czwartek, 31 stycznia 2013

hard to say goodbye

30 GRUDNIA 2012
Cały tydzień spędziłam w towarzystwie babci i dziadka. Było jak za starych dobrych czasów. Niestety nadszedł czas ich wyjazdu, co bardzo przeżyłam. Płakałam całą noc. Gdy pojechałam z rodzicami odwieźć ich na lotnisko również nie mogłam pohamować łez. Na szczęście mama obiecała że na ferie pojadę do dziadków, albo oni przyjadą do nas. Ta wiadomość nieco mnie pocieszała. Gdy dojechaliśmy na lotnisko panował tam straszny chaos. W życiu nie widziałam na oczy tylu osób w jednym miejscu. Nagle zobaczyłam kilku mężczyzn w czarnych ubraniach i chłopaka w okularach przeciwsłonecznych. Pisk dziewczyn na jego widok miał taką częstotliwość, że przez cały dzień potem piszczało mi w uszach. Do samolotu dziadków mieliśmy jeszcze dwie godziny. Babcia poprosiła mnie, żebym poszła do sklepiku po wodę i coś do jedzenia.  Zrobiłam co kazałam. Stojąc w kolejce zastanawiałam się kim był ten super ktoś na obecność kogo zebrały się dzisiaj tu takie tłumy. Gdy nadeszła moja kolej poprosiłam kasjerkę o dwie butelki wody, dwa pączki i żelki. Niestety w momencie gdy chciałam zapłacić za zakupy zorientowałam się, że zapomniałam torebki z portfelem. Nie wiedziałam co zrobić. Nagle zobaczyłam jak w moim kierunku podąża tajemnicza sławna osoba. Chłopak był wysoki i miał kręcone włosy, które wystawały mu spod kaptura. Miał dość przyjazny uśmiech. Zaoferował mi pomoc i chciał zapłacić za moje zakupy. Nie zgodziłam się, ale nie przejął się tym i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć rachunek był już uregulowany. Podziękowałam mu i obiecałam oddać pieniądze, gdy tylko wrócimy do dziadków i mojej torebki. Chłopak zaoferował odprowadzenie mnie, panowała niezręczna cisza. Całe szczęście droga ze sklepiku do zajętego przez rodziców i dziadków miejsca na lotnisu nie była daleka. Poprosiłam chłopaka aby poczekał i poszłam po torebkę. Gdy się odwróciłam jego już nie było. Na ławce leżały moje zakupy a w środku była karteczka z napiem ,,Odwdzięczysz się innym razem, H.'' Uśmiechnęłam się w duchu. Wróciłam do rodziny, w oczekiwaniu na samolot dużo rozmawialiśmy i się śmialiśmy wspominając dawne czasy. Patrząc na rodziców widziałam, że im też ciężko żegnać się z babcią i dziadkiem. Byli szczęśliwi gdy byliśmy wszyscy razem. Ja też. Ale niestety nadeszła godzina zero. Po raz ostatni uściskałam babcie i dziadka, żegnając się z nimi. Po policzkach popłyneły mi łzy. Razem z rodzicami wróciłam do domu. Byłam strasznie zmęczona, więc poszłam się okąpać i położyłam się w łóżku. Porozmawiałam jeszcze na facebook'u z Kate, umówiłyśmy się na jutrzejszy dzień. Po rozmowie odłożyłam laptopa i założyłam słuchawki na uszy. ,,Jutro wielki dzień - SYLWESTER'' - pomyślałam i w mgnieniu oka zasnęłam.


dzisiaj krótko i mało ambitnie

zmęczenie daje się we znaki

nie wiem czy jutro coś wstawię, bo też jutro mam swój wielki dzień, 

TO JEDEN TAKI JEDYNY DZIEŃ W ŻYCIU KAŻDEGO CZŁOWIEKA

so see you soon
xoxo.

środa, 30 stycznia 2013

nice surprise

24 GRUDNIA 2012
Przedwczorajsze zakupy z Kate były tym czego potrzebowałam, od dawna się tak dobrze nie bawiłam! Biegałysmy po sklepach jak szalone. Przymierzałyśmy wszystko co nam się podobało. Robiłyśmy głupie zdjęcia w przebieralniach. To było świetne! Szał zakupowy trwał sześć godzin. W między czasie zawitałysmy też do McDonalds po ulubione lody - McFlurry! O dziwo kupiłyśmy rewelacyjne, dość ''skromne'' sukienki, odpowiednie na domowego sylwestra. Byłyśmy zadowolone i szczęśliwe.
Moja sukienka wyglądała tak:

Sukeinka Kate natomiast tak:


Nadeszła Wigilia, ten dzień spędzałam z rodziną. Mama z tatą wspomniali coś o jakiejś niespodziance, ale jakoś wyleciało mi to z głowy. Poranek był dość ciężki. Strasznie bolała mnie głowa i byłam zmęczona mimo że wstałam koło 10. Do południa leżałam w łóżku z laptopem na kolanach, przeglądając facebook'a, wysyłając znajomym świąteczne życzenia i słuchając muzyki dla rozluźnienia. Sprawdzając poczte natknęłam się na niespodziewaną wiadomość od...tajemniczego chłopaka z czatu. Poznałam po nicku, że to on. Wysłał mi elektroniczną kartkę świąteczną z życzniami. ,,Pozytywne zaskoczenie!'' - pomyślałam uśmiechając się sama do siebie. Odwdzięczyłam się tym samym. Fakt, że o mnie pamiętał sprawiał, że uśmiech nie znikał mi z twarzy, to bylo bardzo miłe z jego strony. Znowu zaczęłam rozmyślać o tajemniczej postaci, gdyż nadal nie byłam pewna jej tożsamości.Około 13 ubrałam się w robocze ciuchy i zeszłam pomagać mamie w pieczeniu ciast. Rodzice powiadomili mnie, że wigilijna kolacja odbędzie się o 18. Zdziwiło mnie, że tak późno, ale nie skomentowałam tego. Kilka godzin później gdy już skończyłyśmy wzięłam sok marchewkowy i poszłam do swojego pokoju. Po kilku minutach mama krzyknęła z dołu, że wychodzą z tatą ale za niedługo wrócą. Miałam chwilę na oderwanie się od światecznego zamieszania. Zadzwoniła do mnie Kate, gadałyśmy dobrą godzinę. Opowiadała mi o rozmowach z Robem. Z tonu jej głosu mogłam wyczuć że jest naprawdę szczęśliwa. ,,Magia świąt, kochana! Kto wie może w nowy rok wejdziesz z przystojnym chłopakiem u boku!'' - zaśmiałam się nawiązując do sylwestra. Koło godziny 17 zaczęłam się szykować na kolację. Musiałam wybrać jakiś odpowiedni strój i dodatki. Zdecydowałam się na taki zestaw:

 Gotowa zeszłam na dół i usiadłam przed TV. Oglądałam jakiś koncert kolęd, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo więc byłam zdziwiona. Otwierając drzwi ujrzałam...MOJĄ BABCIE I DZIADKA! Nie mogłam uwierzyć, że przyjechali. Za nimi stali rodzice trzymający ich walizki i prezenty. Krzykneli ,,Niespodzianka!''. Uściskałam ich i podziękowałam. Było jak za starych dobrych czasów jak jeszcze mieszkaliśmy w Polsce. Naprawdę, rozmawiałam z babcią kilka godzin, pokazywałam jej zdjęcia itd. Cieszyłam się że zostają u nas do końca roku. Brakowało mi ich towarzystwa. Kolacja była cudowna, rodzinna i klimatyczna. Wszystko było pyszne. Prezenty bardzo trafione! Cieszyłam się jak małe dziecko. Najbardziej z albumu od dziadków ze zdjęciami z dawnych czasów, kiedy byłam mała, kiedy mieszkałam w Polsce. Oglądając je wzruszyłam się.Poza albumem dostałam jeszcze kilka innych rzeczy, mianowicie:


W nocy ze szczęścia nie mogłam spać. Postanowiła obejrzeć raz jeszcze zdjęcia z otrzymanego albumu.Nawet nie zauważyłam jak zasnęłam ze zdjęciami w ręku, to był DOBRY DZIEŃ..

myślę że na ten moment może wydawać się mało ciekawe, 
ale do prawdziwych wrażeń dojdziemy, tylko 
potrzebny jest dobry wstęp, aby rozwinięcie
i zakonczenie nie polegało na powiedzeniu sobie 
,,kocham Cię'' po kilku dniach znajomości.
it was bad day..
xoxo.

wtorek, 29 stycznia 2013

who are you, mysterious boy

22 GRUDNIA 2012
,,Wczorajsza noc była niezapomniana.'' - myślałam. Byłam strasznie podekscytowana, gdyż poznałyśmy naprawdę masę śmiesznych, dziwnych i cudownych ludzi na czacie. Z każdym rozmawiałyśmy po 10 minut, tak postanowiłyśmy. Po upływie czasu, żegnałyśmy się i zmieniałyśmy rozmówcę, Około 1 w nocy Kate zasnęła obok mnie, a ja nadal rozmawiałam na czacie. Jakoś nie miałam ochoty spać. Poznałam wielu zdolnych ludzi, których talenty przyćmiłyby niejedną gwiazdę. Koło 2 w nocy pomyślałam, ziewając - ,,Dobra, to już ostatnia osoba, z którą rozmawiam.'' Ujrzałam chłopaka w kapturze, nie za bardzo go widziałam, gdyż była noc a on nie miał włączonego żadnego światła. Jednak miałam przeczucie, że znam skąś tą osobę. Gdy usłyszałam jego głos, też wydawał się być dość znajomym. Rozmawialiśmy przez ponad godzinę, teoria z 10minutowymi rozmowami podupadła. Świetnie się dogadywaliśmy. Przedstawił się jako Harry i mieszkał na drugim końcu mojego miasta. Jednak ja nadal nie miałam pojęcia kto to jest. Rozmawialiśmy o świętach, sylwestrze i postanowieniach noworocznych. Dużo się śmailiśmy, a ja mu trochę dokuczałam zgryźliwymi tekstami, ale nie traktował tego poważnie, co mi się spodobało. Mało osób, które mnie znają potrafią rozpoznać kiedy mówie coś na poważnie, a kiedy robie sobie żarty z poważną miną. To było trochę wkurzające, że obcy człowiek tak szybko się na mnie poznał. Ale nie zwracałam na to uwagi. Było przed 4 jak skończyliśmy rozmawiać. Byłam już starsznie zmęczona i ciągle ziewałam, co wywoływało śmiech u Harrego. Wyłączając okienko rozmowy, zerknęłam na jego nick. I wtedy się wszystko wyjaśniło. Nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. ,,Nick harry_styles mógł mieć każdy'' - wmawiałam sobie. Jednak nie dawało mi to spokoju, gdyż rysy chłopaka, z którym rozmawiałam były baaardzo podobne do tych słynnego Harrego Stylsa. Głos też był dość charakterystyczny. Nie zawracając sobie więcej tym głowy, poszłam spać. Wstałam koło 10 rano. Kate nie było w pokoju, ale słyszałam jej śpiew z kabiny prysznicowej, więc się uspokoiłam. Nie wstając z łóżka, dla upewnienia włączyłam laptopa, by sprawdzić czy rozmowa z poprzedniej nocy nie była snem. NIE BYŁA. Naprawdę rozmawiałam z chłopakiem o nicku harry_styles. Coś we mnie wierzyło i chciało żeby to był on, ale pewności nie miałam. ,,Za dobrze się z nim dogadywałam, nie może być kimś sławnym. Może jeszcze kiedyś uda nam się porozmawiać, bardzo bym chciała i wtedy będę miała pewność kim jest tajemniczy chłopak.'' - myślałam. Odłożyłam laptopa, powiadomiłam Kate, że ide nam zrobić śniadanie i zeszłam do kuchni. Zapach niedawno zakupionej przez moich rodziców choinki unosił się w powietrzu. Uwielbiałam święta Bożego Narodzenia. Uwielbiałam świateczną atmosferę, oświetlone drzewka nocą, prawdziwy śnieg, prezenty i spokój im towarzyszący. Zrobiłam nam nasze ulubione kanapki i kakao. Zabrałam rzeczy na górę. Kate siedziała na łóżku trzymając w ręku laptopa. ,,Natalie!'' - zawołała. Okazało się, że chłopak, który jej się podobał - Rob - zaprosił nas na sylwestra do swojego domku nad jeziorem. Zaproszenia wysłał przez facebook'a. Od razu spodobał mi się ten pomysł, cieszyłam się z tego zaproszenia, bo ostatnie o czym marzyłam to spędzać sylwestra 2012/2013 w domu na kanapie, przed telewizorem. Zgodnie zaznaczyłyśmy ''Wezmę udział'' i rozkoszowałyśmy się pysznym śniadaniem. Rozmawiałyśmy, opowiedziałam Kate o tajemniczym chłopaku z czatu. Postanowiłyśmy zebrać się i iść do galerii w poszukiwaniu czegoś na sylwestra, nie miałyśmy dużo czasu. Założyłam rude rurki i fioletowo - białą koszulę w kratkę. Po dwóch godzinach byłyśmy już w centrum i zaczął sie zakupowy szał...

