czwartek, 31 stycznia 2013

hard to say goodbye

30 GRUDNIA 2012
Cały tydzień spędziłam w towarzystwie babci i dziadka. Było jak za starych dobrych czasów. Niestety nadszedł czas ich wyjazdu, co bardzo przeżyłam. Płakałam całą noc. Gdy pojechałam z rodzicami odwieźć ich na lotnisko również nie mogłam pohamować łez. Na szczęście mama obiecała że na ferie pojadę do dziadków, albo oni przyjadą do nas. Ta wiadomość nieco mnie pocieszała. Gdy dojechaliśmy na lotnisko panował tam straszny chaos. W życiu nie widziałam na oczy tylu osób w jednym miejscu. Nagle zobaczyłam kilku mężczyzn w czarnych ubraniach i chłopaka w okularach przeciwsłonecznych. Pisk dziewczyn na jego widok miał taką częstotliwość, że przez cały dzień potem piszczało mi w uszach. Do samolotu dziadków mieliśmy jeszcze dwie godziny. Babcia poprosiła mnie, żebym poszła do sklepiku po wodę i coś do jedzenia.  Zrobiłam co kazałam. Stojąc w kolejce zastanawiałam się kim był ten super ktoś na obecność kogo zebrały się dzisiaj tu takie tłumy. Gdy nadeszła moja kolej poprosiłam kasjerkę o dwie butelki wody, dwa pączki i żelki. Niestety w momencie gdy chciałam zapłacić za zakupy zorientowałam się, że zapomniałam torebki z portfelem. Nie wiedziałam co zrobić. Nagle zobaczyłam jak w moim kierunku podąża tajemnicza sławna osoba. Chłopak był wysoki i miał kręcone włosy, które wystawały mu spod kaptura. Miał dość przyjazny uśmiech. Zaoferował mi pomoc i chciał zapłacić za moje zakupy. Nie zgodziłam się, ale nie przejął się tym i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć rachunek był już uregulowany. Podziękowałam mu i obiecałam oddać pieniądze, gdy tylko wrócimy do dziadków i mojej torebki. Chłopak zaoferował odprowadzenie mnie, panowała niezręczna cisza. Całe szczęście droga ze sklepiku do zajętego przez rodziców i dziadków miejsca na lotnisu nie była daleka. Poprosiłam chłopaka aby poczekał i poszłam po torebkę. Gdy się odwróciłam jego już nie było. Na ławce leżały moje zakupy a w środku była karteczka z napiem ,,Odwdzięczysz się innym razem, H.'' Uśmiechnęłam się w duchu. Wróciłam do rodziny, w oczekiwaniu na samolot dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy wspominając dawne czasy. Patrząc na rodziców widziałam, że im też ciężko żegnać się z babcią i dziadkiem. Byli szczęśliwi gdy byliśmy wszyscy razem. Ja też. Ale niestety nadeszła godzina zero. Po raz ostatni uściskałam babcie i dziadka, żegnając się z nimi. Po policzkach popłyneły mi łzy. Razem z rodzicami wróciłam do domu. Byłam strasznie zmęczona, więc poszłam się okąpać i położyłam się w łóżku. Porozmawiałam jeszcze na facebook'u z Kate, umówiłyśmy się na jutrzejszy dzień. Po rozmowie odłożyłam laptopa i założyłam słuchawki na uszy. ,,Jutro wielki dzień - SYLWESTER'' - pomyślałam i w mgnieniu oka zasnęłam.


dzisiaj krótko i mało ambitnie

zmęczenie daje się we znaki

nie wiem czy jutro coś wstawię, bo też jutro mam swój wielki dzień, 

TO JEDEN TAKI JEDYNY DZIEŃ W ŻYCIU KAŻDEGO CZŁOWIEKA

so see you soon
xoxo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz