niedziela, 19 maja 2013

this is the end

26 WRZEŚNIA 2014
Jechaliśmy do szpitala. Ból nasilał się coraz bardziej. Kurczowo trzymałam Harrego za rękę. Czułam, że coś jest nie tak. Do planowanego porodu miałam jeszcze dwa miesiące, to dużo. Skurcze łapały mnie zdecydowanie za często i były zbyt bolesne. Męczyłam się strasznie. Jak na złość były korki. Nagle zrobiło mi się słabo i ciemno przed oczami. Straciłam przytomność, nie wiem na jak długo, lecz po przebudzeniu się byliśmy w szpitalu. Siedziałam na wózku czując jeszcze większy ból niż wcześniej. Pielęgniarka zawiozła mnie na ostry dyżur. Lekarz podał mi tabletki uspokajające i przeciwbólowe. Nieco mi ulżyło.
- Musimy wykonać USG. - powiedział doktor poprawiając okulary na nosie.
- Doktorze, czy coś jest nie tak? - zapytałam zaniepokojona.
- Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie, przed zrobieniem badania. Proszę się uspokoić, wszystko będzie dobrze. - odpowiedział mężczyzna starając się mnie uspokoić.
***
- Panie doktorze, co się dzieje? Czuję przecież, że coś jest nie tak. - mówiłam widząc zmieszanie mojego lekarza. Ściągnął okulary i przetarł oczy. Wziął głęboki oddech.
- Pani ciąża jest zagrożona, musimy natychmiast operować. - mimowolnie napłynęły mi łzy do oczu. - Jest tylko jeden problem. Ta operacja jest bardzo ryzykowna. Dla Pani. Możliwe, że nie zdołamy uratować jednego z Was. - obniżył ton głosu. Zaszlochałam głośno. - Musi Pani podjąć decyzję, ponieważ każda sekunda w tym przypadku jest na wagę złota. Czy zawołać Pani męża? - zapytał unosząc delikatnie kąciki ust ku górze.
- Tak. - odpowiedziałam słabo przerywając głuchą ciszę.
***
- Zostawię Państwa samych i proszę pamiętać, że nie mamy dużo czasu. - powiedział doktor wychodząc z sali.
- O co chodzi? Na co nie mamy czasu? Czemu płaczesz? Coś nie tak z dzieckiem? - pytał zdezorientowany Harry.
- Harry, usiądź proszę. - powiedziałam robiąc mu miejsc obok mnie.
- Natalie, nie trzymaj mnie dłużej w niepewności. - mówił wyraźnie zdenerwowany.
- Obiecaj tylko, że nie przerwiesz mi dopóki nie skończę.
- Ale...
- Obiecaj! - podniosłam ton głosu i złapałam go za rękę.
- Dobrze, obiecuję.
- Harry, nie wiem od czego zacząć...
Rzecz w tym, że ciąża jest zagrożona. By uratować nasze dziecko potrzebna jest operacja, teraz, zaraz. Nie możemy z tym zwlekać. Lecz jest mały haczyk. - zaczęłam wyjaśniać widząc zdezorientowanie mojego męża. Zacisnęłam mocno oczy i wzięłam głęboki wdech. - Operacja jest bardzo ryzykowna, możliwe, że tylko jedno z nas wyjdzie z tego cało. - szepnęłam ocierając łzy.
- Nie, to niemożliwe. - Harry popatrzył na mnie tymi swoimi zielonymi oczami, które teraz świeciły się jak świeczki.
- Harry, ja... - zaczęłam nieśmiało. - Ja podjęłam już decyzję.
- NIE! Nie zgadzam się! - krzyczał Harry, który najwidoczniej już wiedział o co mi chodzi.
- Harry, uspokój się. - złapałam go za rękę. - Wszystko będzie dobrze. - dodałam i otarłam jego łzy. - Będę silna, nie poddam się tak łatwo. Znasz mnie. Urodzę piękną, zdrową córeczkę i będziemy szczęśliwi, rozumiesz? - mówiłam starając się przekonać samą siebie do tej racji.
- Ale Natalie...ja nie mogę Cię stracić. - szlochał Harry.
- Nie stracisz, zawsze będę o tutaj. - powiedziałam dotykając jego klatki piersiowej. - Ja chcę urodzić to dziecko, nasze dziecko. Nie mogę z niego zrezygnować, za bardzo je kocham. Dlatego jestem w stanie poświęcić siebie dla niego. I zrobię to.
- Ale... - załkał ponownie.
- Ciiiii. - szepnęłam i położyłam palec na jego ustach. - Pocałuj mnie, proszę. - na te słowa Hary nachylił się i złączył nasze usta w pocałunku. Spodziewałam się, że po raz ostatni doświadczam tego uczucia, dlatego chciałam się jak najdłużej tym nacieszyć. Słone łzy mimowolnie spływały po moich policzkach.
***
- Podjęli Państwo już decyzję? - zapytał lekarz, uchylając drzwi do sali.
- Tak. - powiedziałam widząc minę Harrego. Wiedziałam, że nie popierał mojego wyboru, ale w końcu go zaakceptuje. Kiedyś na pewno. Poza tym z tej sytuacji nie ma lepszego wyjścia. - Zgadzamy się na operację. - dodałam, łapiąc Harrego za rękę, starając się dodać mu otuchy. Widok cierpiącego Harrego sprawiał, że cierpiałam razem z nim. Jednak był cień szansy, że przeżyję. I wierzyłam w to, to dawało mi siły. Nie mogłam go zostawić, nie chciałam tego. Zawsze wyobrażałam sobie siebie za kilka lat. Szczęśliwa mama, kochająca żona. Wiecie, dom z ogródkiem, dwójka dzieci, wspierający mąż u boku, pies i te sprawy. Teraz mogłam nawet nie zobaczyć swojego dziecka. Karciłam się za taki myśli.
- Dobrze, za chwilę pielęgniarka zawiezie Panią na blok operacyjny. Wykonamy cesarskie cięcie. Odbędzie się to pod narkozą. Pójdę przygotować się do zabiegu. - powiedział lekarz kierując się w stronę wyjścia.
- Doktorze... - zaczął Harry spoglądając na niego z nadzieją.
- Panie Styles...zrobimy wszystko co  naszej mocy, by uratować pańską żonę i dziecko. - przerwał mężczyzna domyślając się o co chodzi Harremu. - Mają Państwo jeszcze chwilę.
- Natalie, obiecaj mi, że będziesz walczyć. Że wyjdziesz z tego cało i za kilka godzin się znowu zobaczymy. Że razem wychowamy nasze dziecko. - błagał Harry, gładząc mój policzek.
- Harry wiesz że nie mogę Ci tego obiecać, ale zrobię wszystko, naprawdę wszystko żeby tak też się stało. Ale wiesz, na wypadek gdyby coś poszło nie tak... Harry musisz mi obiecać, że jeśli mnie nie uratują wychowasz nasze dziecko na cudownego człowieka. Przysięgnij mi, że będziesz korzystał z życia. Być może kiedyś się zakochasz ponownie. Stworzysz prawdziwą rodzinę dla naszego dziecka. Musisz mi to obiecać, że się nie poddasz bez względu na to jak ciężko będzie. Masz wspaniałych przyjaciół przy sobie. - przerwałam widząc pielęgniarkę zmierzającą w moim kierunku.
- Jest Pani gotowa? - zapytała kobieta w białych fartuchu.
- Prawie. - odpowiedziałam i ponownie spojrzałam na mojego męża. - Obiecuję, że będę walczyć, ale Ty obiecaj mi to o co Cię proszę. - patrzyłam na niego wyczekująco.
- Obiecuję. - szepnął ocierając swoje mokre policzki.
- Jestem gotowa, możemy jechać. - odpowiedziałam, obdarzając Harrego delikatnym uśmiechem.
***
- Czy wszystko w porządku? - zapytał Harry, zrywając się ze szpitalnego krzesła widząc wybiegającą z sali operacyjnej pielęgniarkę, lecz ta zignorowała jego pytanie. Przeczesał palcami swoje włosy.
- Harry, spokojnie. Wiem że trudno Ci się opanować w tej sytuacji, ale nerwy to ostatnie czego teraz potrzebujemy. - starał uspokoić się go Niall.
- Nie, kurwa. - wykrzyknął uderzając pięścią o ścianę. - Czy Ty słyszysz co mówisz? Mam być spokojnym jak za tymi drzwiami Natalie toczy walkę o swoje życie i o życie naszego dziecka? Stoję tu bezradny i nic nie mogę zrobić. Nie mogę jej pomóc. To ja powinienem dbać o ich bezpieczeństwo. To jest...To nie może się tak skończyć. - szlochał osuwając się na podłogę.
- I nie skończy! Musisz w to wierzyć. Oni tego potrzebują, potrzebują Twojej wiary. - mówił opanowanym tonem Niall klepiąc Harrego po ramieniu.
***
- Doktorze, już po wszystkim? Proszę powiedzieć mi co z nimi? - wypytywał przerażony Harry, gdy tylko lekarz opuścił salę operacyjną.
- Ma Pan śliczną, zdrową córeczkę. Jest wcześniakiem, więc musimy zostawić ją jeszcze kilka dni na obserwacji, ale będzie dobrze. - uśmiechnął się słabo lekarz.
- Jestem ojcem! - wykrzyczał Harry, patrząc na resztę zespołu. - Doktorze, ale co... - przełknął głośno ślinę. - Co z moją żoną?
- Przykro mi, robiliśmy wszystko co w naszej mocy. Wystąpiły komplikacje, przerwanie akcji serca, nie byliśmy w stanie nic zrobić. - mówił lekarz.
- Chce mi Pan powiedzieć, że ona...Że jej już nie ma? - pytał Harry, znając odpowiedź na to pytanie.
- Przykro mi. - powtórzył mężczyzna spuszczając głowę.
- Nie, nie, nie, to nie dzieje się naprawdę. - panikował Harry. Schował twarz w dłoniach i zaczął płakać. Chłopcy widząc to podeszli do niego i po prostu go przytulili. Widocznie dodało mu to otuchy, ponieważ po kilku minutach wstał, otarł łzy, wysiąkał nos i podszedł do lekarza. - Ja muszę ją zobaczyć, naszą córkę. - poprosił Harry.
- Jasne, ale tylko na chwilę. Proszę za mną. - ruszył lekarz, a za nim pozostali.
***
- Oto Pańska córeczka.
Tylko Pan może wejść do środka, resztę proszę o pozostanie tutaj. Nie może przebywać Pan tam zbyt długo, więc proszę się pospieszyć. - oznajmił doktor otwierając drzwi do sali.
Harry wszedł do środka i stanął przy malutkim łóżeczku. Patrzył na nią jakby zobaczył ducha. Chłopcy stali za szybą i przyglądali się temu wszystkiemu. Po kilku minutach wrócił lekarz i poprosił Harrego, by opuścił salę.
- Zobaczy się Pan ze swoją córeczką jutro. Teraz proszę wrócić do domu i odpocząć. - powiedział doktor i odszedł.
- Ona... - zaczął Harry zupełnie oszołomiony. - Ona jest taka podobna do niej. Ma jej oczy, nos i usta. - mówił Harry, po czym usiadł na krześle. - Ja nie wiem czy ja podołam temu wszystkiemu. Nie wiem czy będę w stanie żyć i normalnie funkcjonować bez Natalie. Nasza rozłąka kosztowała mnie już tyle, że nie wyobrażam sobie tego, że nigdy jej nie zobaczę. Nawet się nie pożegnaliśmy. To nie tak miało być. - powtarzał.
- Harry, nie jesteś sam, masz nas. My Ci pomożemy. Nie możesz się poddać. Z tego co mówisz masz najpiękniejszą córkę na świecie i to dla niej musisz być silny. - pocieszał go Louis.
- Nie poddam, przecież obiecałem. - szepnął Harry nawiązując do swojej obietnicy.
***
Minęły dwa lata. Nie poddałem się. Nasza córka rośnie jak na drożdżach. Nasza Darcy. Patrzę na nią i widzę Natalie. Do dzisiaj nie mogę pogodzić się z jej utratą, jednak z dnia na dzień jest coraz lepiej. Mam dla kogo żyć. Wychowywanie nie jest łatwe, to dla mnie zupełnie coś nowego. Nie jestem sam. Pomagają mi przyjaciele i rodzina. Dlatego jest łatwiej. Od śmierci Natalie nie spotykam się z nikim poza przyjaciółmi. Nie chcę mieć kogoś innego. Natalie była wszystkim co miałem i nic jej nie zastąpi. Wolę być sam i skupić się na Darcy, ale nie mówię nie. Może kiedyś zmienię co to tego zdanie. Wiecie życie jest cholernie nieprzewidywalne. Tak jak nie do przewidzenia była śmierć Natalie. Nie potrafię się z tym pogodzić, płaczę po nocach, gdy nikt nie patrzy. Trudno jest mi o tym nie myśleć. Znaczyła dla mnie tak wiele, tyle mieliśmy jeszcze do zrobienia. A teraz? Siedzę tu po prostu bez niej i nie za bardzo wiem jak ogarnąć swoje życie. Nie robię kroku na przód, nie mogę lub po prostu nie chcę. Nasza miłość jest jak wiatr, nie widzę jej, ale czuję. - myślał Harry.



