sobota, 20 kwietnia 2013

what about being together forever?

14 LUTEGO 2014
Od roku zdążyłam pokochać to święto, serio. Odkąd mam z kim je spędzać wielbię je. Sposób w jaki obchodziliśmy zeszłe walentynki był magiczny. Myślałam, że ciężko będzie nam to przebić, ale chyba się myliłam. Dodam jeszcze, że między mną a Harrym świetnie się układa. Nie mogę powiedzieć, że jest jak dawniej, bo jest lepiej. Mamy większy dystans do siebie nawzajem. Z racji, że nie chodzę na studia dołączyłam do BieberTeam'u. Na szczęście aktualnie nie jeździmy daleko na koncerty, głównie ćwiczymy w miejscowej hali, co daje mi możliwość spędzania czasu z Harrym. On aktualnie pracuje nad materiałem na trzecią płytę. Trasa zakończyła się sukcesem, więc mają teraz chwilę odpoczynku. Nie spędzamy z sobą aż tak dużo czasu jak wcześniej, ale to chyba nawet lepiej. Mamy czas dla znajomych, dla siebie samych, dla rodziny. Dzisiejsze święto jednak chcieliśmy spędzić tylko we dwoje.
Obudziłam się pełna sił. Zegarek wskazywał 10:00. Włączyłam radio i poszłam do łazienki wziąć relaksujący . Umyłam włosy kokosowym szamponem. Po opuszczeniu kabiny owinęłam zielony ręcznik wokół mokrego ciała. Podeszłam do biurka i zabrałam do ręki telefon. 1 nieodebrana wiadomość. Wcisnęłam ,,Otwórz''. ,, Cześć skarbie. Jestem dzisiaj bardzo zajęty, bo nagrywamy materiał. Ale widzimy się wieczorem na kolacji. Nie przyjmuję odmowy. Wpadnę po Ciebie o 18. Kocham Cię!'' Sami możecie domyśleć się kto był nadawcą. Odłożyłam telefon na miejsce i zeszłam do kuchni, bo mój brzuch upominał się o coś do jedzenia. Gdy byłam na dole otworzyłam lodówkę. Zastanawiając się nad śniadaniem nagle poczułam silny ból brzucha. Zamknęłam lodówkę i usiadłam na krześle. Upiłam łyka wody. Po 5 minutach siedzenia czułam się już dobrze, więc wstałam i chciałam ponownie zajrzeć do lodówki. Gdy tylko wstałam zakręciło mi się w głowie. Nie wiedziałam co jest grane, więc ponownie usiadłam. Siedziałam dopóki nie zebrało mi się na wymioty. Zerwałam się z krzesła i pobiegłam szybko do łazienki. Na szczęście zdążyłam. Spędziłam dobrą godzinę w toalecie. W między czasie próbowałam zanalizować co wczoraj zjadłam, podejrzewając że czymś się zatrułam. Po długich rozmyśleniach nie doszłam do niczego. Nie mogłam się zatruć, bo wczoraj niewiele zjadłam, a jeśli już coś to była to świeża sałatka, którą sama zrobiłam. No była jeszcze jedna możliwość. Ale przecież to niemożliwe. Jak? Gdzie? Kiedy? Jasne robiliśmy to wiele razy odkąd się zeszliśmy, ale przecież się zabezpieczaliśmy. Walczyłam z myślami. Gdy poczułam się lepiej wróciłam do pokoju. Z tego całego zamieszania zapomniałam, że mam na sobie tylko ręcznik, jednak to teraz nie miało znaczenia. Podeszłam do biurka, na którym leżał mój kalendarz. Zobaczyłam na datę ostatniej miesiączki i szybko obliczyłam kiedy powinnam mieć kolejną. ,,6 dni temu'' - pomyślałam. Ta myśl mnie przeraziła. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Chodziłam po całym pokoju tam i z powrotem. Łudziłam się, że to jakaś pomyłka, więc raz jeszcze zajrzałam do kalendarza. Po kolejnych obliczeniach mina mi rzedła jeszcze bardziej. Zdecydowałam się wyjść na spacer, a po drodze wstąpić do apteki. Bardziej od strachu irytowała mnie niepewność. Musiałam się dowiedzieć co jest grane. Pobiegłam do łazienki, podsuszyłam włosy i założyłam jakieś ciuchy.