ale miałam napięty dzień, uwielbiam naszą polską 

służbę zdrowia, NAPRAWDĘ, i serdecznie 
pozdrawiam panią, która wrzuciła mnie do kałuży.
czytałam ostatnio, że naukowcy potwierdzają że 
muzyka 1D dobrze wpływa na samopoczucie 
i poprawiają pracę mózgu i powiem wam, 
że chyba działa, wczoraj miałam sprawdzian z matmy
 i napisałam go dobrze, czuje to! a nic nie umiałam, 
posłuchałam rano całej płyty i jakoś poszło. 

teraz czekam na efekty.
xoxo.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Christmas everywhere

20 GRUDNIA 2012
Wstałam koło godziny 9, wyjrzałam przed okno. ,,Okropna pogoda'' - pomyślałam. Na polu było +5 stopni, świeciło słońce, które roztapiało śnieg w ciągu mgnieniu oka. ,,Jak to możliwe, przecież mamy grudzień, święta bez śniegu to nie święta'' - myślałam. ,,Zimo, gdzie jesteś?!'' - zawołałam z oburzeniem. Dobrze, że nikogo nie było w domu, mama z tatą wybrali się na świąteczne zakupy. Lubiałam zostawać sama w domu, miałam ciszę, spokój i zero pretensji. Postanowiłam posprzątać swój pokój, a potem wybrać się do galerii handlowej po prezent świąteczny dla Kate, bo wcześniej nie miałam czasu się tym zająć. Z dość pozytywnym nastawieniem, pomimo niezadawalającej pogody zeszłam na dół do kuchni. Wstawiłam wodę na kawę i zajrzałam do lodówki, w poszukiwaniu inspiracji na śniadanie. W końcu zdecydowałam się na jajecznice na maśle, babcia mi taką zawsze robiła, jak mieszkaliśmy w Polsce. Tęskniłam za nią strasznie, ona zawsze miała dla mnie czas, potrafiła słuchać jak nikt inny i dawała złote rady! Z wspomnień wyrwał mnie dźwięk piszczącego czajnika. Zrobiłam sobie kawę zbożową, wzięłam jajecznice i poszłam usiąść do salonu. Włączyłam MTV...leciała piosenka 1D, ,,Znowu'' - powiedziałam pod nosem, dokończyłam śniadanie i poszłam na górę. Nie chciało mi się ubierać, więc zostałam w pidżamie i posprzątałam cały pokój.   Puściłam muzykę i układałam ubrania w szafie. Znalazłam swoje stare pudło ze zdjęciami, jak zwykle nie mogłam powstrzymać łez. Byłam na nich z babcią i dziadkiem w naszym starym domu. Usłyszałam, że ktoś jest w domu, szybko schowałam pudło i zeszłam zobaczyć kto to. Rodzice jak zwykle sprzeczali się o coś. Przywitałam się z nimi i wróciłam do pokoju. Wziełam czarne rurki, białą bokserkę i czerwoną marynarkę i poszłam się przebrać. Delikatnie pomalowałam oczy i nałożyłam błyszczyk. Upiełam włosy w chaotycznego kłosa, zabrałam torbę i ruszyłam przed siebie. Włożyłam słuchawki do uszów i przewinełam na piosenkę One Direction - Over again. Mogłam jej słuchać bez końca, była idealna. Znowu odleciałam do krainy marzeń. Często łapała mnie ''chwila na rozkminy''. Słuchając w kółko piosenki stwierdziłam, że może nie jestem Directionerką, ale do grupy fanów chyba się zaliczam. Różnica między tym pierwszym a drugim, dla mnie, polegała na tym że określenie pierwsze bardziej charakteryzowało szalone, bardzo oddane