------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Bardzo Was przepraszam, ze tyle musieliście czekać. Ale matury to nie przelewki i pochłaniały ostatnio cały mój wolny czas. Mam nadzieje, ze nie rozczarowaliście się zakończeniem. Happy endy są za bardzo oklepane, a ja chciałam Was zaskoczyć. Po cichu liczę że mi się to udało. Dobiliśmy do końca, do 50 posta, do nie wiem którego rozdziału. Chciałam Wam podziękować za wsparcie, za poświęcanie swojego czasu, za wszystkie komentarze. Za to, że byliście ze mną. Dzięki Wam stworzyłam coś w miarę fajnego. To chyba pierwsza rzecz, którą dokończyłam. Zaczęłam i skończyłam. Od A do Z. I z tego jestem naprawdę dumna. No w sumie nie wiem co więcej mam Wam powiedzieć, ale trochę mi smutno, ze to już koniec. Jednak gdzieś tam w głowie chodzi mi pomysł na coś nowego. Niestety od pomysłu do realizacji jest długa droga. Gdy wszystko dopracuję dam Wam znać. Nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Wam wytrwałości w czekaniu do upragnionych wakacji. Ja jeśli jutro zdam moją ostatnią maturą praktycznie rozpocznę swoje wakacje. Więc trzymajcie kciuki. A do wszystkich, którzy piszą swoje opowiadania - pamiętajcie stay strong and never give up. Kocham Was, serio serio.
Do zobaczenia wkrótce.

wtorek, 30 kwietnia 2013

everything's gonna be alright

H: Wyjdziesz za mnie i uczynisz mnie tym samym najszczęśliwszym mężczyzną na świecie? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.
N: Harry ja nie wiem co mam Ci powiedzieć.
H: Powiedz 'tak' kochanie. - powiedział z lekkim zmieszaniem.
N: Najpierw musisz coś wiedzieć. Jeśli po tym co usłyszysz nie zmienisz zdania, odpowiem Ci. - rzekłam z lekką obawą.
Nie wiedziałam jak on to przyjmie. Jak zareaguje na to, że zostanie tatusiem. W wieku 20 lat. Miał tyle jeszcze przed sobą. Zespół odnosił sukcesy i nie zapowiadało się na to, by przestał. Bałam się. Zarówno tego że zniszczę mu życie, jak i tego że nas zostawi. Nie chciałam go do niczego zmuszać, więc nie mogłam tak po prostu powiedzieć ,,tak'' i ukryć przed nim mojej ciąży, wykorzystując to że o niej nie wiedział.
N: Harry, jest coś co musisz wiedzieć. - zobaczyłam przerażonego loczka, który wstał i stanął tak blisko mnie, że nasze nosy się stykały. - Jestem...jestem w ciąży. - szepnęłam niepewnie.
Milczał, przez 5 minut milczał. Dla mnie to było najdłuższe pięć minut życia. Odsunął się ode mnie i usiadł przy stole. Był zaskoczony, każdy na jego miejscu zachowałby się tak samo. Ale ja tam stałam. Stałam i czekałam, aż powie cokolwiek. Łzy niekontrolowanie zaczęły wypływać z moich oczu. Zdecydowałam się przerwać niezręczną ciszę.
N: Harry, proszę Cię powiedz cokolwiek, zrób cokolwiek, tylko nie milcz. - popatrzył na mnie ze łzami w oczach. Znałam tego chłopaka jak nikogo innego na świecie, ale nie potrafiłam zinterpretować jego wyrazu twarzy w tamtym momencie.
H: Natalie...ja po prostu nie mogę uwierzyć. - zaczął unosząc się z krzesła. - Ja...będę tatą. - powiedział, a po jego policzku spłynęła pojedyncza łza.
N: Cieszysz się? - zapytałam nieśmiało.
H: Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie! -wykrzyknął. - No prawie, będę jeśli zgodzisz się zostać moją żoną. - powiedział klękając na jedno kolano i ponownie wyciągnął czerwone pudełeczko.
N: Tak Harry, zostanę Twoją żoną. - odparłam dając upust kolejnym łzom.
Oboje byliśmy tak pochłonięci tą magiczną chwilą, że zapomnieliśmy o towarzyszących nam chłopakach. Gdy tylko usłyszeli moją odpowiedź od razu rzucili się na nas i zaczęli nam gratulować. Zaczęli się przekomarzać kto zostanie ojcem chrzestnym naszego dziecka. Gdy chłopcy droczyli się między sobą podszedł do mnie Niall.
Niall: Natalie, nie miałem okazji Cię przeprosić za moje zachowanie. Wiesz co mam na myśli.
Natalie: Och, daj spokój. Już o tym zapomniałam.
Niall: Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Będziesz wspaniałą żoną i mamą.
Natalia: Tęskniłam za Tobą przyjacielu! - powiedziałam i przytuliłam się do niego.

26 WRZEŚNIA 2014

Nadszedł ten dzień, na który wszyscy tak bardzo czekaliśmy. Od samego rana było wielkie zamieszanie. Ale z drugiej strony czego innego się spodziewać. Mama z siostrą pomagały mi się ubrać i przygotować na tą okazję. Do ołtarza miał prowadzić mnie tata. Był ze mnie dumny. Powiedział mi to. Po raz pierwszy w życiu. Wszyscy powtarzali mi, że pięknie wyglądam. Dzięki tym komplementom poczułam się atrakcyjnie z moim dużym brzuchem. Stresowałam się, ale też pragnęłam już powiedzieć sakramentalne 'TAK' i być najszczęśliwszą kobietą na świecie. Żoną Harrego Stylesa. ,,Natalie Styles - brzmi dobrze'' - myślałam. W życiu nie pomyślałabym  że to wszystko tak się potoczy. Że nasza rozłąka jeszcze bardziej nas umocni. Że uda nam się stworzyć kochającą się rodzinę. Że tak szybko wyjdę za mąż. Że niedługo urodzę nasze dziecko. Co do maleństwa. Nie znaliśmy płci. Chcieliśmy mieć niespodziankę. Przyszykowaliśmy się do tego neutralnie. Wiem, że Harry chciał córeczkę. Swoją drogą przeprowadził się do mnie.
Stwierdziliśmy, że to najlepsze wyjście. Musieliśmy zrobić mały remont, ale udało się. Pokój dla dziecka wyszedł rewelacyjnie. Wracając do wesela. Nasi rodzice się wszystkim zajęli. Nie mogliśmy nawet im pomóc. Dawno nie widziałam mamy takiej szczęśliwej. Może to też za sprawą przyjazdu dziadków. Babcia pomogła mi wybrać odpowiednią suknie ślubną, co było naprawdę ciężkie patrząc na moje niecodzienne rozmiary. Jako świadków wybraliśmy moją siostrę - Susan i co może was trochę zdziwić Nialla. Razem z Harrym ostatnio się zbliżyli do siebie.
Ceremonia przebiegała w tradycyjny sposób. Gdy wybyła odpowiednia godzina podjechaliśmy pod kościół limuzyną wynajętą przez naszych rodziców. Nie chcieliśmy takich rarytasów, ale jak oni się uprą to nie mam mocnych. Oczywiście
Harry nie mógł mnie zobaczyć przed uroczystością, więc pojechał do kościoła wcześniej ze swoimi rodzicami. Opuściliśmy samochód i skierowaliśmy się w stronę wielkich drzwi. Moja mama poszła dać znać organiście, że już jesteśmy. Usłyszałam ''Marsz weselny''. W tym momencie tata wyciągnął do mnie rękę. Złapałam go kurczowo, gdyż zaczynałam się stresować znacznie bardziej niż wcześniej. Zrobiłam pierwszy krok dość niepewnie, ale z każdym następnym było już coraz lepiej.
Gdy zobaczyłam Harego w garniturze czekającego na mnie z wielkim uśmiechem na twarzy łzy szczęścia napłynęły mi do oczu. Jednak nie chciałam na samym początku już płakać, więc powstrzymałam słone kropelki.



