słowach wpiłam się w jego usta. 
Koło 22 byliśmy już na miejscu, weszliśmy do środka. Mama Harrego powitała nas ciepłym kakaem. Wiedziałam, że chce porozmawiać ze swoim synem, więc postanowiłam dać im do tego okazję i udałam się do swojego pokoju. Rozpakowałam walizkę i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Przebrałam się w pidżamę i opuściłam pomieszczenie. W drodze do pokoju spotkałam mamę Harrego, która życzyła mi kolorowych snów. Weszłam do pokoju i zobaczyłam Harrego leżącego na łóżku. Rzuciłam ubrania na krzesło.
N: Te gwiazdka, chyba Ci się pokoje pomyliły. - rzuciłam w niego poduszką, śmiejąc się.
H: Pomyślałem, że utulę Cię do snu. - powiedział zadziornie.
N: Jesteś niemożliwy. - powiedziałam i położyłam się obok niego.
Wtuliliśmy się w siebie mocno, potem przez chwilę rozmawialiśmy. Nawet nie wiem kiedy zasnęliśmy...

w sumie kończą mi się pomysły i zastanawiam się 
nad zakończeniem tej partii i rozpoczęciem nowej historii.
jeszcze nie wiem co postanowię, co myślicie?
mam nadzieje, że obecny rozdział wam się spodoba!
kolejny we wtorek/środę.
xoxo.