fanki, zdolne do wszystkiego. Fanka oznaczała bardziej spokojną osobę, lubiącą ich muzykę i szanującą ich życie prywatne. ,,Oni to muszą mieć naprawdę fajne życie, nie mają na co narzekać, cholerni farciarze!'' - pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Pogrążona w rozmyśleniach nie zauważyłam, że doszłam już na miejsce. Kilka godzin chodziłam po galerii zastanawiając się nad prezentem dla Kate, to była naprawdę trudna decyzja wybrać jeden IDEALNY prezent dla wyjątkowej osoby. Wybrałam białe, duże, nauszne słuchawki i czarną MP4, bo kiedyś wspominała, że swoją zgubiła. Wracajac do domu ciągle myślałam o chłopakach z 1D. W sumie nie spodziewałam się takiego obrotu akcji. Po przyjściu do domu zaniosłam rzeczy do pokoju i zeszłam do kuchni po ulubione ciastka zbożowe i sok marchewkowy. Zobaczyłam listcik od rodziców ,,Pojechaliśmy do SPA i na narty ze znajomymi, wracamy za kilka dni.'' ,,Ech..'' - westchnęłam. Rodzice często wyjeżdżali nie pytając mnie o zdanie czy o chęci pojechania z nimi. W sumie kilka dni spokoju to było to o czym marzyłam. Zadzwoniłam do Kate i umówiłam się z nią na wieczór. Była godzina 16, strasznie mi się nudziło. Wziełam laptopa do ręki i odruchowo wpisałam w wyszukiwarkę ,,One Direction''. Do godziny 18 oglądałam ich występy z X-Factor, analizując przy okazji każdego z chłopaków. Po analizie stwierdziłam, że to nie Louisem jestem zainteresowana, a Harrym. Poczytałam kilka plotek na jego temat co mnie odrobinę zdołowało, gdyż plotki głównie dotyczyły jego związku ze słynną Taylor Swift. Nie wiem czemu nie lubiałam tej laski, od początku pojawienia się jej na rynku muzycznym, strasznie działała mi na nerwy. Wracając do Harrego, był określany jako bezczelny, czarujący flirciarz. Patrząc na moje poprzednie wybory jeśli chodzi o chłopaków to typ wrażliwego drania był tym moim wymarzonym typem. Ciągło mnie do takich osób. Przejechałam się na tym kilka razy..Myślałam że z czasem mi minie fascynacja tego typu chłopakami, lecz jak to się mówi ,,nadzieja matką głupich''. Po chwili zdenerwowana odłożyłam laptopa i zszłam na dół. Schodząc po schodach usłyszałam dzwonek do drzwi. ,,Co za synchron.'' - pomyślałam i otworzyłam drzwi. W drzwiach stała Kate z butelką wina w ręku i ślicznie zapakowanym prezentem mikołajkowym. Przywitałam ją całusem w policzko i zaprosiłam do środka. Wymieniłyśmy się prezentami, złożyłyśmy sobie życzenia i usiadłyśmy w salonie. Okazało się że Kate też nie miała dobrego humoru. Często nasze humorzaste wieczory kończyły się albo płaczem albo świetną zabawą. Otworzyłam wino i zaczęłyśmy planować wieczór. Zadecydowałyśmy, że Kate zostanie dzisiaj u mnie na noc. Po wypiciu butelki wina, zeszłyśmy do mojej piwnicy po następną i zamówiłyśmy pizze. Pojedzone i ''wesołe'' usiadłyśmy przed laptopem... Wpadłyśmy na szalony pomyśl... Postanowiłyśmy wejść na Chatroulette, bo poznać nowych ludzi..

jakoś tak z nudów napisałam kolejną część. 
pragnę poinformować, że charakter opowiadań 
w dużej mierze zależy od mojego humoru, 

więc get ready for this and see you soon.
xoxo.

the beginning of story..

18 GRUDZIEŃ 2012
Jestem Natalie, mam 18 lat i chodzę do trzeciej klasy liceum. Mam starszą siostrę - Susan, ma męża Paula, za którym średnio przepadam. Mają cudownego sześcioletniego synka - Toma. Jest przeuroczy i bardzo ambitny jak na swój wiek. Przy nim zawsze humor mi się poprawia i znowu czuję się jak dziecko, budując z nim zamki z piasku bądź super-wystrzałowe statki kosmiczne z klocków LEGO. Mieszkam z mamą i tatą w prywatnym domu. Relacje z moimi rodzicami pozostawiają wiele do życzenia. Z tatą prawie w ogóle nie rozmawiam bo to zawsze kończy się kłótnią, a z mamą...co wieczór rozmawiamy, po pracy przychodzi do domu, siada obok mnie i rozmawiamy. Ale tak naprawdę odbiega to od rozmowy, której potrzebuje. Tematem przewodnim jest moja matura. Dla niej nic innego się nie liczy. Uważa, że uczę się za mało. Mimo że nie ma jej w domu od godziny 10 do godziny 20, bo tak pracuje, oskarża mnie o ciągłe lenistwo. Traktuje mnie jak dziecko, powtarza ciągle to samo 1546841689 razy dziennie, co jest częstym powodem naszych sprzeczek. Wracając do mojej szkoły, chodzę do najlepszego liceum w mieście, do najlepszej klasy w szkole, ale jestem raczej przeciętnym uczniem. Trzy lata temu poznałam moją obecnie najlepszą przyjaciółkę - Kate. Na początku się nie lubiałyśmy, w sumie cieżko stwierdzić czy się lubiałyśmy, bo wcale nie rozmawiałyśmy. Po pół roku zbliżyłyśmy się do siebie i tak zostało do teraz. Mówimy sobie o wszystkim, razem płaczemy, razem śmiejemy się i wspieramy na okrągło. ,,Dobrze jest mieć kogoś, dzięki komu masz świadomość, że nie jesteś sam.'' - myślałam. Kate trenuje taniec jazzowy i hip-hop, jest w tym rewelacyjna! Jestem niebieskooką blondynką. Nigdy nie zaakceptowałam swojego wyglądu do końca. Raczej go toleruje, ale nie jest mi dobrze z moim wyglądem. Kate uważa, że przesadzam. Ważę 55kg i mam 170cm wzrostu. Z charakteru jestem trudnym człowiekiem, przynajmniej dla ludzi, którzy nie znają mnie na tyle blisko. Pod twardą skorupą kryje się we mnie wrażliwa dziewczyna, pragnąca miłości która pochłonie ją na maxa i sprawi że będzie niezaprzeczalnie szczęśliwa. Ironię traktuję jako sposób na walkę z głupotą ludzką, gdy nie mam humoru nic mi nie pasuje., ale jestem zawsze ze wszystkimi szczera, mówię to co myślę. Uwielbiam siatkówkę, a od ubiegłego roku zakochałam się w snowboardzie. To jest to czego