-Ja Harry Styles biorę sobie Ciebie Natalie za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
-Ja Natalie Clark biorę sobie Ciebie Harry za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
.
-Natalie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
-Harry przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
          Co Bóg złączył niech człowiek nie rozłączy. Możesz pocałować pannę młodą.


Usłyszałam gromkie brawa zgromadzonych i poczułam słodycz ust mojego męża na swoich wargach. Złapałam Harrego za rękę i skierowaliśmy się do wyjścia. Zobaczyłam zapłakaną twarz mamy, dumę taty, szczęście dziadków. Miałam silnego, kochającego mężczyznę przy sobie. Nic więcej nie było mi do szczęścia potrzebne. Gdy opuściliśmy kościół zostaliśmy obsypani płatkami róż, ryżem i groszami. Tę piękną chwilę przerwał okropny ból brzucha. Był nie do zniesienia. Harry szybko zorientował się co jest grane. Długo walczyłam by z bólu nie przewrócić się na ziemie.
N: Harry, chyba się zaczęło. - powiedziałam ledwo łapiąc oddech.
H: Już? Przecież... - zaczął panikować. - Dobra jedziemy do szpitala.

c.d.n

przedostatni rozdział, kolejny postaram się dodać jak najszybciej.
nie powiem mam czego macie się spodziewać, 
pozostawię to waszej wyobraźni :)
jeszcze jedno, gdy skończę to opowiadanie 
OBIECUJĘ, ŻE NIE ZNIKNĘ, BĘDĘ ALE POD INNYM ADRESEM
tutaj będę informować was o tym na bieżąco 
kocham was, xoxo

sobota, 20 kwietnia 2013

what about being together forever?

14 LUTEGO 2014
Od roku zdążyłam pokochać to święto, serio. Odkąd mam z kim je spędzać wielbię je. Sposób w jaki obchodziliśmy zeszłe walentynki był magiczny. Myślałam, że ciężko będzie nam to przebić, ale chyba się myliłam. Dodam jeszcze, że między mną a Harrym świetnie się układa. Nie mogę powiedzieć, że jest jak dawniej, bo jest lepiej. Mamy większy dystans do siebie nawzajem. Z racji, że nie chodzę na studia dołączyłam do BieberTeam'u. Na szczęście aktualnie nie jeździmy daleko na koncerty, głównie ćwiczymy w miejscowej hali, co daje mi możliwość spędzania czasu z Harrym. On aktualnie pracuje nad materiałem na trzecią płytę. Trasa zakończyła się sukcesem, więc mają teraz chwilę odpoczynku. Nie spędzamy z sobą aż tak dużo czasu jak wcześniej, ale to chyba nawet lepiej. Mamy czas dla znajomych, dla siebie samych, dla rodziny. Dzisiejsze święto jednak chcieliśmy spędzić tylko we dwoje.
Obudziłam się pełna sił. Zegarek wskazywał 10:00. Włączyłam radio i poszłam do łazienki wziąć relaksujący . Umyłam włosy kokosowym szamponem. Po opuszczeniu kabiny owinęłam zielony ręcznik wokół mokrego ciała. Podeszłam do biurka i zabrałam do ręki telefon. 1 nieodebrana wiadomość. Wcisnęłam ,,Otwórz''. ,, Cześć skarbie. Jestem dzisiaj bardzo zajęty, bo nagrywamy materiał. Ale widzimy się wieczorem na kolacji. Nie przyjmuję odmowy. Wpadnę po Ciebie o 18. Kocham Cię!'' Sami możecie domyśleć się kto był nadawcą. Odłożyłam telefon na miejsce i zeszłam do kuchni, bo mój brzuch upominał się o coś do jedzenia. Gdy byłam na dole otworzyłam lodówkę. Zastanawiając się nad śniadaniem nagle poczułam silny ból brzucha. Zamknęłam lodówkę i usiadłam na krześle. Upiłam łyka wody. Po 5 minutach siedzenia czułam się już dobrze, więc wstałam i chciałam ponownie zajrzeć do lodówki. Gdy tylko wstałam zakręciło mi się w głowie. Nie wiedziałam co jest grane, więc ponownie usiadłam. Siedziałam dopóki nie zebrało mi się na wymioty. Zerwałam się z krzesła i pobiegłam szybko do łazienki. Na szczęście zdążyłam. Spędziłam dobrą godzinę w toalecie. W między czasie próbowałam zanalizować co wczoraj zjadłam, podejrzewając że czymś się zatrułam. Po długich rozmyśleniach nie doszłam do niczego. Nie mogłam się zatruć, bo wczoraj niewiele zjadłam, a jeśli już coś to była to świeża sałatka, którą sama zrobiłam. No była jeszcze jedna możliwość. Ale przecież to niemożliwe. Jak? Gdzie? Kiedy? Jasne robiliśmy to wiele razy odkąd się zeszliśmy, ale przecież się zabezpieczaliśmy. Walczyłam z myślami. Gdy poczułam się lepiej wróciłam do pokoju. Z tego całego zamieszania zapomniałam, że mam na sobie tylko ręcznik, jednak to teraz nie miało znaczenia. Podeszłam do biurka, na którym leżał mój kalendarz. Zobaczyłam na datę ostatniej miesiączki i szybko obliczyłam kiedy powinnam mieć kolejną. ,,6 dni temu'' - pomyślałam. Ta myśl mnie przeraziła. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chodziłam po całym pokoju tam i z powrotem. Łudziłam się, że to jakaś pomyłka, więc raz jeszcze zajrzałam do kalendarza. Po kolejnych obliczeniach mina mi rzedła jeszcze bardziej. Zdecydowałam się wyjść na spacer, a po drodze wstąpić do apteki. Bardziej od strachu irytowała mnie niepewność. Musiałam się dowiedzieć co jest grane. Pobiegłam do łazienki, podsuszyłam włosy i założyłam jakieś ciuchy.
Zabrałam torebkę i zeszłam na dół. Mimo że kiszki marsza mi grały nie byłam w stanie nic zjeść dopóki się nie dowiem co mi jest. Założyłam kurtkę i wyszłam z domu. Była 15:30. Miałam bardzo mało czasu. Obawiałam się, że nie zdążę ze wszystkim przed przyjazdem Harrego. Skierowałam się w stronę najbliższej apteki. Gdy już ją znalazłam przed 10 minut stałam przed wejściem. Nie widziałam co mam powiedzieć. Gdy się uspokoiłam wzięłam kilka głębokich oddechów i przekroczyłam próg drzwi. Na szczęście w aptece nie było nikogo oprócz farmaceutki i mnie.
N: Dzień dobry. Ja chciałam...
F: Tak?
N: Poproszę test ciążowy. - wycedziłam.
Czułam jak policzki zalewają mi się rumieńcem. Marzyłam o tym, by jak najszybciej opuścić aptekę i nigdy tu nie wracać. Zabrałam zakupiony test i skierowałam się do wyjścia. Szybkim krokiem wróciłam do domu. Gdy przekroczyłam próg domu rzuciłam torbę na kanapę i pobiegłam do łazienki. Musiałam się dowiedzieć, choć bałam się piekielnie. Jednak najpierw wolałam się przebrać w coś wyjściowego na kolację z Harrym. Wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki.
Podkręciłam włosy na lokówce, a później założyłam ubrania. Z makijażem wolałam się powstrzymać, bo mogłabym się rozmazać. Gotowa do wyjścia siedziałam na wannie. W ręku trzymałam test ciążowy. Nie mogłam się przełamać, by go zrobić. Ręce drżały mi jak nigdy. Była 17:30. ,,Teraz albo nigdy'' - pomyślałam i zrobiłam to co było nieuniknione.
*30 minut później*
Siedziałam na kanapie czekając na Harrego. Równo o 18:00 usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam do nich stęskniona za chłopakiem. Na powitanie rzuciłam mu się na szyje.
*rozmowa z Harrym*
H: Cześć moja walentynko. Zaraz mnie udusisz.
N: Cicho, daj mi się nacieszyć chwilą. Stęskniłam się za Tobą.
H: Ja też. - odpowiedział i podniósł mnie nad ziemię. - Gotowa do wyjścia?
N: Zabiorę torebkę i jestem gotowa. - powiedziałam i poszłam po wspomniany dodatek. - Możemy iść.
H: Będziemy mogli, ale najpierw muszę coś zrobić. - wyciągnął z kieszeni ciemną chustę.
N: Po co Ci to?
H: Żeby związać Ci oczy.
N: No chyba nie.
H: Kochanie zaufaj mi.
N: No dobra, no. - na te słowa Harry założył chustę na moje oczy.
Jechaliśmy dobre 30 minut. W sumie to nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale nie martwiłam się tym. Byłam zbyt skupiona na tym żeby zachowywać się normalnie, żeby Harry nic nie poznał po mnie. Żeby myślał, że wszystko jest w porządku. Miałam nadzieję, że mi to wychodzi, ale nie mogłam ukrywać przed nim nawet najmniejszej głupoty, więc planowałam mu powiedzieć o dzisiejszym zajściu przy kolacji.
H: Jesteśmy.
N: Mogę już zdjąć chustkę?
H: Nie.
Szliśmy przez 5 minut. Kurczowo trzymałam się loczka za rękę, by nie upaść w szpilkach. Dało się wyczuć, że podłoże nie jest zbyt stabilne.
H: Jesteśmy na miejscu. - powiedział mi i zdjął chustkę. To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. Staliśmy na drewnianym pomoście. Dokoła nas było wielkie jezioro. Byłam tu kiedyś z tatą. Miło było tu wrócić. Przed nami były równomiernie rozłożone świeczki, które prowadziły na koniec pomostu, gdzie znajdował się mały nakryty stolik z dwoma krzesłami. - Powiedz coś, błagam. - dodał wyrywając mnie z rozmyśleń.
N: Nie potrafię nic powiedzieć. Zaparło mi dech w piersiach. Jezu, tu jest pięknie. - złapałam go za rękę i podążałam w stronę stolika.
Szliśmy powoli. Trzymaliśmy się za ręce, a ja zapomniałam o wszystkich problemach. Żyłam chwilą. Gdy już doszliśmy do stolika. Usiedliśmy. Widziałam, że Harry czymś się stresował. Zachowywał się trochę inaczej, jakby coś chciał przede mną ukryć. Wstał od stolika i nalał nam wina. Następnie odwrócił się i wziął kilka głębokich oddechów.
N: Harry, wszystko w porządku?
H: Tak. - mówił nie odwracając się.
Nagle w oddali usłyszałam dźwięk skrzypiec. Odwróciłam się i zobaczyłam zmierzającą ku nas mini orkiestrę, w której skład wchodzili chłopcy z zespołu mojego chłopaka. Byli przebrani, ale i tak ich poznałam. Wyglądali komicznie. Gdy skończyli Zayn podał Harremu piękny bukiet kwiatów i dodał ,,Stary teraz albo nigdy.'' Te słowa przypomniały mi o dzisiejszym teście ciążowym. Trochę się zestresowałam.
N: Halo? Dowiem się o co tu chodzi? Tak w ogóle to cześć chłopcy. - moje słowa widocznie ich zdziwiły. - Myśleliście, że was nie poznam? HAHA, wariaci. Harry o co tu chodzi? - skierowałam się do loczka, który w ręku trzymał bukiet czerwonych róż.
Nagle loczek sięgnął ręką do wewnętrznej kieszeni marynarki. Wyjął małe czerwone pudełeczko. Uklęknął przede mną, a mi zakręciło się w głowie.
H: Natalie, wiem że jesteśmy młodzi, że mamy jeszcze czas na takie rzeczy, ale ja Cię kocham i nic tego nie zmieni. Kocham Cię z każdą Twoją wadą! Za każdy Twój uśmiech, za dobroć, za to że jesteś ze mną pomimo tego że popełniam błędy wybaczasz mi. I ja chcę być z Tobą na dobre i na złe. - słuchałam jego słów nie mogąc uwierzyć w to, że dzieje się naprawdę. Miałam milion myśli na sekundę. Musiałam mu powiedzieć o czymś co będzie miało wpływ na naszą przyszłość. Ale miałam przerwać tą magiczną chwilę? Nie, postanowiłam to zrobić dzisiaj, ale na pewno nie teraz. - Wyjdziesz za mnie i uczynisz mnie tym samym najszczęśliwszym mężczyzną na świecie? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.