Zabrałam torebkę i zeszłam na dół. Mimo że kiszki marsza mi grały nie byłam w stanie nic zjeść dopóki się nie dowiem co mi jest. Założyłam kurtkę i wyszłam z domu. Była 15:30. Miałam bardzo mało czasu. Obawiałam się, że nie zdążę ze wszystkim przed przyjazdem Harrego. Skierowałam się w stronę najbliższej apteki. Gdy już ją znalazłam przed 10 minut stałam przed wejściem. Nie widziałam co mam powiedzieć. Gdy się uspokoiłam wzięłam kilka głębokich oddechów i przekroczyłam próg drzwi. Na szczęście w aptece nie było nikogo oprócz farmaceutki i mnie.
N: Dzień dobry. Ja chciałam...
F: Tak?
N: Poproszę test ciążowy. - wycedziłam.
Czułam jak policzki zalewają mi się rumieńcem. Marzyłam o tym, by jak najszybciej opuścić aptekę i nigdy tu nie wracać. Zabrałam zakupiony test i skierowałam się do wyjścia. Szybkim krokiem wróciłam do domu. Gdy przekroczyłam próg domu rzuciłam torbę na kanapę i pobiegłam do łazienki. Musiałam się dowiedzieć, choć bałam się piekielnie. Jednak najpierw wolałam się przebrać w coś wyjściowego na kolację z Harrym. Wybrałam ciuchy i poszłam do łazienki.
Podkręciłam włosy na lokówce, a później założyłam ubrania. Z makijażem wolałam się powstrzymać, bo mogłabym się rozmazać. Gotowa do wyjścia siedziałam na wannie. W ręku trzymałam test ciążowy. Nie mogłam się przełamać, by go zrobić. Ręce drżały mi jak nigdy. Była 17:30. ,,Teraz albo nigdy'' - pomyślałam i zrobiłam to co było nieuniknione.
*30 minut później*
Siedziałam na kanapie czekając na Harrego. Równo o 18:00 usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam do nich stęskniona za chłopakiem. Na powitanie rzuciłam mu się na szyje.
*rozmowa z Harrym*
H: Cześć moja walentynko. Zaraz mnie udusisz.
N: Cicho, daj mi się nacieszyć chwilą. Stęskniłam się za Tobą.
H: Ja też. - odpowiedział i podniósł mnie nad ziemię. - Gotowa do wyjścia?
N: Zabiorę torebkę i jestem gotowa. - powiedziałam i poszłam po wspomniany dodatek. - Możemy iść.
H: Będziemy mogli, ale najpierw muszę coś zrobić. - wyciągnął z kieszeni ciemną chustę.
N: Po co Ci to?
H: Żeby związać Ci oczy.
N: No chyba nie.
H: Kochanie zaufaj mi.
N: No dobra, no. - na te słowa Harry założył chustę na moje oczy.
Jechaliśmy dobre 30 minut. W sumie to nie wiedziałam gdzie jedziemy, ale nie martwiłam się tym. Byłam zbyt skupiona na tym żeby zachowywać się normalnie, żeby Harry nic nie poznał po mnie. Żeby myślał, że wszystko jest w porządku. Miałam nadzieję, że mi to wychodzi, ale nie mogłam ukrywać przed nim nawet najmniejszej głupoty, więc planowałam mu powiedzieć o dzisiejszym zajściu przy kolacji.
H: Jesteśmy.
N: Mogę już zdjąć chustkę?
H: Nie.
Szliśmy przez 5 minut. Kurczowo trzymałam się loczka za rękę, by nie upaść w szpilkach. Dało się wyczuć, że podłoże nie jest zbyt stabilne.
H: Jesteśmy na miejscu. - powiedział mi i zdjął chustkę. To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. Staliśmy na drewnianym pomoście. Dokoła nas było wielkie jezioro. Byłam tu kiedyś z tatą. Miło było tu wrócić. Przed nami były równomiernie rozłożone świeczki, które prowadziły na koniec pomostu, gdzie znajdował się mały nakryty stolik z dwoma krzesłami. - Powiedz coś, błagam. - dodał wyrywając mnie z rozmyśleń.