szukałam całe życie, niestety dopiero się uczę, bo ostatnio brakuje mi czasu na takie przyjemności. Zawsze pragnęłam mieć jakąś PASJĘ, wiedziałam że siatkówka jest dla mnie ważna, trenowałam w różnych klubach od gimnazjum, szybko się uczyłam i przeskakiwałam do coraz lepszych zespołów. Mimo że był to świetny sposób na odreagowanie brakowało mi czegoś. Dlatego tak bardzo uwielbiam snowboard, to jest to. Poczułam to przy pierwszym upadku na pierwszej nauce jazdy. To było niesamowite. Jestem miłośniczką filmów (m,in. ,,Step Up'' , ,,Trzy metry nad niebem'' , ,,LOL'' , ,,Titanic''), wszelkiego rodzaju seriali (,,Pamiętniki wampirów'' , ,,Dr, House'' , ,,Plotkara'' , ,,90210''). Co do muzyki...znajduje w niej ukojenie. Mam dość specyficzny gust muzyczny,  lubię wszelkiego rodzaju muzykę, ale moje serce należy do ,,smętów''. Uwielbiam muzykę, która wzrusza do łez. Moimi ulubionymi artystami solowymi są: ED SHEERAN(!), Rihanna, Emeli Sande. Co do zespołów preferuję Coldplay, The Fray, Kings of Leon. Ostatnio mam fazę na One Direction. W sumie to dziwne, słucham ich muzyki od dwóch miesięcy na okrągło, jeszcze nigdy tak nie miałam. Zazwyczaj po słuchaniu 16846 razy dziennie tej samej piosenki nudziła mi się po tygodniu, a tu już dwa miesiące i nadal? Kiedyś ich nie lubiałam. Mam dość krytyczne zdanie jeśli chodzi o hollywoodzkie gwiazdki, którym sława poprzewracała w głowie. Wkurzały mnie ciągłe plotki na temat ich związków, nowych tatuaży itd. Niecały miesiąc temu z nudów zaczełam oglądać na YouTube filmiki pt. ,,Funny moments of One Direction''. Strasznie mnie to pochłonęło, umiałam przeleżeć cały dzień w łóżku i oglądając jedno i to samo w kółko, do tego doszła masa zdjęć znalezionych w Google Images. Z samego wyglądu na początku spodobał mi się Louis, nie wiem dlaczego. Zaczełam się zastanawiać nad tym czy przypadkiem nie mam One Direction mani.

Teraz po tych dwóch miesiącach słuchania na okrągło ich piosenek nadal nie wiem czy jestem ich fanką. Zależy jak kto interpretuje to słowo. Uwielbiam ich muzykę, zawsze poprawia mi humor, ale nie czuje się Directionerką. Nie szaleje na punkcie tyłka Louisa, loków Harrego, czy dziar Zayna.  Fakt faktem są przystojni, i to bardzo. Chętnie wybrałabym się na ich koncert, ale nie jestem jedną z tych dziewczyn co rzucają im staniki na scenę, lub piszczą jak ich widzą, lub spędzają noc pod ich domem tylko po to by zdobyć autograf. Przynajmniej tak mi się wydawało. I tutaj zaczyna się moja NIESPODZIEANA przygoda z One Direction...



początki bywają trudne, liczę na wyrozumiałość,

xoxo.