finał tuż tuż, myślę że skończę to w nadchodzącym tygodniu,
bo będę miała na to czas. KOMENTUJCIE proszę!
kocham Was bardzo bardzo! 
WBIJAJCIE NA http://welcometo1dsworld.blogspot.com/ !!!!!!!!!!
do zobaczenia misie, xoxo

wtorek, 16 kwietnia 2013

trying not to love you

31 GRUDNIA 2013
Ponad dwa miesiące temu wróciłam z BelieveTour. Było niesamowicie. Poznałam tylu utalentowanych ludzi, z których niektórzy stali mi się bliżsi niż dawni przyjaciele. Tanecznie rozwinęłam swoje zainteresowania, z czego jestem bardzo dumna. Zaczęłam nawet zastanawiać się nad tym czy nie związać z tańcem swojej przyszłości. Pewnie zastanawiacie się co z Harrym? Nie rozmawiamy zbyt często, ale staramy się utrzymywać kontakt. Co jakiś czas pisze do mnie lub dzwoni. W sumie ten czas dużo mi dał. Przekonałam się że chcę być z Harrym, świadoma wszelkich konsekwencji. Te kilka miesięcy nie wpłynęło na moje uczucia. Jednak na jego chyba tak...Niedawno w sieci pojawiła się plotka na temat rzekomego romansu Harrego z fanką. Nie ukrywam, dość mocno mnie to uderzyło. Ale to tylko media. Sama na własnej skórze przekonałam się, że nie warto im wierzyć. Wiecie, podczas BelieveTour media zdążyły mnie zeswatać z trzema tancerzami z mojego teamu i samym Justinem Bieberem. Nie wiem dlaczego to robią. Jasne to ich praca, ale oni swoimi plotkami niszczą ludzi i psują relacje między nimi. No ale wracając do tematu. Zabolało mnie, że Harry tak szybko był gotowy na nowy związek. Poza tym znałam go jak nikt inny i wiem, że lubi przygody. Jednak w głębi modliłam się, by to było kłamstwem. Od tego czasu nie rozmawialiśmy. Choć strasznie chciałam zapytać o jego 'nowy związek' to było mi niezręcznie. W końcu to ja zaproponowałam byśmy zrobili sobie przerwę. Ostatnio nie zawracałam sobie głowy tymi plotkami, bo miałam spore zamieszanie. Jednak dzisiaj...Dzisiaj jest inaczej, wspomnienia wracają ze zdwojoną siłą, bo właśnie mija rok odkąd się poznaliśmy.
Ze snu wyrwał mnie dźwięk budzika. Była 6:30, za oknem wschodziło słońce. Zawsze bawiła mnie pogoda panująca w moim mieście. Była nie do przewidzenia. Dlatego też nie zdziwiło mnie 10 stopni na plusie, które wskazywał mój termometr. Planowałam dzisiaj odwiedzić dziadków. Dawno się nie widzieliśmy, więc to była świetna okazja, by spędzić trochę czasu razem. Poza tym w Kołobrzegu odbywał się dzisiaj koncert Justina Biebera, na który miałam dwie wejściówki. Dostałam je od menadżera, za dobrze wykonaną pracę w zespole. Byłam ciekawa jak idzie chłopakowi, którego zastępowałam. O 8:00 miałam samolot. Spakowałam się już wczoraj. Zabrałam cieplejsze rzeczy, bo zimy w Polsce bywają naprawdę mroźne, szczególnie nad morzem gdzie dochodzi zimny wiatr. Zresztą nie potrzebowałam wielu rzeczy, planowałam jutro wieczorem wrócić. Zebrałam się szybko z łóżka. Założyłam ciuchy które przygotowałam sobie już wczoraj. Włosy upięłam w koka na środku głowy. Dokończyłam pakowanie torby na podróż, zabrałam swój telefon i zeszłam do kuchni. Gdy byłam na miejscu wyciągnęłam miskę i nasypałam do niej płatków. Całość zalałam mlekiem i zabrałam się do konsumpcji. Podczas jedzenia włączyłam na telefonie Twittera i sprawdziłam co nowego. Po zakończeniu tej czynności dodałam tweeta: ''Wyjeżdżam do Kołobrzegu, wracam niedługo. Udanego Sylwestra i szczęśliwego Nowego Roku, żeby był lepszy od poprzedniego i żebyście odnaleźli miłość swojego życia, tak jak ja. #offline'' Nie ukrywam, że chciałam żeby Harry zobaczył mój wpis. Pragnęłam, żeby się odezwał. Wykonał jakikolwiek ruch. Gdy skończyłam jeść odniosłam naczynia do zlewu i szybko je umyłam. Wróciłam do pokoju, a po drodze wyłączyłam Twittera i zadzwoniłam po taksówkę. Zebrałam wszystkie swoje rzeczy i po 10 minutach zeszłam na dół. Wyszłam z domu i założyłam na nos okulary przeciwsłoneczne, gdyż promienie słońca mocno mnie oślepiły wywołując lekki grymas na twarzy. Zaniosłam małą podręczną walizkę do żółtego auta i wróciłam zamknąć dom. Po wykonaniu tej czynności wróciłam do taksówki i zajęłam miejsce pasażera. W drodze na lotnisko w radiu leciała piosenka Nickelback - Trying Not To Love You. Słowa tego utworu pasowały do mojej obecnej sytuacji Może właśnie dlatego pomimo uśmiechu na twarzy w oich oczach pojawiły się łzy. Jednak dzielnie je pokonałam nie dając upustu choćby małej łezce. Gdy byliśmy pod lotniskiem zapłaciłam kierowcy za kurs, zabrałam swoje bagaże i opuściłam samochód. Po przekroczeniu szklanych drzwi wejściowych od razu skierowałam się w stronę bramek. Po niecałych 15 minutach siedziałam już w samolocie. Lot minął mi dość szybko. Połowę drogi przespałam. Zanim wylądowaliśmy zdążyłam jeszcze wejść na Twittera. Zobaczyłam nowy wpis Harrego: ,,Tydzień wolnego. Nareszcie. Wybaczcie mi, ale na jakiś czas odcinam się od internetu. Potrzebuję odpoczynku. Muszę naprawić to co spieprzyłem, xx''.
Ten tweet nieco mnie zaniepokoił, ale też dał mi nadzieję, że być może chodzi o mnie. Jednak szybko skarciłam się za tą myśl. Po opuszczeniu samolotu skierowałam się w stronę postoju dla taksówek. W Polsce było znacznie spokojniej, więc wolnych samochodów było pod dostatkiem. Wsiadłam do jednego z nich i udałam się do domu dziadków. Po 20 minutach byłam na miejscu. Zapukałam do drzwi, które po chwili otworzyła mi babcia. Nie zważając na to, że było naprawdę zimno rzuciła mi się na szyję i w tej pozycji trwałyśmy dobre 10 minut. Widziałam też, że wzruszył ją mój przyjazd. Dziadek słysząc wołanie babci gdy mnie tylko zobaczył dołączył się do babci i zaczął mnie przytulać ze wszystkich sił. Następnie zaprosili mnie do środka. Zaniosłam swoje rzeczy do mojego dawnego pokoju. Następnie zjedliśmy razem obiad podczas którego ciągle rozmawialiśmy. Zazwyczaj jedzenie posiłku trwa do 30 minut u nas trwało to ponad 2 godziny. Po zdaniu relacji dziadkom z kilku ostatnich miesięcy mojego życia postanowiłam udać się na spacer. Nie obyło się bez pytania o Harrego, ale wymigałam się od odpowiedzi. Poszłam przebrałam się w znacznie cieplejsze ciuchy i wyszłam na dwór.
Założyłam słuchawki na uszy i udałam się na plażę. Kołobrzeg o tej porze roku był równie piękny, choć pogoda mniej przyjazna. Szłam brzegiem morza przypominając sobie o spędzonych tu chwilach z Harrym. Strumień wspomnień wywoływał uśmiech na mojej twarzy, któremu towarzyszyła też tęsknota. Nie zorientowałam się nawet kiedy doszłam do 'naszego' domku na plaży. Pomimo mrozu i tego że nie czułam już palców u rąk wpatrywałam się w niego jak otępiała. Nagle zauważyłam w jednym z pomieszczeń światło. Bez zastanowienia postanowiłam pójść tam i sprawdzić kto tam jest. Drzwi były niedomknięte. Znałam tylko jedną osobę, która miała wielki ogon i nigdy nie zamykała za sobą drzwi. Był nią Harry. Przyspieszonym krokiem weszłam do środka. Gdy doszłam do salonu zatrzymałam się. Ujrzałam Harrego, który kucał przy kominku wrzucając kolejny kawałek drewna.
*rozmowa z Harrym*
N: Widzę, że nigdy nie nauczysz się zamykać za sobą drzwi. - przełamałam się w końcu i powiedziałam głośno, na co loczek wyraźnie się przestraszył.
H: Natalie! - wykrzyknął z wielkim uśmiechem na twarzy. - Miałem nadzieje, że tu dzisiaj przyjdziesz.
N: Co Ty tu robisz? Myślałam że będziesz korzystał z urlopu w jakiś cieplejszych krajach niż Polska.
H: Przeczytałem Twój wpis na Twitterze i musiałem przyjechać. Poza tym dzisiaj mija rok odkąd się poznaliśmy.
N: Pamiętałeś. - powiedziałam po czym do oczu napłynęły mi łzy.
H: Nie mógłbym zapomnieć. O Tobie, o nas. - posmutniał.
N: To dlaczego się nie odezwałeś?
H: Myślałem, że tego nie chcesz. Że lepiej Ci beze mnie.
N: Nie było mi dobrze, nadal mi nie jest dobrze.
H: Mnie też, Natalie, dla mnie te kilka miesięcy bez Ciebie były totalną męczarnią. Razem z Twoim odejściem straciłem sens mojego życia i najlepszego przyjaciela jednocześnie.
N: Tęskniłam za Tobą, cholernie tęskniłam.
H: Do dziś nie rozumiem jak tak po prostu mogłem dać Ci odejść. Ten czas miał pokazać nam czego w życiu chcemy. Ja nie zmieniłem zdania. Chcę Ciebie. A Ty czego chcesz?
N: Chcę spróbować raz jeszcze, bo bez Ciebie nie jestem szczęśliwa. No i może chcę jeszcze, byś mnie teraz przytulił. - na te słowa Harry zbliżył się do mnie.
H: Brakowało mi Ciebie.
N: Mi Ciebie też. - wtuliłam się mocniej w chłopaka.
H: Choć usiądziemy przy kominku i porozmawiamy.
N: Jasne, napisze tylko dziadkom, że wrócę trochę później.
Przez bite 3 godziny siedzieliśmy i rozmawialiśmy. Opowiedziałam Harremu o BelieveTour. O tym co się działo przez te kilka miesięcy. On wyjaśnił mi sytuacje z rzekomym 'związkiem', w jakim był z fanką. Mówił o trasie koncertowej, o Niallu, który ponoć się zakochał. Byłam szczęśliwa  Miałam poczucie że jestem w dobrym miejscu z odpowiednią osobą. Poczułam się jak kiedyś. Gdy skończyliśmy rozmawiać Harry odprowadził mnie do domu dziadków. Trzymaliśmy się za ręce. Czułam się przy nim bezpiecznie. Gdy dotarliśmy na miejsce Harry na pożegnanie złączył nasze usta w namiętnym pocałunku.
H: Musiałem sprawdzić czy to wszystko dzieje się naprawdę. - powiedział z uśmiechem.
N: Brakowało mi tego.
H: Miło przypomnieć sobie smak Twoich ust. Leć już, bo zimno. Zadzwonię do Ciebie jutro! Słodkich snów mała.
N: Okej, do jutra. Dobranoc! - pomachałam mu na pożegnanie i weszłam do środka.