N: Nie potrafię nic powiedzieć. Zaparło mi dech w piersiach. Jezu, tu jest pięknie. - złapałam go za rękę i podążałam w stronę stolika.
Szliśmy powoli. Trzymaliśmy się za ręce, a ja zapomniałam o wszystkich problemach. Żyłam chwilą. Gdy już doszliśmy do stolika. Usiedliśmy. Widziałam, że Harry czymś się stresował. Zachowywał się trochę inaczej, jakby coś chciał przede mną ukryć. Wstał od stolika i nalał nam wina. Następnie odwrócił się i wziął kilka głębokich oddechów.
N: Harry, wszystko w porządku?
H: Tak. - mówił nie odwracając się.
Nagle w oddali usłyszałam dźwięk skrzypiec. Odwróciłam się i zobaczyłam zmierzającą ku nas mini orkiestrę, w której skład wchodzili chłopcy z zespołu mojego chłopaka. Byli przebrani, ale i tak ich poznałam. Wyglądali komicznie. Gdy skończyli Zayn podał Harremu piękny bukiet kwiatów i dodał ,,Stary teraz albo nigdy.'' Te słowa przypomniały mi o dzisiejszym teście ciążowym. Trochę się zestresowałam.
N: Halo? Dowiem się o co tu chodzi? Tak w ogóle to cześć chłopcy. - moje słowa widocznie ich zdziwiły. - Myśleliście, że was nie poznam? HAHA, wariaci. Harry o co tu chodzi? - skierowałam się do loczka, który w ręku trzymał bukiet czerwonych róż.
Nagle loczek sięgnął ręką do wewnętrznej kieszeni marynarki. Wyjął małe czerwone pudełeczko. Uklęknął przede mną, a mi zakręciło się w głowie.
H: Natalie, wiem że jesteśmy młodzi, że mamy jeszcze czas na takie rzeczy, ale ja Cię kocham i nic tego nie zmieni. Kocham Cię z każdą Twoją wadą! Za każdy Twój uśmiech, za dobroć, za to że jesteś ze mną pomimo tego że popełniam błędy wybaczasz mi. I ja chcę być z Tobą na dobre i na złe. - słuchałam jego słów nie mogąc uwierzyć w to, że dzieje się naprawdę. Miałam milion myśli na sekundę. Musiałam mu powiedzieć o czymś co będzie miało wpływ na naszą przyszłość. Ale miałam przerwać tą magiczną chwilę? Nie, postanowiłam to zrobić dzisiaj, ale na pewno nie teraz. - Wyjdziesz za mnie i uczynisz mnie tym samym najszczęśliwszym mężczyzną na świecie? - zapytał patrząc mi prosto w oczy.

finał tuż tuż, myślę że skończę to w nadchodzącym tygodniu,
bo będę miała na to czas. KOMENTUJCIE proszę!
kocham Was bardzo bardzo! 
WBIJAJCIE NA http://welcometo1dsworld.blogspot.com/ !!!!!!!!!!
do zobaczenia misie, xoxo

4 komentarze:

  1. Awwww jakie to słodkie ;) Te oświadczyny :*

    http://letmeloveyou1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuuuudowny!!Jeju tyle się zaczyna dziać i nie ogarniam że już niedługo koniec po części się ciesze a po części smutam.Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  3. Czy ja mam się na Ciebie obrazić?!
    Jak mogłaś nie powiedzieć mi o nowym rozdziale! :P
    No trudno..
    I tak Cię kocham :*
    Rozdział booooski! *.*
    Szkoda, że to pomału koniec, ale nowe opowiadanie z tego co słyszałam będzie nieziemskie! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej już niedługo koniec? Szkoda..;c

    [SPAM]
    Na www.be-with-me-baby.blogspot.com pojawił się 6 rozdział. Serdecznie zapraszam i liczę na szczerą opinie. Pozdrawiam Eve;*

    OdpowiedzUsuń