uf, udało się. ciężko było mi się zabrać za ten rozdział, ale jest!
po obliczeniach wychodzi mi, że przed nami jeszcze 3 rozdziały i koniec.
jak myślicie będzie happy end czy nie :> odpowiedzi zostawcie w komentarzach.
trzymajcie się kochani, xoxo
i wbijajcie na drugiego bloga: http://welcometo1dsworld.blogspot.com/

niedziela, 7 kwietnia 2013

let me go

25 MARCA 2013
Od czasu tego zajścia z Niallem unikam go. On z resztą mnie też. Do dzisiaj nie usłyszałam słów 'przepraszam'. Nic nie usłyszałam. Może wymagam za dużo, bo nie można przepraszać za uczucia, ale przez tą całą sytuację relacje między mną, a Kate też się pogorszyły. Niall przyznał się Harremu co zrobił, chciał zrobić i co powiedział. Jasne Harry się wkurzył, ale są zespołem więc dumę schował do kieszeni. Ale wydaje mi się że nadal ma żal do Nialla. Blondyn był ostatnio powodem naszych częstych spięć, bo kłótnią bym tego nie nazwała. Ale po tym wszystkim jest zupełnie inaczej. Wszystko się zmieniło. Ja się zmieniłam.

*2 miesiące później* 
25 MAJA 2013
Wszystko czego się obawiałam ziściło się. Miałam ostatnio ciężki okres. Matura, prawo jazdy, kłótnie z Harrym i nie tylko. Wszystko zaczęło mnie przerastać. Dobrze że jestem już po egzaminie maturalnym, który nie poszedł mi aż tak źle. Prawo jazdy też zdałam, udało się. Mimo tego, że mam chłopaka i raczej dobrze zdałam maturę nie jestem już szczęśliwa jak kiedyś. Między mną, a Harrym nie układa się. Czuję to i on też. Widujemy się może 4 razy na miesiąc. Harry nie dzwoni do mnie tak często jak kiedyś. Odsunęliśmy się od siebie. Nie mogę pojąć jak mogliśmy do tego dopuścić. Wydawało mi się, że Harry jest tym jedynym. Ostatnio wszystko się pokomplikowało i teraz niczego nie jestem pewna. No może tylko tego, że nadal kocham mojego chłopaka, równie mocno jak kiedyś. Dlatego tak bardzo mnie boli to że się od siebie oddalamy. Zazwyczaj gdy zaczynaliśmy ten temat kłóciliśmy się i wtedy bolało jeszcze bardziej. Wiele razy zastanawiałam się nad przyczyną tego wszystkiego i nic nie przychodziło mi do głowy.
Obudziłam się dość wcześnie, ostatnio nie sypiałam za dobrze. Miałam za dużo zmartwień, by pozwolić sobie na olanie wszystkiego i spanie w najlepsze. Nie potrafiłam tak. Z racji, że mój rok szkolny dobiegł już końca, miałam wakacje. Zazwyczaj spędzałam je znacznie ambitniej niż siedzenie przed telewizorem, ale ostatnio nie miałam siły na bycie ambitnym. Wstałam z łóżka i wzięłam szybki prysznic. Założyłam wybrane wcześniej ciuchy i spięłam włosy w byle jakiego kucyka. Zabrałam kurtkę i powędrowałam do samochodu. Pojechałam do galerii na małe zakupy. Potrzebowałam kilka rzeczy do domu. Tak naprawdę to był tylko pretekst, by nie siedzieć w domu. Gdy robiłam zakupy zadzwonił mój telefon. Odebrałam.
*rozmowa z trenerką jazzu*
Trenerka: Witaj Natalie. Nie uwierzysz co się stało. - krzyczała do telefonu.
N: Dzień dobry. Co takiego?
T: Dostałaś się do najlepszej grupy tanecznej na Brodwayu i będziesz występować podczas trasy koncertowej Justina Biebera.
N: Ale jak to? Ja nawet nie wysyłałam zgłoszenia. - odpowiedziałam zmieszana.
T: Wiem, zrobiłam to za Ciebie. Ostatnio na treningach byłaś nieobecna, więc nie chciałam Ci nic mówić dopóki nie dostanę odpowiedzi, ale udało się! Wpadnij do szkoły tanecznej to podam Ci resztę szczegółów.
N: Eeeee...dobrze. Będę do godziny. Do zobaczenia.
T: Do zobaczenia. - rozłączyła się.
Dokończyłam zakupy i udałam się do szkoły tanecznej. Gdy weszłam do środka trenerka już na mnie czekała. W geście przywitania rzuciła mi się na szyję. Była chyba bardziej podniecona tym, że się dostałam niż ja. Okazało się, że jeden z tancerzy Bieber Team'u doznał kontuzji i poszukiwali zastępstwa na 5 miesięcy. Gdy moja trenerka się o tym dowiedziała od razu zgłosiła moją kandydaturę. Uważała, że mam najlepsze predyspozycje i że na to zasłużyłam. W sumie nie mogłam za bardzo w to uwierzyć, kiedyś może ucieszyłabym się jak głupia, ale teraz miałam zbyt dużo na głowie. Obiecałam trenerce, że do wieczora dam jej odpowiedź. Sama nie wiedziałam czego chciałam w tym momencie. Poza tym nie mogłam podjąć tej decyzji sama. Przyjęcie tej oferty oznaczałoby kompletny brak czasu dla Harrego. I to chyba najbardziej w tym mi nie pasowało. Porozmawiałam jeszcze chwilę z trenerką o szczegółach wyjazdu i opuściłam szkołę. Wróciłam do domu. Gdy byłam na miejscu wyjęłam z bagażnika zakupy i weszłam do domu. Rozpakowałam zakupione rzeczy i poszłam się przebrać w coś wygodniejszego.
Następnie wzięłam swój ulubiony kocyk, który kiedyś dostałam od babci, telefon, laptopa i zeszłam na dół. Spojrzałam na zegarek, dochodziła 18. Nie wiem jakim cudem czas mi tak szybko zleciał. Załączyłam komputer i telewizor, a później poszłam do kuchni. Wyciągnęłam z szafki moje ulubione płatki, nasypałam do miseczki i zalałam zimnym mlekiem. Wróciłam do salonu i wygodnie usiadłam na kanapie. Weszłam na Twittera, gdzie odpisałam na setki pytań odnośnie Harrego. Jedno pytanie wprawiło mnie w osłupienie. ,,Czy nadal jesteście z Harrym razem?'' Za bardzo nie wiedziałam co odpisać. Nagle w telewizji zobaczyłam zdjęcie Harrego z jakąś dziewczyną. Jedyne czego byłam pewna to tego, że to nie ja jestem na zdjęciu. Ostatnio prawie nie pokazywaliśmy się publicznie razem, stąd pewnie to pytanie od fanki Hazzy. Pogłośniłam telewizor, by usłyszeć jak prezenterka skomentuję owe zdjęcie. ,,Sławny Harry Styles prawdopodobnie gra na dwa fronty.'' - usłyszałam. Do moich oczu napłynęły łzy. Szybko je otarłam i wyłączyłam telewizor, wmawiając sobie, że to tylko plotki. Próbowałam się tym nie przejmować, ale to było silniejsze ode mnie. Dodatkowo cały Twitter huczał o nowej dziewczynie MOJEGO CHŁOPAKA. Gdzie tylko nie weszłam tam zaraz pokazywało się zdjęcie ''nowej pary''. Miałam dość. Zamknęłam laptopa i poszłam do kuchni. Z barku wyjęłam butelkę Jacka Daniel'sa i wzięłam pierwszą lepszą szklankę jaka była pod ręką. Nalałam do naczynia alkoholu, zabrałam telefon, założyłam buty i wyszłam na taras. Upiłam łyka alkoholu i odłożyłam szklankę na drewniany stół. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, ani jednej wiadomości od Harrego. Usiadłam na leżaku i zaczęłam o tym wszystkim myśleć. O tej wielkiej szansie, jaką załatwiła mi trenerka, o Harrym i jego ''nowej dziewczynie''. O tym jak bardzo za nim tęsknie i że siłą rzeczy go potrzebuję, cały czas. Nie 4 razy w miesiącu. Z rozmyślań wyrwał mnie sygnał nadchodzącego połączenia. Dzwonił mój chłopak, w sumie nie wiem czy nadal nim był. Dzisiaj niczego nie byłam pewna.
*rozmowa z Harrym*
H: Cześć kochanie. Jak się masz?
N: W porządku. - odpowiedziałam sucho. - A Ty? Jak Twoja 'nowa dziewczyna'?
H: Jaka dziewczyna?
N: No ta, o której huczą całe media. W internecie jest tysiąc waszych wspólnych zdjęć.
H: Pewnie chodzi im o Caroline.
N: AHA?!
H: Caroline to kuzynka Nialla, nie zdążył jechać po nią na lotnisko, bo nagrywał materiał na nową płytę i poprosił mnie abym się nią zajął.
N: Yhym. A kiedy wracacie?
H: Nie wiem, może w przyszłym tygodniu. Postaram się.
N: Okej.
H: Natalie wszystko w porządku? Jesteś jakaś małomówna i jakby smutna?
N: Tak, wszystko okej. Wiesz trenerka zaproponowała mi dzisiaj dołączenie do Bieber Team'u. Wysłała moje zgłoszenie i mnie przyjęli. Dzisiaj muszę podjąć decyzję, a nie wiem co robić.
H: To ogromna szansa, nie możesz jej zmarnować!
N: Tylko wiesz co to oznacza?
H: Co?
N: To, że nie będziemy mieli dla siebie w ogóle czasu. Będzie gorzej niż jest. - dałam upust emocjom i zaczęłam płakać.
H: Więc nie tylko ja zauważyłem, że coś między nami jest nie tak..
N: Nie tylko Ty. Co się z nami stało, Harry? Kiedyś nie mogliśmy bez siebie wytrzymać, teraz widujemy się 4 razy w miesiącu. Dodatkowo widzę dzisiaj w telewizji Twoje zdjęcia z jakąś dziewczyną.
H: Tłumaczyłem Ci już to.
N: Wiem i Ci wierzę. Ale między nami już nie jest tak jak kiedyś. Wiesz o tym.
H: To moja wina.
N: Nie Harry, to jest NASZA wina. Oboje daliśmy ciała. Doprowadziliśmy do tego, że już nie jesteśmy tak blisko siebie jak kiedyś.
H: Natalie... - zaczął, ale mu przerwałam.
N: Daj mi dokończyć. Harry musimy się zastanowić nad tym wszystkim, osobno.
H: Co to znaczy?
N: Przepraszam, że robię to w taki sposób, ale aktualnie nie ma opcji, by zrobić to inaczej. Potrzebujemy czasu, żeby nabrać do tego wszystkiego dystansu. Musimy oboje przemyśleć, co zrobić by nie popsuć tego co jest między nami. Musimy zastanowić się czego tak naprawdę chcemy. A gdy się tego dowiemy spróbujemy jeszcze raz.
H: Natalie....nie zostawiaj mnie, proszę. - szepnął, po czym usłyszałam jego płacz.
N: Proszę Cię nie płacz. Nie zostawiam Cię, możesz liczyć na mnie zawsze. Ale oboje potrzebujemy przerwy. Wierzę, że wyjdzie nam to na dobre.
H: Ale ja Ciebie kocham! - krzyknął.
N: Ja Ciebie też, dlatego tak ciężko mi Ci to mówić. Nigdy nie przestanę Cię kochać.
H: To wszystko przeze mnie. Gdybym tylko spędzał z Tobą więcej czasu nie oddalilibyśmy się od siebie tak bardzo.
N: Nie mów tak. - płakałam jeszcze bardziej.
H: Co teraz będzie?
N: Będzie to co było. Będziesz dawał koncerty, spotykał się ze znajomymi, będziesz sobą.
H: Bez Ciebie jestem nikim.
N: Nie jesteś. Poza tym ja zawsze będę przy Tobie. To że teraz się rozstajemy nie znaczy że mnie tracisz! Zawsze będę Twoja i tylko Twoja. Ale teraz zgubiłam się w tym wszystkim i potrzebuję się odnaleźć na nowo. Ty też tego potrzebujesz. Dlatego musisz pozwolić mi odejść.
H: Skoro tego chcesz.
N: Nie chcę, ale tylko w ten sposób możemy naprawić to co schrzaniliśmy.
H: Obiecaj mi, że nie stracimy ze sobą kontaktu!
N: Obiecuję!
H: Będę za Tobą tęsknił!
N: Nawet nie wiesz jak bardzo ja będę tęsknić.
H: I co teraz planujesz?
N: Chyba przyjmę ofertę trenerki i dołączę do Bieber Team'u. Będę miała czas żeby zastanowić się czego tak naprawdę chcę w życiu. Ty w tym czasie będziesz mógł skupić się na karierze i nowej płycie. Będzie dobrze Harry.
H: Nienawidzę tych słów. Nie będzie. Bez Ciebie nic nie będzie. Dlaczego mi to robisz?
N: Robię to DLA Ciebie. Potrzebujesz tego, tylko nie chcesz się do tego przyznać. Zależy mi na Tobie i nie chcę Cię stracić. Ale sam zauważyłeś że naszego związku nawet nie można nim nazwać. Harry, wszystko co robiłam do tej pory, robiłam dlatego, że Cię kocham. Tak bardzo Cię kocham, że muszę odejść. A Ty będziesz mógł się przekonać czy możesz być szczęśliwym beze mnie. Nie obwiniaj się o to.
H: Nie potrafię ot tak tego zaakceptować. - rozpłakałam się jeszcze bardziej. -Natalie nie płacz już, bo wtedy jeszcze bardziej łamiesz moje serce. Może masz rację, może potrzebujemy czasu. Ale wiedz, że nadal tu jestem dla Ciebie. Gdybyś tylko potrzebowała pomocy czy cokolwiek innego dzwoń do mnie.
N: Nie zapomnij o mnie Harry.
H: NIGDY O TOBIE NIE ZAPOMNĘ.
N: I ciesz się życiem jak do tej pory. Nie wybaczę sobie jeśli przeze mnie będziesz nieszczęśliwym człowiekiem. Postaraj się dobrze wykorzystać ten czas, proszę.
H: Zrobię to dla Ciebie. Spełniaj swoje taneczne marzenia.
N: Zobaczymy się niedługo! Obiecuję się pojawić na waszym koncercie!
H: Będę dzwonił.
N: Będę pisać.
H: Przyjdę na koncert Biebera, by Cię zobaczyć.
N: Kocham Cię Harry.
H: Ja Ciebie też.
N: Trzymaj się.
H: Ty też.
N: Pa.
H: Pa kochanie.
Gdy się rozłączyłam wybuchłam niepohamowanym płaczem, znowu. Wypiłam resztkę alkoholu, która pomogła mi się ogarnąć. Otarłam łzy i wysłałam sms'a do mojej trenerki, że podejmuję się współpracy z Bieber Team. Zabrałam rzeczy ze stołu i wróciłam do domu, bo na zewnątrz robiło się chłodno. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku, ślepo wpatrując się w sufit. Emocje ze mnie wyparowały. Nie czułam nic. To było gorsze od bólu, czy tęsknoty. Czułam się wypruta z uczuć. Tak jakby razem z Harrym odeszły i one. Ale ja lubiłam czuć, bo nawet ból przypominał mi o tym, że Harry jest, a przynajmniej był. A teraz? Teraz nic. Weszłam po kołdrę i wtuliłam się w mojego ukochanego misia, którego dostałam od Hazzy. Nagle poczułam wibracje mojego telefonu. Dostałam mms'a od mojego już byłego chłopaka. Wysłał mi swoje zdjęcie z podpisem: ZAWSZE BĘDĘ CIĘ KOCHAŁ! NIC I NIKT TEGO NIE ZMIENI.
Uśmiechnęłam się do telefonu i odpisałam tylko ,,Ja Ciebie też, śpij dobrze Harry.'' Pokrótce udało mi się zasnąć.

                                                                                                                                                                     

ja nie będę komentować tego rozdziału, wiele emocji mnie kosztował, ale jak zwykle nie jestem zadowolona...KOMENTOWANIE POZOSTAWIAM WAM
chcę tylko podziękować Wam za wszystkie komentarze i wsparcie jakie przez nie okazujecie - JESTEŚCIE NAJLEPSI I KOCHAM WAS CAŁYM MOIM SERDUSZKIEM!
mam dla Was też pewną wiadomość, nie wiem czy dobrą czy złą, sami oceńcie, mianowicie: 

moje opowiadanie ma już ponad 40 rozdziałów i siłą rzeczy kiedyś musi się ono skończyć, nic nie trwa wiecznie, planuję napisać jeszcze kilka rozdziałów, w granicach 5 i na tym zakończyć. nie będę usuwała tego opowiadania. szykuję dla Was też nowe opowiadanie, ale muszę je dopracować, a z racji tego że miesiąc maj będzie dla mnie kluczowym miesiącem to myślę że możecie spodziewać się CZEGOŚ NOWEGO w czerwcu :) nadal będziecie mnie mogli znaleźć na drugim blogu : http://welcometo1dsworld.blogspot.com/ !!!! jeżeli stworzę nowe opowiadanie to będę je publikować pod tym adresem co to czyli http://fullofonedirection.blogspot.com/ DOBRA BO ZABRZMIAŁO JAK POŻEGNANIE, A JESZCZE SIĘ NIE ŻEGNAMY! :) komentujcie proszę!
xoxo

niedziela, 31 marca 2013

don't break the rules

19 MARCA 2013
Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Poważnie, patrząc na to wszystko z boku, Harry dał mi więcej szczęścia niż wszyscy moi znajomi razem wzięci. Myślę, że to właśnie z nim chciałabym spędzić resztę mojego życia. Przy nim tak właściwie poznałam co to 'miłość' i na czym ona polega. Zrobiłabym dla niego wszystko. Wiem, że 'wszystko' to wiele i mówię to z pełną świadomością. Co więcej ostatnia noc pokazała mi, że on odwzajemnia moje uczucia. Tego ile razy powiedział mi, że mnie kocha nie jestem w stanie zliczyć na palcach. Za każdym razem wypowiadał to z taką świadomością, że wiedziałam że było to prawdziwe. Niestety wszystko co dobre, kiedyś się kończy i dzisiaj nadszedł dzień wyjazdu z Kołobrzegu, a tym samym powrót do domu.
Obudziłam się dość wcześnie rano. W sumie to Harry mnie obudził delikatnie muskając mnie opuszkami palców po twarzy.
*rozmowa z Harrym*
H: Dzień dobry piękna. Jak się czujesz?
N: Cześć przystojniaku. Czuję się...wspaniale! - wykrzyknęłam i ucałowałam go w policzek.
H: Nie chciałbym psuć tej chwili, ale chyba musimy się zbierać. Trzeba jechać do hotelu, spakować się i jeszcze pożegnać się z Twoimi dziadkami.
N: Masz rację, czas zejść na ziemię. - ucałowałam go w policzek i zebrałam swoje ciuchy z ziemi.
Pobiegłam do łazienki i założyłam ubrania. Włosy spięłam w wysokiego koka. Gdy opuściłam pomieszczenie  Harry był już prawie gotowy do wyjścia. Właśnie stał przed lustrem i próbował zapanować nad swoimi niesfornymi lokami.
N: Tylko nie zakładaj czapki. - zażartowałam. - Wiesz ludzie wierzą, że zakładasz ją tylko wtedy gdy ubiegłej nocy nagrzeszyłeś. - pokazałam mu język.
H: A Ty w to wierzysz? - droczył się ze mną.
N: Nie.
H: Może powinnaś? - zbił mnie nieco z tropu.
N: Nosiłeś czapkę wiele razy gdy byłeś ze mną, a wtedy jeszcze nie uprawialiśmy seksu. Czy Ty coś sugerujesz? - zapytałam lekko zdenerwowana.
H: Żartowałem, złość piękności szkodzi. - podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
N: Głupek.
H: Gotowa do wyjścia?
N: Tak.
Opuściliśmy nasz piękny mały domek na plaży i skierowaliśmy się w stronę hotelu. Pogoda była piękna, co tłumaczyło tłumy na plaży. Szliśmy trzymając się za ręce. Po drodze kilka fanek podbiegło do Harrego i poprosiło o zdjęcia i autografy. Gdy Harry skończył chcieliśmy odejść od fanek gdy jedna z nich poprosiła mnie o to, bym zrobiła sobie zdjęcie. Powiedziała ''Kiedyś będziesz sławna, wiem to.''. Nie wiem czy powiedziała to szczerze, ale to było bardzo miłe. Harry zrobił nam kilka zdjęć i pożegnaliśmy się z grupką piszczących dziewczyn. Po około 20 minutach byliśmy już w hotelowym pokoju. Gdy Harry brał prysznic spakowałam nasze walizki. Tak jego też, bo sam pewnie zrobił to niechlujnie. Gdy wyszedł, wybrałam jakieś wygodne ciuchy i udałam się do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i umyłam włosy. Byłam tak szczęśliwa, że zaczęłam śpiewać pod prysznicem, czego wcześniej nie robiłam przy kimś, w szczególności przy moim chłopaku. Wysuszyłam włosy i nałożyłam ciuchy i zrobiłam lekki makijaż. Gotowa opuściłam pomieszczenie. Gdy otworzyłam drzwi od łazienki od razu poczułam zapach unoszący się z kuchni. Tak Harry po raz kolejny dla mnie gotował i z tego co się później dowiedziałam polubił to. Zjedliśmy cudowne spaghetti. Następnie zapakowaliśmy swoje bagaże do taksówki i ruszyliśmy do domu dziadków. Gdy byliśmy już na miejscu poprosiliśmy taksówkarza aby na nas poczekał. W domu dziadków zeszło nam dłużej niż przypuszczaliśmy. Po 30 minutach wraz z babcinymi zapasami wróciliśmy do żółtego auta. Po godzinie byliśmy już na lotnisku. Mimo mojego szczęścia ciężko było mi nie płakać gdy żegnałam się z tak bliskimi mi ludźmi. Gdy pożegnaliśmy się z nimi ruszyliśmy w stronę odprawy. Obróciłam się po raz ostatni by zapisać na długo widok babci wtulonej w dziadka. Harry widząc, że jest mi ciężko objął mnie ramieniem.
H: Nie martw się, jeszcze tu wrócimy. Zrobię wszystko, żeby to stało się jak najszybciej.
N: Dzięki. - popatrzyłam na niego ze wzruszeniem ucałowałam go w policzek.
Podróż upłynęła nam dość przyjemnie. Nie odczuwałam już dyskomfortu przy startowaniu czy lądowaniu. Harry przespał cały lot, ja natomiast słuchałam muzyki. Gdy dolecieliśmy, odebraliśmy swoje bagaże i skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Również i w tej sytuacji nie obyło się bez nalotu fanek. Zajęło nam to dużo więcej czasu, niż wtedy na plaży.
W sumie nie powinnam mówić nam, bo Harry rozdawał autografy, a ja tylko stałam z boku. Nie lubiłam takich sytuacji, ale decydując się na związek z Harrym wiedziałam, że takie rzeczy są nieuniknione. Przed wejściem na lotnisko czekali na nas chłopcy razem z Kate. Zrobili nam niezłą niespodziankę. Przywitaliśmy się ze wszystkimi. W pewnej chwili zobaczyłam, że Niall z Kate trzymają się za ręce. Nie za bardzo wiedziałam o co chodzi, więc planowałam porozmawiać dzisiaj o tym z przyjaciółką. W sumie sama nie wiem czemu mnie to ruszyło. Niall nigdy nie był mi obojętny i pewnie dlatego zależało mi na jego szczęściu. Chłopcy odwieźli mnie do domu. Podczas jazdy umówiliśmy się na wieczór na kręgle i kino, bo dawno nigdzie całą paczką nie byliśmy. Poza tym chłopcy jutro znowu wyjeżdżają na kolejny koncert, więc warto było wykorzystać wolny wieczór. Gdy byliśmy już na miejscu pożegnałam się z resztą i wysiadłam, a razem ze mną Harry.
H: To był cudowny tydzień naprawdę. Twoja rodzina jest niesamowita. Ty też. Kocham Cię wiesz?
N: Wiem i ja Ciebie też. Dziękuję za to, że zawsze bez względu na wszystko jesteś przy mnie. Za wczorajszą noc też dziękuje. - szepnęłam mu na ucho, a potem je delikatnie przygryzłam.
H: Nigdy nie zapomnę tej nocy. - powiedział stanowczo. - Wpadniemy po Ciebie o 19. Do zobaczenia mała. - pocałował mnie namiętnie na pożegnanie.
N: Okej, do zobaczenia.
Korzystając z okazji, że miałam dwie godziny wolnego postanowiłam wziąć orzeźwiający prysznic po dość długiej podróży. Po opuszczeniu kabiny przywdziałam świeże ciuchy i zeszłam na dół.
Zrobiłam sobie sałatkę owocową i zasiadłam przed laptopem. Nadrobiłam zaległości na facebook'u i odpisałam kilku osobą na twitterze. Czas bardzo szybko mi zleciał. Lada moment chłopcy byli już pod moim domem, zabrałam kurtkę i wybiegłam z domu. Pojechaliśmy na kręgle, a potem z racji że w kinie nie grali nic fajnego udaliśmy się do kluby, gdzie akurat odbywał się konkurs karaoke. Świetnie się bawiliśmy.
Kate i Niall ewidentnie zachowywali się jak para. Nie rozumiałam dlaczego są razem skoro jeszcze niedawno blondyn mówił, że widzi w niej tylko przyjaciółkę, ale widocznie wiele się wydarzyło przez ten tydzień. Karaoke polegało na tym, że dwa reflektory wybierały kolejne pary do śpiewania. W duchu modliłam się żeby nie wylosowali mnie. Nie lubiłam publicznych wystąpień. Śpiewałam dla siebie i najbliższych, to mi wystarczyło. Z rozmyślań wyrwało mnie oślepiające światło skierowane wprost na moją twarz. Stało się wylosowali mnie. Rozglądając się poszukiwałam osoby, którą wskazał drugi reflektor. Okazało się, że wskazał Nialla. Uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam na scenę. Gdy dowiedziałam się jaką piosenkę mamy zaśpiewać trochę się zniechęciłam. Otóż wybrano dla nas 'As long as you love me' - Justin'a Bieber'a. Znałam to piosenkę i to bardzo dobrze, ale jej tekst był zbyt mocny, pod takim względem że nie mogłam zaśpiewać tego patrząc się w oczy blondyna. Podzieliliśmy się tekstem i zaczęliśmy śpiewać. Zaczęłam nieśmiało, bo bardzo się stresowałam. Jednak z kolejnym wersem czułam się coraz pewniej. Możliwe że to wzrok mojego chłopaka mnie tak uspokajał. Przez całą piosenkę nie oderwał ode mnie wzroku. Śpiewałam to dla niego, więc też starałam się utrzymywać z nim kontakt wzrokowy. Jednak Niall mi to utrudniał.
Widziałam że śpiewając patrzył się tylko na mnie, jakby cała reszta nie miała znaczenia. Każdy dźwięk był prawdziwy i wydobywał się z jego serca. Czułam się dość niezręcznie. To na Kate powinien się tak patrzeć nie na mnie. Na szczęście piosenka szybko zleciała i wróciliśmy do stolika. Siedzieliśmy i rozmawialiśmy przez bite 2 godziny. Po upływie tego czasu zdecydowaliśmy się wrócić do domu. Harry zaproponował mi żebyśmy wrócili pieszo. Zgodziłam się. Spacerowaliśmy trzymając się za ręce. W sumie nawet milczenie wtedy było magiczne. Nie musieliśmy nic mówić, po prostu wystarczy że byliśmy razem, dla siebie. Po 30 minutach byliśmy pod moim domem.
H: No cóż, wszystko co dobre kiedyś się kończy. - wyraźnie posmutniał.
N: Jak to?
H: Jutro z samego rana wyjeżdżam.
N: Więc pożegnamy się jutro. - uśmiechnęłam się szeroko.
H: Nie... - zaczął stanowczo. - Ja nie chcę przeżywać tego po raz kolejny, te rozstania za dużo mnie kosztują. Dlatego wolałbym gdybyśmy pożegnali się tutaj, dzisiaj.
N: Skoro tak wolisz. A na ile wyjeżdżacie?
H: Bodajże tydzień, ale jak tylko dostaniemy dzień wolnego wracam do Ciebie. Choćby na jeden dzień to przyjadę.
N: Damy radę Styles! Jesteśmy w tym razem, zawsze będę przy Tobie jeśli nie ciałem to duchem. - powiedziałam z dumą. - Więc nie przejmuj się i rób swoje. Ja ty będę na Ciebie czekać. Tyle ile będzie trzeba. - po jego policzku spłynęła łza. - Posłuchaj uważnie. - Czułam się wystarczająco silna, by nie płakać. Nie bała się o nas, już nie. Wszystkie moje obawy pękły wczorajszej nocy. - Pamiętasz tą scenę z Kubusia Puchatka?
H: Którą konkretnie? - zapytał uśmiechając się przez łzy.
N: ,,– A jeśli pewnego dnia będę musiał odejść? – spytał Krzyś, ściskając Misiową łapkę. – Co wtedy? 
– Nic wielkiego. – zapewnił go Puchatek. – Posiedzę tu sobie i na Ciebie poczekam. Kiedy się kogoś kocha, to ten drugi ktoś nigdy nie znika.'' - zacytowałam.
H: Moja ulubiona scena. Dziękuję. - otarłam jego łzy i delikatnie musnęłam jego usta. - Będę dzwonił codziennie. I za niedługo się zobaczymy, obiecuję.
N: Wierzę Ci. Dzwoń o każdej porze dnia i nocy, kochanie. I nie szalej za bardzo na tych koncertach z fankami. - na żarty pogroziłam mu palcem.
H: Wystarczy, że mam Ciebie. Trzymaj się tu jakoś, kocie. 
N: Ty też dbaj tam o siebie. 
H: Będę, przysięgam. 
N: Powinieneś się już zbierać. Musisz się wyspać i być pełen siły jutro. Będzie dobrze, pamiętaj o tym.
H: Jesteś wspaniała. Kocham Cię!
N: Ja Ciebie też. - przytuliłam go mocno na pożegnanie.
Trwaliśmy tak wtuleni w siebie dobre 10 minut. Jednak z upływem czasu stawałam się coraz słabsza i w końcu dałam upust jednej łzie. Na więcej sobie nie pozwoliłam, nie przy Harrym. Pocałował mnie namiętnie na pożegnanie i odszedł. Śledziłam go wzrokiem dopóki nie znikł z mojego pola widzenia. Następnie weszłam do domu i osunęłam się na ziemię za zamkniętymi drzwiami. Zaczęłam płakać, ale nie bardzo.
Po prostu musiałam dać upust emocjom i wyrzucić je z siebie przez płacz. Po kilku minutach otarłam łzy i podniosłam się z podłogi, Poszłam do kuchni i wypiłam szklankę soku. Usłyszałam pukanie do drzwi. Nie spodziewałam się gość o tej porze. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Nialla z gitarą w ręku.
*rozmowa z Niallem*
Natalie: Co Ty tu robisz? Myślałam, że ostatnie chwile spędzisz ze swoją nową dziewczyną. - powiedziałam z ironią, sama nie wiem kiedy wdarła się ona do mojej wypowiedzi.
Niall: Przed wyjazdem muszę Ci coś powiedzieć. Możesz mnie za to znienawidzić, ale jeśli tego nie zrobię będę
Natalie: Trochę zaczynam się bać. Po co Ci gitara?
Niall: Tylko przez śpiew będę na tyle odważny, by powiedzieć Ci to co czuję, więc usiądź i po prostu posłuchaj.
Zrobiłam jak kazał. Usiadłam na schodach przed drzwiami do mojego domu. Niall zaczął grać, a ja starałam się każde wyśpiewane słowo tłumaczyć sobie w myślach, by wiedzieć co chciał mi konkretnie przekazać.

Cóż,opowiem wam historię O dziewczynie i chłopaku On zakochał się w swojej przyjaciółce Kiedy ona jest w pobliżu, nie czuje niczego poza radością Ale ona została już zraniona i to uczyniło ją ślepą  Nigdy nie byłaby w stanie uwierzyć, że miłość mogłaby ją dobrze potraktować Ale czy wiedziałaś, że cię kocham? Czy byłaś nieświadoma? Jesteś uśmiechem na mojej twarzy A ja nigdzie się nie wybieram Jestem tutaj po to, by uczynić cię szczęśliwą, jestem tutaj po to, by widzieć cię uśmiechającą się Chciałem ci to powiedzieć od dłuższego czasu  Kto sprawi, że się zakochasz? Wiem, że mur otacza drogę do twego serca Wcale nie będziesz się bać, oh moja droga Ale nie możesz latać, dopóki Nie możesz latać, dopóki się nie zakochasz  Cóż, mogę powiedzieć, że boisz się, co to może uczynić Bo mamy taką wspaniałą przyjaźń i nie chcesz jej stracić Cóż, ja też nie chcę jej stracić Nie sądzę, że mogę po prostu siedzieć, gdy cierpisz, kochanie Chodź, weź mnie za rękę Czy wiedziałaś, że jesteś aniołem? Który zapomniał, jak latać Czy wiesz, że widok ciebie płaczącej za każdym razem łamie mi serce? Bo wiem, że za każdym razem, gdy on popełnia błąd, zanika część ciebie, jestem ramieniem, na którym możesz się wypłakać I mam nadzieję, że do czasu, gdy skończę tę piosenkę, zdam sobie sprawę.

Kiedy skończył otarł łzy. Podszedł do mnie na tyle blisko, że nasze nosy się prawie stykały. Nieustannie zmniejszał odległość między naszymi ustami.
Natalie: Dość. - odepchnęłam go. - Co to wszystko ma znaczyć?
Niall: Przepraszam, ja nie powinienem był. - zrobił kilka kroków w tył.
Natalie: Jasne, że nie powinieneś. Nigdy nie dawałam Ci powodów byś myślał, że czuję do Ciebie coś więcej. Jesteś moim przyjacielem i jesteś dla mnie ważny, ale nic więcej.
Niall: Nie mogłem tego dusić w sobie. 
Natalie: Super, że pomyślałeś o mnie lub Harry, Czy nawet o Kate! - krzyczałam. - Co do Kate, to co Wasz związek był dla jaj?
Niall: Nie ja po prostu czułem się samotny. Zgodziłem się z nią być, ale uprzedziłem, że nie wiem czy poczuje do niej coś więcej. Ech, to skomplikowane..
Natalie: Wiesz, myślę że sam nie wiesz czego w życiu chcesz. Zastanów się i wtedy do mnie przyjdź pogadać. Weź też pod uwagę to, że jestem z Twoim PRZYJACIELEM i jestem z nim najszczęśliwszą osobą na świecie. Niall: Taaa, dopóki Cię nie zdradzi. Waz związek to fikcja, przeleci Cię i zostawi. - Tego było już za wiele. Natalie: Myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi. Myliłam się. Szkoda że zmarnowałam czas na kogoś kto uwielbia patrzeć jak płaczę. Jeśli osiągnąłeś już to co chciałeś to możesz iść i nigdy nie wracać. Dla mnie przestałeś istnieć. Żegnaj. - weszłam do domu trzaskając drzwiami. 
Byłam totalnie zszokowana tym wszystkim. Płakałam przez dłuższy czas. Głównie przez to, że straciłam osobę, która była naprawdę dla mnie ważna. To był mój przyjaciel, tacy ludzie nie stoją na ulicy z tabliczką ''Szukam przyjaciela''. Ciężko znaleźć takich ludzi. Dlatego tak strasznie bolało mnie to co powiedział. Harremu nie chciałam na razie mówić, dałam szansę Niallowi, żeby powiedział mu o całym zajściu. Albo zachowa resztki godności albo okaże się tchórzem, nie wiem czego się po nim spodziewać. Był moim przyjacielem, ale widocznie nic o nim nie widziałam. ,,Nadal nie mogę uwierzyć w to co się stało, przecież on był moim przyjacielem. No właśnie BYŁ.'' - pomyślałam i pokrótce udało mi się zasnąć.



przepraszam, że nie dotrzymałam terminu,  
ale tyle się ostatnio dzieje, świąteczne zamieszanie etc. 
liczę, że Wam się spodoba i będziecie nadal u wchodzić. 
korzystając z okazji chciałam wszystkim moim czytelnikom życzyć:
wszystkiego najlepszego, dużo zdrowia, szczęścia, cierpliwości, 
byście zawsze byli sobą, żebyście się szczęśliwie zakochali i zawsze mieli wenę.

NIE ZAPOMINAJCIE O MOIM DRUGIM BLOGU,

KTÓRY PROWADZĘ Z CUDOWNĄ KAROLINKĄ, 
KTÓRĄ SERDECZNIE POZDRAWIAM! :*


nie wiem kiedy dodam kolejny rozdział, postaram się nadrobić zaległości
ale wiecie jak to jest...no to see you soon

xoxo